|95| Jaemin (NCT) 💞valenтιne'ѕ day ѕpecιal💞

722 45 42
                                    

Westchnęłam, widząc kolejną tego dnia obściskującą się parę, która nie zwracała uwagi na to, że robią to w miejscu publicznym. Dziś najgorszy dzień w roku, czyli Walentynki. Czemu najgorszy? Bo wszyscy wokół wyznają sobie miłość, a ja jestem nieszczęśliwie zakochana w chłopaku, z którym jedyne co mnie łączy to szkoła. Jak mam się czuć fajnie, gdy co krok w to święto widać miłość? Jedyne na co wtedy czekam, to kolejny dzień, w którym mogę samotnie spędzić czas z chipsami, winem, dramami i serialami na Netflixie. No dobra, przyznam się, czekam na walentynkę od "tajemniczego wielbiciela", ale jedyne walentynki, jakie w życiu dostałam, to od rodziny i przyjaciółek. Dziwnie się czułam, słuchając opowieści nawet młodszych osób o ich związkach, przygodach, "idiotach", gdy tymczasem ja w ciągu osiemnastu lat życia nawet się nie całowałam. Trochę przytłoczona poczuciem samotności dzisiejszego dnia usiadłam w ławce, zakładając słuchawki na uszy i zatapiając się we własnym świecie, gdzie miłość istniała tylko jako piękna bajka w dennym fanfiction. Kątem oka widziałam przemykające cienie, jednak nie zwracałam na nie większej uwagi, próbując samej rozstrzygnąć, czy Jungkook woli Tae czy Jimina, gdy jeden z cieni zrobił się ciemniejszy, a ja poczułam czyjąś obecność nade mną. Uniosłam głowę, jednak ta osoba zdążyła już się odwrócić i odejść... Moment, moment, ta postawa, ten sposób chodu, te ręce... Nie, to nie może być Na Jaemin. Chłopak skręcił, kierując się w stronę wyjścia z klasy, kiedy spojrzałam na jego profil... Gwałtownie wciągnęłam powietrze, lecz szybko się rozejrzałam, czy aby nie zwróciłam czyjejś uwagi. To BYŁ Na Jaemin. Na Jaemin, w którym się podkochuję kilku miesięcy. Na Jaemin, który ma piękne ciało (widziałam go, jak grał w koszykówkę bez koszulki, odlot), piękną twarz, cudowny charakter i poczucie humoru. Przez chwilę jeszcze patrzyłam na drzwi, za którymi zniknął i dopiero wtedy zauważyłam na ławce przede mną różową kartkę z serduszkami i uroczymi rysunkami. Drżącymi rękami, z "Fake Love" w słuchawkach odwróciłam karteczkę, gdzie widniała wiadomość.

"Czekaj na mnie po lekcjach przed salą gimnastyczną, piękna"

Wpatrywałam się w cukierkowy papier dobre parę minut, czytając dokładnie każde słowo, analizując całe zdanie, zatrzymując się przede wszystkim na ostatnim wyrazie. O mało nie pisnęłam, więc tylko zgięłam liścik na pół i włożyłam pod case telefonu. Rozejrzałam się po klasie i zauważyłam morderczy wzrok kilku dziewczyn. Były wściekłe i zazdrosne, że jeden z bardziej pożądanych chłopaków w szkole mi dał walentynkę (o ile to można było nazwać walentynką)? Z jednej strony bardzo się podekscytowałam tym wszystkim, a z drugiej wyczuwałam pewien haczyk i postanowiłam być ostrożna, nie dać się ponieść emocjom. Moja przyjaciółka musi poczekać na informacje o tym.

***

Niezauważalnie trzęsąca się ze stresu stałam w umówionym miejscu, rozglądając się wokół nerwowo. A jeżeli on robi ze mnie żarty? Z resztą, czemu akurat mnie wybrał? Znamy się tylko ze szkolnego korytarza.

- Jednak przyszłaś.

Podskoczyłam, słysząc ten głos. Odwróciłam się i ujrzałam go, szeroko uśmiechniętego, z wilgotnymi włosami, rozczochranymi na wszystkie strony. Ja bym pewnie z moimi wyglądała jak wieśniak, ale on wyglądał w świeżo umytych włosach wręcz idealnie. Jasnowłosy podszedł do mnie, patrząc na mnie z góry, był blisko, zbyt blisko. Czuć od niego było delikatny zapach brzoskwini i jaśminu, mojego ulubionego kwiatu. Cofnęłam się o krok, na moje policzki wkradł się delikatny rumieniec. Co zrobić, by przestał aż tak na mnie działać? Miałam ochotę spytać, po co mi kazał tu przyjść, ale w porę ugryzłam się w język, przecież tak nie wypada! Utrzymywałam na nim wzrok, starając się go nie spuścić i zadając właśnie w nim to pytanie.

- Pewnie się zastanawiasz, czemu chciałem się z tobą spotkać, [T.I], prawda?

Do mojej twarzy napłynęło więcej krwi, nie wytrzymałam i spuściłam wzrok na swoje botki, zagryzając nerwowo wargę. Skąd on wie, jak się nazywam? Ah, skoro coś ode mnie chciał (wiadomo, że myślę o jednym), to raczej powinien znać moje imię, prawda? Poczułam na swoim podbródku jego palce, jak unoszą go w górę, zmuszając mnie do skierowania wzroku w jego oczy. Przestań się ze mną tak bawić!

- Jesteś urocza. - powiedział i uśmiechnął się promiennie, przez co jakimś cudem zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona, czy on mógłby przestać? - Co powiesz na wesołe miasteczko?

A to ja mam teraz odpowiedzieć? Przez kilka sekund trawiłam jego pytanie, po czym je zrozumiałam. Kartka, "piękna", walentynki, wesołe miasteczko. Czy on mnie właśnie zaprosił na randkę? Żeby nie wyjść na jeszcze większą idiotkę, zebrałam się w sobie i odpowiedziałam drżącym głosem:

- No ok...

Nie było idealnie, ale przynajmniej wrócił ci głos, brawo [T.I]! Chłopak się uśmiechnął jeszcze szerzej, objął mnie ramieniem i zaczął się kierować w stronę wyjścia ze szkoły. Spięłam wszystkie mięśnie, czując jego dotyk na sobie. Fajnie, chłopak, który mi się podoba, właśnie zaprosił mnie na randkę i mnie obejmuje, ale czy to nie za wcześnie na taką bliskość? Jaemin chyba to zauważył, szybko zabierając rękę i nerwowo przepraszając. Po drodze zadawał mi pytania, starając się jakoś przywrócić swobodną atmosferę, głównie na mój temat, na ktore starałam się odpowiadać. W parku rozrywki napięcie całkowicie zniknęło. Poszliśmy na kolejkę górską, gdzie go zaskoczyłam, bo zamiast piszczeć ze strachu, krzyczałam radośnie, zwłaszcza na stromych zjazdach i pętlach. Oprócz tego poszliśmy do domu strachów, na samochodziki, karuzelę dla dzieci, kupiliśmy jedzenie (uparłam się, że za siebie zapłacę, już i tak byłam w miasteczku jego kosztem), na jednym stoisku Jaemin postanowił wygrać dla mnie największego misia, rzucając w puszki. Nie udało mu się strącić ostatniej, więc nie otrzymał wielkiego puchatego pluszaka, ale w zamian wygrał mniejszego psa, którego podarował mnie. Moje policzki znów przyozdobił delikatny róż, który zakryłam maskotką, udając, że się do niego przytulam. Wokół było mnóstwo par, które okazywały swoje uczucia, jednak teraz mi to nie przeszkadzało, towarzystwo Jaemina mi wystarczało. Już nie tylko dlatego, że coś do niego czułam, był naprawdę fajnym kolegą, z którym nie da się nudzić.

Niebo już dawno pokryła ciemność, wieczorem chłopak postanowił odprowadzić mnie do domu. Nasza rozmowa się ciągnęła w nieskończoność, nawet nie zauważyłam, że już się znaleźliśmy koło mojego ogródka. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, nadszedł czas pożegnania. Nana przytulił mnie, co uznałam za normalne, w końcu dziś każdy z każdym się przytula. Już miałam kierować się w stronę domu, gdy poczułam szarpnięcie i gorące wargi na moich. Pocałunek był krótki i przelotny, ale czuły, osłupiała wciąż stałam, nawet gdy się odsunął.

- Do zobaczenia jutro w szkole, [T.I]. - uśmiechnął się i odszedł. Patrzyłam za nim, aż zniknął za rogiem, dotknęłam palcami moich warg, przypominając sobie tą chwilę i się zastanawiając, czy to aby nie był sen. Uśmiechnęłam się pod nosem i rozanielona weszłam do domu. Pierwszy raz w życiu poczułam magiczny klimat tego święta i stwierdzam, że nie jest wcale tak złe, jak się wydawało. Jest cudowne.

ajdontgiwashjet630
Yah wesołych walentynek! Nawet jeśli nikogo nie macie, to ja jestem z wami ok?
Jednak mam Wi-Fi więc dziś może jeszcze wpadnie nowy rozdział profili
Wgl dziś pierwszy raz jadłam bulgogi i dobre wsm (chociaż prawdziwe pewnie lepsze, bo to było z jakiejś knajpy)
Ps. Czytajcie fake love

❞one ѕнoтy❝ ❧ ĸpop [zaмówιenιa zawιeѕzone]Where stories live. Discover now