Rozdział 27

1.9K 172 20
                                    

20:54

Magnus: Alexandrze, przytulisz się do mnie, gdy wrócimy do pokoju? Proooszę! :((

Zaskoczony wiadomością chłopaka, stanął w miejscu i pokręcił z niedowierzaniem głową.

- No, po prostu idiota! - mruknął pod nosem i odwrócił się w stronę zmierzającego do niego, Bane'a. - Oj, nie ma mowy - szepnął, widząc gest uśmiechniętego chłopaka, który będąc coraz bliżej niego, wskazał na jego telefon. Lightwood dobrze wiedział o co mu chodziło, dlatego ze złośliwym uśmieszkiem wyłączył telefon i czym-prędzej ruszył do oddalonych od niego nastolatków.

- Alexandrze! - Nic sobie nie robiąc z krzyków zza sobą, podbiegł do przechodzących przez ulicę chłopaków i uśmiechnął się do nich szeroko. - I jak, zadowoleni, że ze mną będziecie mieszkać? Ale mówcie szczerze! - dodał szybko, zauważając nietęgie miny towarzyszy, którzy nawet o tym zapomnieli, bo całą drogę myśleli o ich występku na kręgielni. Miłym i wciągającym występku, którego obaj chcieli powtórzyć, no ale nie wiedzieli za bardzo jak? Bo Simon myślał, że dla Raphaela nic to nie znaczyło. No bo, co miał obchodzić go ich pierwszy w przekonaniu Santiago pocałunek, jak chłopak był hetero i na dodatek był zakochany w dziewczynie, dzięki której to się stało. Dzięki, której miał drugą szansę, a co najważniejsze: miał zagwarantowane, że kolega tego nazajutrz nie zapomni - czego Raphael był świadomy i nawet szczęśliwy z tego wypadku. Tylko jedno w tym wszystkim było im nie na rękę - ich dotychczasowa relacja. Bo jakby nie spojrzeć byli dla siebie najwyżej przyjaciółmi, u których najbliższym kontaktem było przytulanie.

A teraz co? Pocałunek. Wymuszony, ale jednak prawdziwy, realny, pożądliwy oraz publiczny! Pocałunek, który skończył się dość szybko, a jego działanie czuli aż do teraz, gdzie nie wiedzieli nawet o czym rozmawiać i jak się zachowywać.

- No hej! Wiem, że podobacie się sobie, ale bądźcie chociaż bardziej tajemniczy dla siebie, a dla mnie normalni i odpowiedzcie mi gołąbeczki na pytanie. - Usłyszeli rozbawionego Lightwooda, który znikąd zagrodził im drogę tuż przed drzwiami od ich wynajmowanego pokoju. - Cieszycie się czy nie?

- Cieszymy - odpowiedzieli chórem, myśląc, że ten mówi o występku Isabelle. Bo, kto by w tej chwili myślał o dzieleniu pokoju z największymi postrachami szkole, kiedy ma się taką sytuację między sobą, a przyjacielem...

- Oj, zaskoczyliście mnie, ale to dobrze - mruknął i wepchnął ich do pokoju, po czym usiadł na łóżku i przypatrzył im się. - Magnus za chwile powinien przyjść, więc mówię wam to teraz, póki jeszcze czas. - Zaskoczeni chłopcy, słysząc miły głos, unieśli głowy do góry i spojrzeli na lekko uśmiechniętego Lightwooda. - Te dwa dni pewnie będą dla was zaskoczeniem tak jak dla mnie, ale ostrzegam was, że Magnus w nocy jest dość czuły i przypadkiem może do was przyjść z niewyjaśnionych powodów i... No, krótko - nie drzyjcie się, kiedy rano wstaniecie, a on będzie u was w łóżku.

- Raczej u ciebie, bo z tego co widzę to są tu dwa łóżka małżeńskie - stwierdził Lewis, uśmiechając się lekko, co brunet wyłapał i mrugnął do dwójki siedzącej naprzeciwko.

- Wiem, że wolicie spać razem, ale czy któryś z was, by się tak poświęcił i na te dwie krótkie noce ze mną trochę pospał? - spytał z nadzieją w głosie, bo w tej chwili wolał wszystkich prócz Bane'a. - Nic się wam nie stanie. Nie uduszę was, nie zepchnę z łóżka czy przytulę... Będę się trzymał z daleka tylko błagam, zgódźcie się!

Nastolatkowie spojrzeli po sobie i kiwnęli głowami na zgodę, bo sami nie za bardzo chcieli spać w jednym łóżku, tak blisko siebie i to po pocałunku. Dlatego woleli trochę dać sobie przestrzeni i na spokojnie pomyśleć.

- Ja się zgadzam - odparł Simon, podchodząc do szczęśliwego chłopaka, który go aż przytulił z podziękowaniem.

- To super! Dzięki, kiedyś się wam odwdzięczę! - powiedział uśmiechnięty Lightwood i położył się na swojej połowie, robiąc miejsce szatynowi.

- Co super? - Usłyszeli Bane'a, który zamykając drzwi stanął jak wryty, zauważając swojego Anioła na tym samym łóżku, na którym siedział, a raczej pół leżał Lewis.

- To super, że śpisz z Raphaelem, a ja z tym o to kolegą.

- Wy jaja sobie ze mnie robicie?! - niemal krzyknął, podchodząc do łóżka chłopaków. - Simon, lubię cię, serio, ale teraz proszę... wynoś się do Raphaela!

- Nie ma mowy, Magnus! - Alec wstał szybko i podszedł do niego, odciągając go od wystraszonego nastolatka. - Śpisz z Raphaelem, albo w wannie. No o ile jest - mruknął i dla jasności poszedł to sprawdzić, co Magnus wykorzystał i zamknął się z nim w pomieszczeniu. - Jest! - krzyknął, chcąc wyjść z łazienki, ale przeszkodził mu w tym brunet. - Co znowu? - Uniósł brwi, wyczekująco patrząc w brązowe tęczówki kolegi, który podszedł do niego i dźwignął go za uda, przyciągając bliżej siebie.

- Co ty robisz? - spytał cicho zaskoczony Lightwood, oplatając jego biodra nogami, a kark rękami, których palce po chwili zaczęły się bawić jego ciemnymi kosmkami włosów.

- Dlaczego nie chcesz ze mną spać? - spytał prosto z mostu, usadawiając go na małej pralce w rogu pomieszczenia.

- Z tego o to powodu - stwierdził, pokazując palcem na nieznaczną odległość między nimi.

- Nie mów, że ci to przeszkadza? - mruknął, całując jego szyję, a później policzek i podbródek. - Hm? Alexandrze...

- Odrobinę mi przeszkadza, bo wiesz, jesteśmy tylko kumplami, którzy w rzeczywistości w ogóle się tak nie powinni zachowywać - rzekł, sunąc dłonią po szyi nastolatka, który zamruczał zadowolony i potarł delikatnie smukłe uda Lightwooda. - Widzisz, nawet teraz się tak zachowujemy.

- Może masz rację, ale ja po prostu nie potrafię cię nie dotykać, groszku - wyszeptał, zagryzając płatek jego ucha, co Alec skomentował głośnym westchnieniem.

Bardzo mu się to podobało, to musiał przyznać. No, ale jak to wyglądało z punktu widzenia innych, na przykład co myślała Isabelle lub chłopaki, widząc ich znaczące gesty, które mówiły już same za siebie, że są jak para. Szczęśliwa para, która nawet przy kłótni musi się przytulić, bo nie potrafi po prostu inaczej. A on nie chciał się na razie wiązać, bo wiedział, że jeśliby się spotykali to byłoby już po nich. Nawet po ich koleżeństwie, bo ktoby z nim tak długo wytrzymał, jak nawet jego własny ojciec nie chciał mieć z nim nic wspólnego...

- Coś się stało, Aniele? - Usłyszał zmartwiony głos nad sobą, dlatego zamrugał kilkukrotnie i pokręcił przecząco głową, nie spoglądając na Bane'a, który po chwili podniósł jego podbródek i wymownie na niego spojrzał.

- Ugh! Tęczusiu, nic się nie stało tylko jestem już śpiący i tyle. - Wzruszył ramionami i pocałował chłopaka w szyję. - Tak więc odsuń się i idź grzecznie do Raphaela! - Mrugnął do niego, po czym zeskoczył z urządzenia i wymownie spojrzał na Magnusa. - Nie fikaj mi tu, tylko sio! - Machnął ręką, by go odsunąć, lecz znów został przyciągnięty do jego klatki piersiowej. - No, Magnuuss!

- Dobranoc, Alexandrze... A! I trzymaj się z daleka od Lewisa. - Cmoknął jego policzek i odsunął się od zadowolonego Lightwooda.

- Spokojnie, zazdrośniku! Specjalnie dla ciebie przytulę Simona kilka razy. Wiesz, może nawet okaże się wygodniejszy od ciebie - zachichotał i opuścił pomieszczenie od razu zmierzając na wygodne łóżko.

Poskromić Złośnika // MalecWhere stories live. Discover now