Rozdział 44

1.6K 131 19
                                    

- Ojcu?! - wrzasnął wstrząśnięty, automatycznie zaciskając dłonie w pięści, czym zaniepokoił Bane'a, który już chciał chwycić go za ręce, lecz Lightwood jakby to wiedząc podszedł do okna i odetchnął głęboko, spoglądając na poważną siostrę, która powiedziała to czego nigdy w życiu by się nie spodziewał.

- Chciałam Ci to powiedzieć na spokojnie, lecz widzę, że to nie wypali, dlatego mówię Ci to teraz. Alec, tata zaprasza Cię na tydzień do siebie.

- C-co? - szepnął zdziwiony, siadając na podłodze.

- Chce odnowić z Tobą kontakt, więc zaprasza Cię do siebie - powiedziała spokojnie brunetka, siadając naprzeciwko niego. - Alec on chce wszystko naprawić, chce się pogodzić i zacząć wszystko od nowa.

- Naprawić? Pogodzić się? Zacząć wszystko od nowa?! Izzy, przecież on już zaczął wszystko od nowa, BEZ NAS! - krzyknął cicho, kręcąc powoli głową.

To wszystko sen. Istny, pogmatwany sen i tyle. Przecież Robert nigdy nie zechciałby się ze mną pogodzić, a co najśmieszniejsze nigdy, by mnie nie zaprosił do siebie, kiedy ma na wyciągnięcie ręki nowego synalka...

Isabelle zauważając niepewną, zamyśloną minę brata, wstała powoli i nic nie mówiąc pokazała Bane'owi, by ten z nim porozmawiał, na co on pokiwał głową, po czym podszedł do chłopaka i usiadł za nim, tak by bezpiecznie opleść go w pasie.

- Alexandrze...

- Też to słyszałeś? - szepnął Lightwood automatycznie wtulając się w tors nastolatka, którego teraz aż nadto potrzebował, co go nawet zaskoczyło, bo potrzebował właśnie jego, a nie młodszej, zawsze na wyciągnięcie ręki, współczującej siostry. Nie, obojętnej na jego los Maryse, nie, miłej i szczerej Mai czy prawdomównej i ciągle martwiącej się Clary. Nie ich wszystkich, tylko JEGO. Szczerego, zaborczego, złośliwego, szalonego, czułego, zabawnego, zboczonego, aroganckiego oraz obiektywnego Magnusa Bane'a, który nawet z ich pogmatwaną relacją spróbuje mu racjonalnie doradzić co ma z tym wszystkim zrobić. Czy dać kolejną szansę ojcu? Ponownie mu zaufać? Czy może zapomnieć o jego propozycji i żyć tak jakby jej w ogóle nie było?

- Cholera! Dlaczego on to zaproponował?! - wrzasnął cicho, zaciskając ręce w pięści, które jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rozluźniły się, zatracając się w zabawie większymi od swoich, dłońmi nastolatka.

- Alexandrze, wiem, że to trudne, ale proszę spróbuj się choć trochę rozluźnić i uspokoić. - Usłyszał spokojny głos przy swoim uchu, a następnie poczuł usta na swojej skroni, które powoli schodziły coraz niżej po jego skórze, doprowadzając tym do odwrócenia jego uwagi od wyrodnego ojca na rzecz ważniejszego i - najważniejsze - zaufanego chłopaka. - Hej, aż tak się nie rozluźniaj i co najważniejsze, nie rozkręcaj, Aniele! - zachichotał Bane, kiedy czarnowłosy odwrócił się szybko w jego stronę, po czym nie patrząc na ich położenie wpił się zachłannie w jego usta, sprawiając tak, że brunet wylądował na podłodze, a ten na nim wciąż go brutalnie całując.

- Zastanów się tęczusiu nad swoimi słowami - mruknął uśmiechnięty, schodząc pocałunkami na szyję bruneta, która w tej chwili bardziej go interesowała niż powód jego dotychczasowych zmartwień, który za nic nie potrafił zniknąć z jego życia.

- Alec przestań mnie rozbierać i podniecać, bo to naprawdę nie jest odpowiednia chwila - westchnął, czując dłonie majstrujące przy jego pasku spodni, które dzięki jego samozaparciu nie zostały zdjęte z niego jak koszulka leżąca pod łóżkiem nastolatka. - Alec, naprawdę to nie odpowiedni czas - stwierdził, widząc zaskoczenie w zamglonych oczach chłopaka, który po chwili pokiwał niemrawo głową i wtulił się w jego pierś, oddychając powoli, by znów nie ulec swoim pokręconym uczuciom.

- Przepraszam, nie wiem dlaczego ciągle nasze rozmowy kończą się w taki sposób - szepnął cicho, chowając twarz w zagłębieniu szyi przyjaciela, który słysząc jego słowa zaśmiał się promiennie, szokując tym samym Lightwooda. - Powiedziałem coś śmiesznego? - spytał, patrząc wprost w jego brązowe tęczówki, które już za siebie mu odpowiedziały. - Hej, serio to nie jest śmieszne. Wiesz, że taka relacja między nami zagrozi nam prędzej czy później, bo...

- O czym ty gadasz? Alexandrze, przecież to dobrze, że tak się kończy, a nie na przykład na bijatyce czy na cichych dniach - odparł szybko, gładząc kciukiem policzek Lightwooda, który zagryzł wargę i powstrzymując się przed pocałunkiem zszedł z niego, po czym usiadł na łóżku, przypatrując się półnagiemu przyjacielowi.

- Dlaczego zwiałeś na łóżko? Hmm? - spytał spokojnie Bane, siadając obok niego na wygodnym meblu, które po większej analizie najbardziej skutkowało powtórzeniem się sytuacji sprzed chwili. - Aniele...

- Nie zbliżaj się do mnie! - ostrzegł, widząc dobrze znany mu ruch nastolatka, który zawsze i to bez wyjątku jest wstępem do ich pieszczot.

Zaskoczony Bane, zdaniem przyjaciela, zatrzymał się i patrząc wprost w błękitne tęczówki spytał:

- Co się znów stało? Groszku, czemu mam się do Ciebie nie zbliżać?

- Nie wiem czy wiesz, ale zawsze tak wygląda nasza można powiedzieć "gra wstępna" do naszych pieszczot. Wiesz, zawsze rozmawiamy o byle-czym lub się kłócimy, a później Ty siadasz zza mną lub bierzesz mnie na kolana i bum! Nagle się całujemy i rozbieramy, doprowadzając tym do niewielkiego, na szczęście podniecenia, z którym po czasie musimy sobie radzić sami...

- Serio tak jest?

- Magnus, tak jest kilka razy dziennie! - zaśmiał się, kręcąc z niedowierzaniem głową. - Jak Ty tego nie zauważyłeś? Rozumiem jakby to było sporadycznie, ale nie codziennie!

- Oj, wybacz, że nie jestem taki spostrzegawczy jak Ty mądralo! - Zrobił naburmuszoną minę i skrzyżował ręce na piersi, patrząc spod byka na zwijającego się ze śmiechu błękitnookiego, który będąc tak bardzo rozbudzonym nie zauważył jego złośliwego uśmiechu, który już sam za siebie powiedziałby mu co ten miał zamiar zrobić. I zrobił. A mianowicie usiadł za chłopakiem i szczelnie oplótł go w pasie rękami i nogami, czym sprowadził go do nieszczęsnej rzeczywistości, która po słowach nastolatka stała się jeszcze gorsza niż mógł przypuszczać.

- Spróbuj Alexandrze dać twojemu ojcu jedną, ostatnią szansę.

- Ale co będzie jeśli on znów się nas wyprze i zostawi? Magnus ja nie wiem czy zniosę to po raz kolejny - westchnął załamany, opierając się o zmartwionego Bane'a, który jedyne co mógł powiedzieć to:

- Nie ważne co zrobisz, ja zawsze będę obok Ciebie i Ci pomogę. Pamiętaj, Alexandrze. Zawsze.

#####

Tak na lepszy początek dnia😉

Poskromić Złośnika // MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz