Rozdział 34

1.9K 173 16
                                    

- Co znowu, tęczusiu? - spytał czarnowłosy, zakładając koszulkę przez głowę, przez co włosy stały mu się bardziej rozczochrane, powodując tym wraz z rumieńcami najpiękniejszy obrazek jakiego widział. Dlatego rozczulony oraz jeszcze napalony podszedł do niego i poprawił mu włosy, zaczesując je jak mu się tylko podobało.

- Wybacz, ale ten twój stan przed chwilą pobudzał mnie jeszcze bardziej niż dotychczas. A uwierz, że ty w każdej chwili jesteś bardzo seksowny, Alexandrze - stwierdził Bane, gładząc kciukiem jego czerwony policzek. - Mogę cię teraz pocałować? - spytał cicho, przybliżając się do ust chłopaka, na co ten zaśmiał się i oddalił się od niego, udając się z powrotem na kanapę w salonie.

- Co to miało być? - Usłyszał zdezorientowany głos z kuchni, co musiał przyznać bardzo go zadowoliło, bo już po tym mógł poznać, że Magnusowi na nim trochę tam zależało. - Alexandrze, czy ty znowu się ze mną drocz...

- Przecież znasz mnie tęczusiu! - mruknął i pociągnął chłopaka na swoje kolana, wkładając zimne dłonie pod koszulkę nastolatka. - Wiesz, uwielbiam się z tobą droczyć. - Pocałował go w szyje, co wywołało zadowolone westchniecie Bane'a, który zagryzł wargę i prosząco spojrzał w jego błękitne oczy.

- Już się dzisiaj zbyt długo całowaliśmy, napaleńcu. - Uśmiechnął się figlarnie chłopak, który po chwili wpadł na genialny pomysł. - Magnus, mam taki świetny pomysł...

- Tak, Aniele? - wychrypiał mu w usta, sunąc dłonią po jego biodrze.

- Tak sobie teraz myślę czy przy nas obojgu wypali takie coś jak limit na całowanie i dopieszczanie?

- Jeżeli to pytanie to muszę cię zawieść, groszku, ale to przy takich napalonych gościach jak my nie wypali - zachichotał, cmokając usta Lightwooda, które jak na zawołanie pogłębiły pocałunek w bardziej namiętny i żywiołowy. - Widzisz, słońce. To nie zadziała przy tobie! - Zaśmiał się Bane, oddalając się od ust zamyślonego chłopaka, który po chwili namysłu przełknął głośno ślinę i zrzucił go z kolan na miękka sofę, by później nad nim zawisnąć.

- A ja myślę, że zadziała, tęczusiu - szepnął, wtulając się w pierś nastolatka.

- Naprawdę?

- Musi to zadziałać, bo nie może dojść między nami do czegoś więcej, Magnus - Jeszcze nie teraz - pomyślał, słuchając przyspieszonego bicia serca chłopaka, który uśmiechnął się lekko i wplątał dłoń w jego bujne włosy.

- Jeżeli tego chcesz, to okey, Alexandrze. Ale pod jednym warunkiem...

- Zgadzam się - przerwał Bane'owi i cmoknął jego szyje, wdychając swój ulubiony zapach.

- Nawet nie...

- Umówię się z tobą... - Znów mu przerwał i spojrzał w jego zaskoczone oczy, posyłając mu szczery uśmiech, czyniąc tym samym u nastolatka przyspieszony puls oraz niewiarygodnie szeroki uśmiech, mówiący sam za niego co ten czuł.

A czuł się po prostu najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi!

- Tylko dopiero za trzy miesiące - dokończył złośliwie Lightwood, niwelując odrobinę uśmiech u Bane'a, który i tak zachichotał i z całych sił przytulił go do siebie. - Hej, nie podniecaj się tak! - Zaśmiał się Alec, przeturlając ich na bok, by wygodnie oprzeć się o oparcie sofy.

- No masz rację, Alexandrze. Bo czym mam się tu ekscytować, jak właśnie zgodził się mój crash na randkę ze mną. No masz racje w tym nie ma nic fajnego. To jest po prostu niesamowite i wspaniałe! - krzyknął szczęśliwy Bane, patrząc wprost w oczy zarumienionego nastolatka. Nastolatka, który słysząc jego zdanie uśmiechnął się lekko i schował twarz w zagłębieniu jego szyi. Bo skąd miał wiedzieć, że tylko jego zgoda zadowoli tak bardzo Bane'a, by ten aż krzyczał z uśmiechem, jak jest bardzo szczęśliwy?

I to nie przez jakąś durną umowę z idiotą Sebastianem czy tam z zagubionymi nastolatkami. Nie! On po prostu był szczęśliwy z tylko swojego powodu, bo prawdzie-powiedziawszy z powodu spędzania ze sobą przez kilka miesięcy czasu i po poznaniu się - on się chyba w nim zakochał. Tak! Magnus Bane - najgroźniejszy chłopak w szkole był prawdopodobnie bez pamięci zakochany w nastolatku Alexandrze Lightwoodzie, który nie wiedząc nawet o tym rozkochiwał go w sobie z każdym dniem coraz bardziej i bardziej, przepełniając puste serce chłopaka nadzieją, szczęściem oraz ciepłem...

- Magnus, masz może ochotę zostać dziś u mnie na noc? - Usłyszał stłumiony głos Lightwooda, który nadal bał się zostać samemu w domu. I to nawet teraz gdy wiedział już, że tymi duchami był jego niezbyt myślący przyjaciel. - Bo wiesz, jest już późno, a ja...

- Przecież po to tu przyszedłem, groszku! - Zaśmiał się Bane, wstając z kanapy. - No chodź, skarbie. Czas spać. - Wyciągnął ręce do zaskoczonego Lightwooda, który po krótkiej chwili uśmiechnął się złośliwie i wskoczył wprost w jego ramiona. - Dobry chłopczyk! - zachichotał, poprawiając sobie go na biodrach, poprzez chwycenie go za pośladki.

- Ej! Na dzisiaj wyczerpałeś już swój limit na dotykanie mojego tyłka! - burknął zachwycony Alec, wzdychając gdy ten mocno mu je zaczął ściskać.

- Nie przypominam sobie o jakiś limicie, Alexandrze - odparł brunet, powoli wspinając się schodami na górę.

- Tęczusiu wyczyść uszy, bo już nic przez nie nie... słyszysz! - krzyknął wstrząśnięty Lightwood, gdy niespodziewanie zastał rzucony na swoje łóżko. - Ej, co to miało być?

- Podobało ci się? - spytał Bane, zawisając nad zaskoczonym błękitnookim, który po namyśle pokiwał głową, przyciągając go do krótkiego pocałunku.

- Bardzo, ale to nie zmienia faktu, że jestem ciężki, a ty rzuciłeś mną na moje ukochane łóżko! - mruknął zrzucając go koło siebie, po czym wtulił się w jego pierś. - Zapamiętaj na przyszłość Magnus, że moje łóżko to święte miejsce, które nie jesteś godzien tak traktować.

- Dobrze, zapamiętam to Aniele. - Przeczesał delikatnie jego czarne włosy, po czym złożył na nich czuły pocałunek. - A teraz śpij, Alexandrze.

- Mhm! Dobranoc Magnus - ziewnął cicho Lightwood, zamykając zmęczone całym dniem błękitne oczy.

- Chyba kocham Cię, Alexandrze. - Po kilku minutach szepnął cicho Bane, spoglądając na dobrze śpiącego czarnowłosego, który nawet przez sen mógł usłyszeć jego słowa, które po sekundzie nieświadomie wymruczał mu je w jego pierś.

- Też cię kochaamm - wymamrotał, śliniąc odrobinę koszulkę chłopaka, który nie zauważając tego złączył razem ich dłonie i z uśmiechem odpłynął w krainę snów.

Poskromić Złośnika // MalecWhere stories live. Discover now