- Ty serio jesteś do niczego!
- I kto to mówi?! Pan czaruś we własnej osobie nie potrafi nawet mocno uderzyć! - krzyknął z zadziornym uśmieszkiem zmęczony Lightwood, wymierzając cios wprost w prawy policzek nastolatka, u którego przez cały dzień nie było żadnej błyskotki czy brokatu na ciele - co niezmiernie podobało się błękitnookiemu, który przez cały dzień trzymał kolegę z dala od lustra, by ten przypadkiem nie zemdlał na miejscu, widząc swój dotychczasowy stan.
- Mocniej się nie dało? - odparł Bane, który figlarnie mrugnął do niego i z całych sił rzucił się na rozbawionego chłopaka, który z refleksem ominął zadany mu cios i nieznacznie podstawił mu nogę. - Ty gnojku! - burknął, widząc nad sobą całego mokrego czarnowłosego, który po chwili usiadł na jego biodrach i zamachnął się przykładając mu całkiem mocny cios, od którego wstąpił na jego usta zadowolony uśmieszek i z niezmierną szybkością obrócił ich tak, by Lightwood znalazł się pod nim. - Nie powiem to było coś, Aniele.
- Ćwiczyło się, tęczusiu. - Wyrwał rękę z zacisku i lekko przyłożył kolanem w bok jego uda, po czym z siłą obrócił chłopaka na bok, znów siadając na nim. - Nie to co niektórzy. - Wymownie spojrzał na bruneta, po czym wstał z niego i ustawił się na swoim miejscu. - Jeszcze raz chłoptasiu. Trzeba cię tu trochę podszkolić, byś nie zbłaźnił się przed swoimi ofiarami - zachichotał, spoglądając na wymęczonego, całego z ziemi Bane'a. - No dalej! Wstawaj mięczaku! - Podszedł do wciąż leżącego chłopaka i kopnął go lekko w nogę, co ten wykorzystał i powalił go na ziemię blokując jego ruchy tak, że nawet siłą nie wydostałby się spod niego.
- No pokażesz mi mięczakowi jak się wydostać? - zadrwił, przybliżając twarz do wyszczerzonych z podziwem ust, o które niemal zahaczył cmokając jego podbródek. - Czy poddajesz się, groszku?
- A co wolisz?
- Hmm? U ciebie bym wolał to pierwsze, bo jakoś cię nie widzę poddającego... się! - krzyknął pod koniec wstrząśnięty, kiedy z niewiadomych mu przyczyn został uwięziony w nie do przejścia chwycie. - Jak to zrobiłeś? Bo widzisz ten chwyt działa na każdego.
- Na wszystko znajdzie się sposób, kochaniutki. A na ciebie to już nawet nie wspomnę.
- To co mnie pogrążyło? - spytał zaciekawiony, patrząc w oczy Lightwooda, który zaśmiał się promiennie i mrugnął do niego.
- Domyśl się, tęczusiu.
- Może jakaś podpowiedź? Bo wybacz, ale niektórzy nie są tak mądrzy jak pan wszystko wiedzący Alexander Lightwood.
- Rusz głową, a będziesz wiedzieć - mruknął, schodząc z niego, po czym podał mu rękę. - Chodź, na dziś ci wystarczy tego bicia mnie. - Posłał mu zadziorny uśmieszek, dźwigając go na nogi.
- Nie żartuj mi tu, dobra? Ja ci przyłożyłem może z dziesięć razy, a ty to już nie zliczę. - Weszli do salonu, gdzie obaj wyczerpani usiedli na kanapie i wypili wodę, którą Alec zostawił przed ich wyjściem na dwór.
- To czemu mnie oszczędzałeś, hmm? - Podniósł brwi, patrząc na niego z boku.
- Nie oszczędza...
- Nie, wcale?! - przerwał mu, uderzając go w ramię, na co ten skrzywił się i chwycił się za nie. - Boli cię? - spytał, dotykając lekko je, na co Bane tylko pokiwał głową. - Oj, słabiaku, kładź się - rozkazał, ciągnąc go na brzuch, po czym usiadł okrakiem na nim.
- Co ty kombinujesz?
- A na co ci to wygląda? - spytał, sunąc dłońmi pod koszulką, którą nieco dźwignął do góry, ukazując sobie umięśnione plecy nastolatka.
- Na bezwstydne macanie mojego seksownego ciałka, groszku - odparł, czując zwinne dłonie, które po chwili zjechały na jego tyłek mocno go masując. - Co ty...
- Spełniam twoje słowa, tęczusiu - zachichotał, wkładając dłonie pod jego brzuch.
- Przestań mnie podniecać... Alexandrze! - krzyknął jego imię, gdy ręce chłopaka znalazły się na jego obolałych ramionach, na których po chwili poczuł zimną maść, wsmarowywaną z czułością przez uśmiechniętego Lightwooda. - Ach! Jesteś niesamowity...
- Przestań w końcu gadać - mruknął, nie poprzestając wykonywać swoich czynności, i z zadziornym uśmieszkiem zagryzł jego bok pleców.
- Ty pijawko! - wrzasnął, czując lekkie ukłucie i usta ssące jego wrażliwą w tamtej okolicy skórę.
- Zemsta jest słodka - szepnął, składając pocałunek na czerwonym śladzie. - To cię oduczy robienia mi malinek na szyi i to w sklepie, tęczusiu.
- To w takim razie, gdzie chcesz bym ci je robił? Wiesz, ja się mogę dostosować do ciebie, kochanie - rzekł, uśmiechając się figlarnie i odwrócił się na plecy, by mieć widok na - tak jak przypuszczał - zawstydzonego błękitnookiego, który spoglądał wszędzie byle tylko nie na niego i nieświadomie zagryzał wargę, wspominając miłe w dotyku usta na swoim obojczyku. - Alexandrze, spójrz na mnie, proszę - poprosił, sunąc dłońmi po jego udach aż dotarł do bioder i ścisnął je lekko, zataczając kciukami na nich kółka.
- Nie nazywaj mnie tak! - burknął, wsuwając ciepłe dłonie pod koszulkę Bane'a.
- Znów pokazujemy pazurki? - zachichotał, czując mocne gładzenie swojej klatki piersiowej.
- Może? - odparł z zadziornym uśmieszkiem nie poprzestając swoich czynności. - Lubisz mnie takiego, co? - mruknął, składając lekki pocałunek na jego szyi.
- Raczej uwielbiam, mój złośniku...
- Przynajmniej ty jeden - westchnął, kiedy poczuł na swojej skórze ciepłe dłonie gładzące jego brzuch. - Przestań mnie macać, tęczusiu.
- To ty też przestań, groszku - odparł rozbawiony zachowaniem nastolatka, który widząc, która jest godzina, zszedł z niego i wymownie na niego spojrzał.
- Wiesz na co mam ochotę? - spytał, ciągnąc go do łazienki, gdzie kazał mu zamknąć oczy i ustawił go tak, by stał na wprost dużego lustra.
- Co ty kombinujesz? - mruknął uśmiechając się lekko, kiedy czuł dłonie na swoich biodrach.
- Na pewno ci się to spodoba. - Wyciągnął z kieszeni telefon i włączył aparat, po czym z zadziornym uśmieszkiem kazał mu otworzyć oczy, co ten wykonał i omal nie krzyknął, widząc siebie w lustrze. - Widzisz, mówiłem, że ci się spodoba! - zachichotał Lightwood, mrugając w stronę jego odbicia, co ten skomentował wściekłym spojrzeniem.
- Jesteś martwy, Aniele! - krzyknął, zauważając telefon w jego dłoni, która z refleksem skryła go do tylnej kieszeni. - Skasuj to zdjęcie - burknął, próbując wyciągnąć urządzenie z kieszeni, w czym mu przeszkadzał czarnowłosy odpychając go od siebie. - Alexandrze! - wrzasnął, gdy ten uciekł mu z pola widzenia do swojego pokoju, gdzie zamknął się na klucz. - Otwórz mi drzwi!
- Wiesz, może już sobie pójdziesz, co? - bardziej stwierdził niż spytał czarnowłosy, stojąc za drzwiami, w które ciągle uderzał nastolatek.
- Nigdzie nie pójdę dopóki nie skasujesz zdjęcia i nie pożyczysz mi jakiś ciuchów!
- Muszę cię rozczarować, ale nic ci nie pożyczę, a zdjęcie specjalnie dla ciebie ustawię sobie na tapecie! - zachichotał, spełniając swoje słowa. - Ustawione, tęczusiu!
- Nienawidzę cię! - wrzasnął, wychodząc z mieszkania, a Lightwood, widząc go przez okno uśmiechnął się szeroko i rzucił się na łóżko, spoglądając na zrobione przez siebie zdjęcie.
YOU ARE READING
Poskromić Złośnika // Malec
FanfictionAlexander Lightwood to zbuntowany nastolatek, do którego nikt się nie zbliża. Co się stanie, gdy do jego liceum dojdzie chłopak gotowy postawić mu się poprzez zbliżenie się do jego siostry? Informacje: * Magnus jest wyższy od Aleca. * Inspirowane f...