|11| Hu (Afos) +18

1.3K 31 7
                                    

Weszliśmy do pokoju i padliśmy na łóżko. Była 23:00, z 6 godzin chodziliśmy po Tokio.
-Jak ci się tu podoba? -spytał Hu, patrząc w sufit.
-Bardzo. Ale najważniejsze, że z tobą. -odwróciłam się w jego stronę i cmoknęłam w usta. Ten mnie przyciągnął do siebie i zaczął zachłannie całować.
-Co powiesz na małą zabawę? -opuszkami palców jeździł po moich plecach.
-Ale najpierw wezmę prysznic.
-Ale po co? I tak się spocisz. -uśmiechnął się chytrze.
-Takie rzeczy wolę robić będąc czystą. Mam ci przypomnieć jak 2 godziny lataliśmy po placu zabaw?
-To może wezmę prysznic z tobą? -zabawnie poruszył brwiami.
Zbliżyłam swoją twarz do jego.
-Poradzę sobie sama. -znowu go cmoknęłam i uciekłam do łazienki, zamykając się na klucz. Chce seksu? To będzie go miał. Ale musi być cierpliwy. Rozebrałam się i weszłam pod gorący strumień. Pomyśleć, że przez moje upodobania i buntowanie znalazłam tak wspaniałego chłopaka.

5 lat wcześniej

Siedziałam w pokoju i słuchałam Tyler'a Joseph'a. Nie usłyszałam, jak moi rodzice weszli do pokoju.
-Zdejmij te słuchawki! -usłyszałam koło ucha. Wyjęłam jedną słuchawkę i spojrzałam obojętnie na matkę. Nie znosiłam ich. Oni chcieli, bym była dziewczynką chodzącą w sukience w kratkę, uczącą się w bibliotece i grającą na pianinie. Jednak ja wolałam inne klimaty. Taniec, rap, ciemne ubrania.
-Odwróć się.
Powoli się odwróciłam, wstrzymując oddech. Dlaczego dziś założyłam koszulkę na ramiączkach? Ojciec podszedł i zerwał folię z mojej prawej łopatki. Zrobił to tak gwałtownie, że syknęłam z bólu, a oczom rodziców się ukazał wilk z czarnych płomieni.
-Wiesz, że ma takich rzeczy nie tolerujemy? -krzyknęła matka i zerwała drugą folię z obojczyka. "Cogito ergo sum".
-Dlatego tym bardziej je zrobiłam. -wysyczałam do nich.
-Za jakie grzechy pokarano nas takim dzieckiem?
Mimo że nienawidziłam rodziców, te słowa mnie zabolały.
-Masz 30 minut by się spakować i stąd wynieść.
Świetnie. Właśnie straciłam dach nad głową. Wzięłam plecak i zaczęłam się pakować. Spakowałam trochę ubrań, kosmetyki, głośnik, ładowarkę, 3 powerbanki i hajs ze stypendiów i kieszonkowych, które udało mi się ukryć przed rodzicami. Do kieszeni plecaka wrzuciłam jeszcze trochę słodyczy, które mi ciocie dawały i byłam gotowa. Może to i lepiej, że mnie wyrzucili? W końcu doświadczę smaku wolności. Zeszłam na dół, jednak na schodach mnie ktoś zatrzymał i przyparł do barierki schodów.
-Nie myśl, że wyjdziesz stąd tak swobodnie. -usłyszałam zachrypnięty głos ojca. Zacisnął palce na mojej szyi. Jest źle. Jest bardzo źle. Albo mnie udusi, albo zrzuci przez barierkę. Zebrałam siły i odepchnęłam ojca na ścianę i zeskoczyłam ze schodów. Po drodze złapałam klucz, buty, wyszłam na zewnątrz i zamknęłam drzwi na klucz. Dzięki temu kupiłam sobie trochę czasu, bo rodzice by pójść po drugi klucz, muszą iść do salonu. Boso przebiegłam w ciemności kilkaset metrów, po czym przysiadłam na krawężniku i założyłam buty. Wstałam i spokojnym krokiem poszłam w stronę miejsca, gdzie się czułam bezpiecznie. Było to osiedle na obrzeżach Seulu, gdzie mieszkali ludzie o podobnym guście co ja. Wiedziałam, że ci ludzie czasem robią pokazy taneczne albo raperskie, którym się często przyglądałam. Czasem nawet dawałam trochę drobnych. Postanowiłam, że to ja dziś zrobię takie coś. Połączyłam mój głośnik z telefonem połączeniem Bluetooth i włączyłam Eminema. Po kilku wersach się rozluźniłam i wkładałam w rap całe moje serce. Kilku ludzi się zebrało, ale nie takie tłumy, jak przy niektórych. Po chwili wszyscy odwrócili głowy, jednak nie zwróciłam na to jakoś uwagi i dalej rapowałam. Ludzie jednak się lekko odsunęli i stali wystraszeni. Spojrzałam w tą samą stronę co oni. W naszą stronę szło 6 chłopaków. Byli ubrani w tym samym stylu co wszyscy, jednak ich ubrania wyglądały na droższe. Nie wiedziałam co robić. Jeśli to są "królowie" tego terenu i właśnie się im naraziłam? Wystraszona przestałam rapować, tylko stałam jak wryta. Podszedł do mnie jeden z nich. Na głowie miał czapkę z daszkiem, a spod niej widać było blond włosy. Był bardzo blisko. Zamknęłam oczy, spodziewając się, że mnie uderzy, albo coś, ale nic takiego nie nastąpiło.
-Kontynuuj -powiedział i zaczął rapować dalszą część piosenki. Lekko nieśmiała też zaczęłam dalej rapować. Wokół zebrało się jeszcze więcej ludzi, a moja czapka była już całkiem wypełniona pieniędzmi.
-A teraz się wszyscy rozejść! -krzyknął nieznajomy, gdy skończyliśmy. Spakowałam do plecaka głośnik i pieniądze, gdy miałam już odejść, poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
-Ty zostajesz.
Syknęłam, gdyż dotknął on mojego niezagojonego tatuaża.
-Coś się stało? -spytał z troską.
-Nie, to tylko świeży tatuaż. -uśmiechnęłam się.
-Jestem Min Jeonghu, ale możesz mi mówić Hu. To jest Zett, A-Know, Jooen, BK i Beagle. A ty?
-Somi. Choi Somi.
-Witaj w naszej rodzinie, Somi!

❞one ѕнoтy❝ ❧ ĸpop [zaмówιenιa zawιeѕzone]Where stories live. Discover now