|88| Guanlin (Wanna One)

205 19 0
                                    

Nadal ciężko dysząc, chociaż zdążyłam się już przebrać po treningu, wyszłam z szatni, rozglądając się za moim kolegą. Chcąc dodatkowo sobie pograć w piłkę ręczną, znalazłam zajęcia, na które może przyjść właściwie każdy, osoby przychodzące naprawdę dobrze grają, więc z przyjemnością na nie chodzę. Mój kolega z klasy, Guanlin także lubi ten sport, więc pomyślałam, że może też by chciał pograć. Jest jeszcze jeden powód, dla którego go wzięłam. Jeden z chłopaków z zajęć ostatnio do mnie zagadał, porozmawialiśmy, potem zaczęliśmy pisać, ale stawał się coraz bardziej natrętny. Nie czułam się komfortowo, rozmawiając z nim, zwłaszcza, że nie pisał zbyt grzecznych rzeczy. Miałam nadzieję, że widok mnie z innym chłopakiem ostudzi jego zapał. Jakże się myliłam. Właśnie przyszedł Tajwańczyk, już ruszaliśmy na przystanek, ale ktoś zaczął nas nawoływać.

- Tu jesteście!

Cicho westchnęłam z dezaprobatą, po wykańczającej grze nie miałam ochoty z nim już rozmawiać, chciałam wrócić do domu, umyć się, coś zjeść, obejrzeć kilka odcinków dobrej dramy i pójść spać. We trójkę wyszliśmy ze szkoły, Yeojun oczywiście gadał jak najęty ze mną, ja udawałam zainteresowanie naszą konwersacją, a raczej jego monologiem, skoro moje odpowiedzi to było tylko "mhm" i "ta" oraz kiwnięcia głową. Z utęsknieniem patrzyłam na horyzont za nim, modląc się, by nasz autobus już przyjechał, bo, na całe szczęście, on mieszka niedaleko i wraca do domu pieszo. Przesunęłam się ostrożnie do Lina, który mnie objął ramieniem, znał mój problem i byłam mu wdzięczna, że zgodził się jakoś spróbować trzymać go na dystans.

- Czy wy... Jesteście razem? - spytał, z nieco ostudzonym zapałem, albo tak mi się wydawało.

- Owszem. - ledwo ukryłam zaskoczenie, słysząc odpowiedź mojego towarzysza. Nie mówiłam nic o takich środkach, ale już za późno. Spojrzałam na niego, nie będąc pewną, czy to zrobić. Czy on się zgodzi? Jednak chyba musimy być wiarygodni? Może spróbuję inaczej... Wspięłam się na palce, chcąc pocałować go w policzek, jednak on zdążył odwrócić twarz tak, że zetknęliśmy się ustami. Chwilę tak staliśmy, po czym się odsunęliśmy. Całą swoją wolą starałam się nie pokazywać swoich rumieńców, ale na chwilę zapomniałam o zapeszeniu, widząc zniesmaczoną i zawiedzioną minę Juna. Akurat zza dużego bloku mieszkalnego wyłonił się nasz autobus, za co byłam wdzięczna, chociaż z drugiej strony, znęcanie się nad chłopakiem dawało mi satysfakcję.

- To na razie. - rzuciłam, splatając swoją dłoń z tą Guanlina.

- Do zobaczenia za tydzień. - powiedział mój "chłopak" uśmiechając się i puszczając mu oczko. Chłopak mruknął pod nosem pożegnanie i ruszył w stronę swojego domu. Usiedliśmy na wolnych siedzeniach, i przybiliśmy piątki. Autobus był pusty, co było dziwne, skoro jest dopiero wieczór, ludzie przecież teraz wracają z pracy. Mimo że mieliśmy do przejechania dwa przystanki na dworzec autobusowy, to droga mi się dłużyła, między nami była krępująca cisza. Bałam się odezwać, a tym bardziej przejść na temat naszego pocałunku. To nic takiego prawda? To czemu się boję? Stanęliśmy na odpowiednim stanowisku, postanowiłam z nim poczekać na jego autobus, w końcu mieszkam kawałek od dworca. Nadal staliśmy w ciszy, który w końcu stała się zbyt nieznośna, więc postanowiłam ją, niestety nieumiejętnie, przerwać.

- Dzisiaj, ten...

- Pocałunek?

Szybko spuściłam wzrok, czując, że się czerwienię. Łatwo się domyślił.

- D-dziękuję za pomoc. - wyjąkałam, mając ochotę się zapaść całkiem pod ziemię i nie wychodzić. Poczułam dotyk dłoni na podbródku i jak każe mi go unieść.

- Myślisz, że tylko by tamten debil się odczepił, to cię pocałowałem? - spojrzał na mnie poważnym wzrokiem. Nie potrafiłam nic powiedzieć, nie potrafiłam się ruszyć, straciłam zdolność koordynacji.

- Widocznie tego nie widziałaś, ale starałem się jakoś to tobie pokazać. Ja... ja cię kocham.

Chciałam znowu spuścić wzrok, jednak jego dłoń na mojej twarzy na to nie pozwalała. Dlaczego tego nie widziałam? A może nie chciałam zauważyć? Traktowałam go jako tylko swojego przyjaciela, ale... Czy nadal nim jest dla mnie? Nasze twarzy nachyliły się ku sobie, nie zatrzymywało mnie już nic. Gdy nasze wargi ponownie się złączyły, zaczęłam nimi poruszać synchronicznie do ust Lina. Zawiał delikatny wiatr, jednak mi nie było zimno. Uczucie było cudowne, jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyłam, nawet ten pierwszy dziś pocałunek nie był tym, co teraz czuje. Staliśmy tak, pochłonięci sobą nie wiem ile, ale na ziemię nas sprowadził ryk silnika autobusu, który podjechał na stanowisko. Odsunęliśmy się od siebie, cmoknęłam go jeszcze w policzek i się uśmiechnęłam.

- To do zobaczenia jutro. - pogłaskał mój policzek i się nachylił, by skraść krótkiego buziaka, po czym wskoczył do autobusu. Jeszcze sobie pomachaliśmy, póki pojazd nie zniknął za zakrętem. W drodze do domu rozmyślałam wydarzenia dzisiejszego dnia oraz swoje uczucia. Czasem warto mieć napaleńców, ale do tego obrońców, a potem już tylko efekt motyla...

[2/4]
Na zamówienie gabixcxc

Chyba jednak napiszę to z Felixem ale to bd popierdolone, od razu ostrzegam

❞one ѕнoтy❝ ❧ ĸpop [zaмówιenιa zawιeѕzone]Where stories live. Discover now