Rozdział 62

1.1K 79 12
                                    

- Okey, dłużej nie dam rady! - Lightwood zerwał się szybko z łóżka, podchodząc do zamkniętych drzwi swojego pokoju.

Miał dość. Po prostu miał dosyć bezczynnego siedzenia w domu i czekania, nie wiadomo ile, na swoich przyjaciół oraz - jak przeczuwał - wściekłą siostrę, która jak go tylko zobaczy, pewnie strzeli go porządnie w pusty - jej zdaniem - łeb.

- Idę tam...

- Nigdzie nie idziesz, groszku. - Usłyszał szept Bane'a tuż za sobą, a po sekundzie został szczelnie objęty dłońmi wokół swojego pasa i lekko cmoknięty w nadymany od złości policzek. - Obiecałeś księżniczko, pamiętaj...

- Tylko nie "księżniczko"! - burknął jeszcze bardziej zezłoszczony nastolatek, próbując otworzyć drzwi pokoju. - Cholera, puszczaj mnie ty głupia pijawko! - wrzasnął, a raczej jęknął głośno, gdy Magnus zassał się na jego odkrytym ramieniu, a później powędrował dłońmi do tych Lightwooda, które ten stalowo zaciskał na klamce od drzwi.

- Groszku, takiej pięknej księżniczce,  nie przystoi...

- Na Anioła, przestań w końcu z tą "księżniczką"! - szepnął Lightwood, puszczając klamkę, by po chwili odwrócić się do zaskoczonego jego szybkim spokojem, chłopaka.

- Dlaczego?

- Po prostu... wolę jak mówisz do mnie groszku czy nawet Aniele, ale nie to, okey? - powiedział łagodnie Alec, krótko całując Bane'a w usta, który pokiwał ledwo zauważalnie głową, po czym wykorzystując spokój, Lightwooda, wyciągnął szybko klucz z zamka, lekko przy tym gryząc Aleca w szyje. - Aish! Przestań, Magnus! To nie czas na obściskiwanie! - Alec nie chętnie wyrwał się z objęć chłopaka, po czym nie obdarowując go nawet jednym spojrzeniem, wyciągnął telefon, wybierając dobrze znany mu numer. Czym nieco zszokował i zezłościł, Bane'a. Dlatego po sekundzie szybko doskoczył on do chłopaka i wyrwał mu - dosłownie - telefon z rąk.

- Alexandrze, zostaw ten telefon - Magnus starał się zabrzmieć poważnie i srogo, ale widząc upór nastolatka oraz jego wrogą minę, zaśmiał się szczerze i pokręcił głową z niedowierzaniem. - Aniele, proszę daj im czas - mruknął rozbawiony, unikając poduszki lecącej w jego stronę. - I zostaw...

- Oddaj mi komórkę, złodzieju! - krzyknął zakręcony Lightwood, rzucając kolejną poduszką w stronę bezbronnego chłopaka. - Dawaj to, noo! - Po raz ostatni wymierzył celny rzut w nastolatka, po czym nie widząc sensu kolejnego marnowania czasu na bezużyteczne rzucanie miękką rzeczą, sam podbiegł do wyższego i bez jakiejkolwiek ostrożności wskoczył na niego, wywalając tym samym ich na twardą podłogę. - Oddaj...

- Alec przestań! - jęknął zbolały brązowooki i resztkami sił przekręcił ich tak, by mniejszy był pod nim. - Jejku, nie wierć się tak! - mruknął i cmoknął wijącego się Lightwooda w usta. - Przestań, albo już nigdy cię nie pocałuje - zastrzegł, widząc, że ten wcale się nie opamiętał, tylko zaczął bardziej wiercić się, dołączając do tego swoje biodra, którymi specjalnie coraz mocniej się ocierał o te jego, powodując, że obaj stawali się lekko twardsi i co gorsze - w przypadku Bane'a - rozpaleni.

- Błagam przestań!

- Nie, póki mi nie oddasz telefonu! - sapnął niebieskooki, przyciagając jego twarz bliżej swojej. - Daj mi go, albo cię pocałuję - mruknął z lekkim uśmiechem, przypominając sobie groźbę Bane'a, która go naprawdę bawiła. Bo, na Anioła, ona była taka nieprzemyślana i niewykonalna w ich przypadku...

- Masz.

A jednak nie...

Była ona wykonalna, o czym przekonał się w tej chwili, Alec, dostając - teraz już mniej - upragniony telefon do ręki.

- Proszę bardzo, dzwoń. - Usłyszał jeszcze te słowa, a po chwili został uwolniony przez swojego chłopaka i pozostawiony samemu sobie na zimnej podłodze. Dlatego Alec, będąc tym nieco zaskoczony, zamrugał kilka razy, po czym wstał, wziął głęboki oddech i wybrał wreszcie ten numer, który jak się okazało odrzucił jego połączenie.

- No i...

- Ugh! Co tam się dzieje?! - krzyknął sfrustrowany, przerywając tym samym pytanie swojego, już mniej zainteresowanego całą sytuacją, chłopaka. - Na Anioła! Dlaczego on nie odbiera, Magnuusss noo?! - Niebieskooki zacisnął powieki i nie oczekując nawet odpowiedzi, jęknął załamany i rzucił się na swoje łóżko, chowiąc twarz w poduszce i waląc przy tym nogami o materac. - Czym niezmiernie rozbawił i jednocześnie, rozczulił, Bane'a.

- Oj, co ja z Tobą mam, Aniele? - pomyślał uśmiechnięty nastolatek, przeczesując delikatnie roztrzepane włosy zniecierpliwionego, Lightwooda.

- Uspokój się wreszcie, skarbie - mruknął cicho, Bane, całując go w czubek głowy. - Daj im czas. Wszystko będzie dobrze, tylko proszę uspokój się i chociaż trochę mi zaufaj. Okey?

Ufam ci Magnus. I to tak bardzo, że nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.

- Okey. - Zdołał tylko to wyszeptać wymęczony psychicznie, nastolatek, który zupełnie zapominając o swojej siostrze i wrogu numer jeden, pogrążył się w spokojnym śnie, dając tym samym lekkie ukojenie równie zmęczonemu Magnusowi.

- Dobranoc, kochanie. - Uśmiechnął się lekko Bane, całując śpiącego Lightwooda w policzek. - Tak bardzo Cię kocham, wiesz? - Pogładził go jeszcze po włosach, po czym zrzucił z siebie ciuchy, napisał wiadomość do Jordana i położył się w końcu obok śpiącego w najlepsze, Lightwooda, czekając w spokoju na Kyle'a odpowiedź, którą dostał kilka minut później.

22:17
Jordan: Jest okey. Izzy nas nie zauważyła. Pogadała ( z lekką niechęcią) z Sebastianem, a po gdzieś 2 godzinach się zmyła.

Jordan: A i na koniec spoliczkowała go, bo ją próbował pocałować i zmacać publicznie jej tyłek Xd

Jordan: Tylko ani słowa o tym Alecowi, rozumiesz?

Magnus widząc wiadomości uśmiechnął się lekko, spojrzał na śpiącego Lightwooda i odpisał szybko Kyle'owi. Po czym ze spokojem odpłynął do krainy Morfeusza.


Poskromić Złośnika // MalecTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang