Rozdział 43

1.6K 135 5
                                    

Wybiła właśnie dziesiąta wieczorem, a Aleca jak nie było tak nie było, czym Isabelle bardzo się martwiła. Bo co miała na Anioła poradzić na to, że jej zawsze "niegrzeczny" brat, który oprócz szkoły nigdzie nie wychodzi, spóźniał się niecałe trzy godziny do domu?! No właśnie, nic nie mogła zrobić oprócz chodzenia w tą i z powrotem pod swoim oknem z zegarkiem na ręku i zmartwioną, jak i wściekłą miną, która z każdą kolejną minutą przewyższała tą pierwszą, wywołując tym zaciśnięte pięści oraz jednorazowe warknięcia w stronę jej nieobecnego, nic nieświadomego brata.

- Na Anioła! Gdzie ty jesteś idioto?! - warknęła po raz kolejny te same zdanie, wyglądając zza okno, przez które po minucie zauważyła dwie ciemne postacie powoli zbliżające się w stronę jej domu. Domu, gdzie nic się nie świeciło, oprócz ganku na zewnątrz, do którego po kilku minutach dwóch chłopaków dotarło w całkowitej ciszy, w ogóle nie spoglądając na siebie czym brunetkę nieco zaniepokoili. Bo cisza i odległość między nimi nie przypominała relacji jej brata i Bane'a, którego miała nadzieję dzisiaj spotkać.

W towarzystwie jej brata, oczywiście! Bo miała Alecowi coś do powiedzenia, a z racji tego iż wiedziała, że jej prośba i zaproszenie nie przypadnie zbytnio mu do gustu wolała mieć Bane'a w zanadrzu jako jedyne koło ratunkowe, które oprócz jej samej - a może jako jedyne - zadziała i wpłynie korzystnie na decyzję czarnowłosego. Dlatego, gdy tylko dwoje nastolatków weszło do środka budynku, Ta odetchnęła głęboko i już ze spokojnym oddechem podeszła pod swoje drzwi nasłuchując kroków i tak bardzo oczekiwanych głosów, których po pewnym czasie sama nie wiedziała czy aby dobrze zrobiła stojąc tam gdzie stała.

A to wszystko przez jedno stłumione przez - najprawdopodobniej - pocałunek, zdanie:

- Daj mi pięć minut, a sprawię, że się dobrze rozgrzejesz i będziesz jęczał z rozkoszy, tęczusiu!

- Uuu, nie wiedziałem, że jesteś taki szybki, Aniele! - Słysząc śmiech obu nastolatków i otwierane drzwi brata, zacisnęła zęby, po czym wyszła z pomieszczenia, od razu kierując się w stronę ciemnych, odrobinę uchylonych drzwi.

- Uwaga, wchodzę! - krzyknęła i dla pewności zapukała trzykrotnie w drewniany mebel, który po sekundzie otworzył brunet, posyłając jej delikatny, ale szczery uśmiech.

- Witaj, Isabelle.

- Hej, gdzie jest Alec? - Zmarszczyła zdziwiona brwi, rozglądając się po pokoju, w którym wszystko - nawet łóżko - było w takim samym stanie jak sprzed ostatniej godziny. A to było dla niej dość dziwne, bo powrót Aleca dla niej zawsze równał się z lekkim bałaganem, a tu proszę idealny, a nawet pedantyczny porządek!

Rozbawiony miną brunetki, chłopak, pokręcił lekko głową, po czym odchrząknął, siadając na wygodnym łóżku obecnie zajętego przyjaciela.

- Poszedł na chwilę do kuchni, słonko! - odparł Bane, klepiąc obok siebie materac, który po kilku sekundach załamał się pod ciężarem uspokojonej brunetki.

- Uff! To nawet dobrze! - mruknęła do siebie, wyciągając szybko z kieszeni telefon, który bez zawahania podała zaskoczonemu chłopakowi. - Mam do Ciebie prośbę, Magnus - rzekła poważnie, patrząc mu prosto w oczy, które widząc jej zdeterminowanie jak i namiastkę nadziei, zamrugały szybko, sprowadzając go tym samym na ziemię, która po usłyszeniu kilku-zdaniowej przemowy dziewczyny znów stała się mu zbyt odległa, by tak jak gdyby nic wrócić na nią z powrotem.

- Czy ja dobrze słyszałem? Czy Ty powiedziałaś, że... - Zachłysnął się powietrzem, nie potrafiąc wypowiedzieć tych trzech - najprawdopodobniej prawdziwych - słów.

Bo na Anioła, usłyszeć to nawet od trzeciej osoby było dla niego prawdziwym szokiem! Pozytywnym oczywiście.

- Tak, dobrze słyszałeś - przytaknęła zadowolona dziewczyna, biorąc od niego swój telefon, który po kilku kliknięciach znów znalazły się w jego większych, trzęsących się dłoniach. - Jesteś dla Aleca bardzo ważny, co widać już na goły rzut oka, a to tylko potwierdzenie. - Wskazała na urządzenie, po czym kontynuowała: - Dlatego proszę Cię wstaw się za mną, gdy mu to powiem.

- Wstawić to się wstawię, bo to mu dobrze zrobi - szepnął, przyglądając się z uśmiechem dobrze znanemu mu zdjęciu sprzed miesiąca. - Ale to twoje stwierdzenie, że on mnie... no wiesz. - Zamachnął dłonią, nie potrafiąc tego publicznie powiedzieć, co dziewczynę nieco rozbawiło. Bo jak to możliwe, że takie postrachy w mieście nie potrafią mówić o swoich uczuciach, a obmacywać się publicznie to już tak? No śmieszne po porostu i tyle!

- Hej nie śmiej się! - krzyknął wkurzony, kiedy niespodziewanie dziewczyna wybuchła głośnym śmiechem, przyglądając się mu z rozbawieniem, a co gorsze zwróciła tym samym uwagę czarnowłosego, który będąc zmartwionym jak i ciekawym ruszył biegiem w ich stronę. - Isabelle, no przestań!

- Hah, nie mogę po porostu! Magnus, jak wy możecie się do tego nie przyznawać? Wiesz, widać gołym okiem, że do siebie coś czuje...

- Co tu się dzieje?! - krzyknął brunet, wpadając do pomieszczenia, czym - na szczęście dla niej i Bane'a - przerwał wypowiedź rozbawionej brunetki, która widząc go spoważniała momentalnie, po czym wtuliła się w jego pierś, modląc się w duchu, by im się udało go przekonać. - Magnus? Co wyście tu robili? - spytał zaskoczony czynem siostry, błękitnooki, oplatając automatycznie ją w biodrach.

- Aaa, bo widzisz... - Podrapał się po szyi, myśląc co mu powiedzieć, bo tego iż mówili o jego uczuciach nie mógł mu narazie powiedzieć. I nie ze względu na wtuloną dziewczynę, czy jego samego. Nie. Tu chodziło tylko i wyłącznie o zagubionego w swoich uczuciach, Aleca, którego - dobrze już znając - zdenerwowaliby, a nawet onieśmielili. Do czego tym razem nie chciał Bane doprowadzić. Bo na wszystko przyjdzie jeszcze czas. Czyż tak?

Alec zaskoczony wahaniem nastolatka, zmarszczył brwi i nie patrząc na siostrę podszedł do niego, kładąc rękę na jego kolano.

- Co robiliście? - spytał cicho, patrząc wprost w oczy bliskiego mu chłopaka, którego nawet jedno inne spojrzenie lub mina wprowadza w stan idiotycznego zmartwienia. - Magnus...

- Rozmawialiśmy o tobie! - przerwała mu brunetka, domyślając się o co mogło chodzić zdenerwowanemu Bane'owi, który słysząc jej słowa chciał szybko zaprzeczyć, lecz przerwał mu krzyk błękitnookiego.

- O mnie?! Isabelle Sophia Lightwood czy ja dobrze się nie wyraziłem, byś w końcu przestała mieszać nam w głowach?! - krzyknął nastolatek podrywając się do góry, na co Ta wzdrygnęła się odrobinę, ale nie przejmując się tym w ogóle podeszła bliżej jego i z powagą w oczach rzekła:

- Nie rozmawialiśmy o WAS Alec, tylko o tobie i ojcu.

- Ojcu?!

Poskromić Złośnika // MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz