Rozdział 37

1.8K 155 31
                                    

- Pan brokatowy przodem! - Uśmiechnął się szeroko, pokazując ręką drogę nastolatkowi, który pokręcił niemrawo głową, nie ruszając się ani odrobiny z miejsca. - No Magnus, rusz się w końcu! - powiedział podekscytowany Lightwood, podchodząc do nastolatka, który z każdym jego krokiem oddalał się jak najdalej. - No co Ty odwalasz, Bane? - Chwycił większą od swojej dłoń i przyciągnął go do siebie.

- Alexandrze ja nie umiem grać w to coś! - stwierdził poważnie Bane, wywołując u Aleca mimowolny śmiech, za który oberwał lekko w brzuch. - Nie śmiej się ze mnie, Panie sportowcu!

- Dlaczego? Przecież to jest zabawne, tchórzu! - zachichotał, gładząc powoli szyję nastolatka, który przez jego dotyk nie skupił się w ogóle na jego słowach. - No chodź zagrać chociaż jednego seta.

- A, co będzie jak coś sobie zrobimy, albo...

- Nic się nie stanie, a jak coś, to szpital jest niedaleko. No z tego co wiem - stwierdził, odrobinę oddalając się do tyłu, czego nawet brunet nie zauważył, będąc zatraconym w jego błękitnych tęczówkach.

- Ale mi pocieszenie...

- Aish! Przestań mi tu smęcić, tylko chodź do środka, bo za godzinę zamykają - rzekł czarnowłosy, wpychając go do środka, gdzie niestety jedynym wyjściem były drzwi za błękitnookim, którego za żadne skarby nie ominąłby nawet z trzema goframi, żelkami oraz batonami... - Jeżeli się zgodzisz na jedną, góra dwie partie to obiecuję, że następnym razem pozwolę Ci zrobić zdrowe jedzenie bez żadnego marudzenia czy przekupstwa. - Usłyszał przy swoim uchu szept czarnowłosego, który widząc, że byli sami cmoknął jego policzek i przejechał dłonią po biodrze chłopaka, przyciągając go za nie do siebie. - To co, stoi Ci takie duże ustępstwo?

- Tak, ale jeszcze jedno, Aniele.

- Targujemy się, tęczusiu?! - Zaśmiał się promienie chłopak, odrywając się odrobinę od niego. - Masz wielkiego plusa u mnie. To co jeszcze chcesz?

- Na twoim miejscu bym się tak nie cieszył, Aniele. - Bane uśmiechnął się szatańsko, podchodząc do niego, by wyszeptać mu swoje życzenie, które mimowolnie wywołało u czarnowłosego przyspieszone bicie serca i krwistoczerwone rumieńce na twarzy, co utwierdziło Bane'a w swojej spontanicznej decyzji.

- Okey, umowa stoi - powiedział cicho zszokowany nastolatek, szybko odchodząc od zadowolonego bruneta, który już wiedział, że jego wola się spełni. - Ale po randce, co?

- Kiedy tylko będziesz chciał, groszku - rzekł uśmiechnięty chłopak, łapiąc mniejszą dłoń w swoją, po czym pociągnął go w stronę wypożyczalni i kas.

- Tęczusiu puść moją dłoń! - burknął Lightwood, wyrywając rękę z uścisku, który w ogóle by mu nie przeszkadzał, gdyby tylko byli sami lub co oczywiste - byliby zakochaną w sobie parą... Eh, parą, którą nie prędko się staną przez niego samego, jego humorki, osobowość oraz serce, które w tej sprawie odgrywa ważną sprawę. A można nawet powiedzieć, że najważniejszą, bo to właśnie przez nie jest ostrożny w okazywaniu uczuć oraz emocji przed innymi oraz samym sobą.

Ale on nie zauważył jednego i to najważniejszego! Alec już od jakiegoś czasu nie grał nikogo innego tuż przed Magnusem, który nawet jednym rzutem oka potrafił rozróżnić jego zmienny nastrój oraz myśli, które zasmucając go w tej chwili sprawiły u Bane'a natychmiastową chęć poprawienia mu humoru. Dlatego zaraz po otrzymaniu niezbędnego sprzętu, pociągnął zamyślonego chłopaka na nieszczęsne kort.

- Alexandrze, pamiętaj tylko jeden set! - jęknął udawanie, wybudzając tym nastolatka z zamyślenia, który po chwilowym smutku, zaśmiał się cicho i pokiwał głową, podchodząc do zadowolonego w duchu Bane'a.

Poskromić Złośnika // MalecTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang