EPILOG

244 41 11
                                    

*KIHYUN*

   Skłamałbym, gdybym powiedział, że wokół mnie nie unosiły się teraz niewidoczne iskierki szczęścia. Szczery uśmiech sam starał się wkraść mi na usta, jednak cudem powstrzymywałem go, podobnie jak ciche pomruki wypełnione radością. Zacisnąłem delikatniej palce na jego dłoni, która z niekrytą pewnością siebie trzymała moją, starając przekonać samego siebie, że to wszystko działo się naprawdę. To wszystko wydawało mi się jedną z mych sennych wizji, która zniknie, gdy tylko otworzę oczy. 

 - Widzę, że w końcu doszliście do porozumienia - usłyszeliśmy przed sobą roześmiany głos Yongguka. 

  Uniosłem powoli głowę, spoglądając na niego ze spokojnym uśmiechem. Wolno pokiwałem głową, puszczając dłoń Changkyuna. Zarzuciłem mu dłonie na szyję, z przyjemnością wtulając się w jego mięśnie pleców. Niemal od razu poczułem przyjemny zapach, pochodzący od jego ciała, który sprawił, że mogłem chociaż częściowo uwierzyć w tą bajkową rzeczywistość.

- I na razie nie zamierzam go nigdzie puścić - zaśmiał się chłopak, składając pocałunek na powierzchni moich dłoni.

- Wielka szkoda - westchnął kruczowłosy nagle. - Właśnie straciłem najlepszego kucharza, jakiego miałem. Więc nie spodziewajcie się gratulacji ode mnie.

***

  Nerwowe stukanie nogą o podłogę doprowadzało mnie do jeszcze większego niepokoju, jednak moja kończyna zdawała się żyć swoim własnym życiem. Mimo że wielokrotnie starałem się powstrzymać ją od tego nieznośnego drżenia, ona po chwili znów na nowo odżywała, powodując wzrost mojego poziomu rozdrażnienia. To jednak zdawało się nie obchodzić mojego towarzysza, który na moje nieszczęście spał jak kamień. 

- Oczywiście, najlepiej powiadomić mnie o wszystkim po fakcie, a potem zostawić z tym samym - warknąłem w kierunku nieprzytomnego chłopaka.

  Podniosłem się ze swojego miejsca, zamierzając po raz kolejny spędzić kilka minut w wypełnionej nieświeżym powietrzem kabinie łazienkowej. Pociąg, którym aktualnie jechaliśmy zdawał się specjalnie rzucać na wszystkie strony, uniemożliwiając mi dojście do celu. Odetchnąłem z ulgą kiedy w końcu po kilku, ciągnących się w nieskończoność minutach udało mi się dotrzeć do końca przedziału. Starannie zamknąłem za sobą drzwi, a potem odwróciłem się do nich tyłem, napotykając w lustrze swoje zmęczone odbicie. Opuszkami palców delikatnie musnąłem niemal czarne ślady pod oczami, które powstały w skutek dzisiejszej nieprzespanej nocy. To był ostatni raz kiedy ulegałem urokom chłopaka. Gdyby nie jego mocno rozbudzony popęd seksualny, to wówczas mógłbym łatwiej znieść to całe zdenerwowanie bez dodatkowego zmęczenia.

- Eh.... - westchnąłem do szklanej tafli, w końcu dając spokój zmęczonej skórze. - On tylko stara się mi pomóc, a ja zrzucam na niego całą winę.

   Ostatni raz rzuciłem okiem na swego lustrzanego bliźniaka, zanim postanowiłem wrócić na swoje miejsce. 

   Ku memu zaskoczeniu, zastałem tam rozbudzonego Changkyun'a, który w skupieniu wpatrywał się w coraz bardziej wyraźny krajobraz za oknem. Pociąg powoli zwalniał, co oznaczało, że lada moment dotrzemy do celu. Znów poczułem w ustach nieprzyjemny smak zdenerwowania, który złagodniał nieco, gdy poczułem uspokajający dotyk na swojej dłoni. Podniosłem powoli głowę, napotykając wzrokiem na motywujące spojrzenie chłopaka. Nadal nie mogłem przestać się lekko czerwienić na widok jego delikatnego, lecz równie idealnego uśmiechu, którym mnie obdarzał. Przez krótki moment zapomniałem o swych zmartwieniach, które za chwilę miały się urzeczywistnić. 

- W porządku? - spytał chłopak, mocniej zaciskając palce, które znajdowały się między mymi. 

- Za chwilę spotkam dwie osoby, które odrzuciłem, a przed jedną z nich wyznam prawdę o sobie - wyrzuciłem na jednym tchu, ani na moment nie przerywając kontaktu wzrokowego. - Nadal uważasz, że wszystko jest w porządku?

   Changkyun zaśmiał się cicho, zanim znów nie zacisnął mocniej mej dłoni. Dopiero teraz zrozumiałem, że był tak samo zdenerwowany jak ja, jeśli nie jeszcze bardziej. Miał w końcu spotkać się z macochą swojego ukochanego, który kiedyś był także jego kozłem ofiarnym. Czuł się tak jak świnia, idąca na rzeź. Każdy na jego miejscu wolałby uciec na drugi koniec świata i ukryć się w jaskini. Jednak on, zamiast w niej, był tu teraz ze mną, nie zważając na żadne konsekwencje. 

   Pochyliłem się nad nim, składając na jego wargach czuły, słodki pocałunek. Z początku zaskoczony mym gestem nadal siedział nieruchomo, dopiero po chwili ogarniając co się właśnie działo. Położył swoją zimną dłoń na mym policzku, nieśpiesznie pogłębiając pieszczotę. Powoli oboje rozluźnialiśmy spięte mięśnie, nawzajem uspokajając się, samym swym dotykiem.

- Jesteśmy na miejscu - szepnął Changkyun, który jako pierwszy wyczuł, że pociąg się zatrzymał.

   Uśmiechnąłem się do niego nerwowo, podnosząc się ze swojego miejsca. Pochyliłem się w stronę okna, wypatrując przez nie na peronie dwóch dobrze znanych mi sylwetek. Na nieszczęście od razu je zauważyłem wśród grupy osób czekających pod dachem. Zaciągnąłem się mocno powietrzem, starając się chociaż częściowo uspokoić. 

 - Mam po prostu powiedzie, że cię pamiętam i żałuję tego, co Ci wtedy zrobiłem, tak? - upewnił się chłopak, kiedy powoli wysiedliśmy z pojazdu, prost w tłum, zabieganych przechodniów, śpieszących do jego wnętrza. 

   Niemal od razu zauważyłem Wonho, w towarzystwie mojej matki, zmierzających w naszym kierunku.

- Tak, dzięki temu może Cię nie wykastruje.

- Nawet tak nie żartuj, Księżniczko - warknął nerwowo.

   Zaśmiałem się cicho, mimo zdenerwowania, jaki mną targał. Oboje w tym momencie znów zaczynaliśmy żyć na nowo. Tym razem w towarzystwie osoby, którą kochamy. Może wszystkie trudności, które przeżyliśmy były właśnie dla tej chwili? Jeśli tak, mógłbym znieść je jeszcze raz. Dla tego jednego idioty, który zabarwił moje życie na nowy, słodki kolor. Mimo że zapewne sam nie zdawał sobie z tego sprawę. 

- Chyba znów przefarbuję się na różowo - powiedziałem sam do siebie, w momencie gdy mama porwała mnie w swe ramiona. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję wszystkim za wsparcie, gwiazdki,
oraz komentowanie moich rozdziałów.

Z wielką radością kończę to opowiadanie
I

zabieram się z determinacją za kolejne ^^
Mam nadzieję, że przyjmiecie je równie ciepło.

Jeszcze raz dziękuję, że byliście ze mną <3


Pozdrawiam,
~Yuuki

Pozdrawiam,~Yuuki

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
&quot;Don't you remember me?&quot; Changki - Kihyun x I.M.Where stories live. Discover now