Rozdział 3

7.4K 319 52
                                    

Ann wróciła do pokoju. Była wyczerpana wrażeniami z całego dnia. Otworzyła drzwi kartą i weszła szybkim krokiem do pomieszczenia, w którym siedziała na fotelu kobieta o burzy brązowych loków, w które wpięty był czerwony kwiat.

- Jak ci poszło na spotkaniu, mamo? Ile projektów przyjął? - zapytała bez zbędnego przywitania, podchodząc do czajnika elektrycznego i zaparzając sobie wodę na herbatę.

- Dobrze, przyjął aż sześćdziesiąt cztery projekty z siedemdziesięciu ośmiu. Jutro mam kolejne spotkanie, aby poprawić drobne błędy i wysłać projekty do firmy. W przyszłym tygodniu mają zacząć produkcję, a za dwa tygodnie odzież trafi na sklepowe półki. Jeśli będzie dobrze się sprzedawać - Paryż będziemy odwiedzać częściej. - uśmiechnęła się ciepło. Rodowłosą zamurowało...

Czy to znaczy, że będę widywać tego idiotę częściej?!

- To świetnie. - powiedziała sztucznie. - Gratuluję. - dodała z uśmiechem odwracając się do kobiety i wymuszając na sobie jak najbardziej realistyczne reakcje. Tak jakby jej głowy nie zaprzątało aktualnie ogrom myśli, o tym jak zdobyć pieniądze na powrót do rodzinnego miasta i jak powiedzieć o tym mamie.

- A jak tam było z Jamesem? - zapytała.

- Poszliśmy na naleśniki, zobaczyliśmy Wieżę Eiffla i przechadzaliśmy się uliczkami Paryża. - odparła.

- To wspaniale. Podoba ci się? Jest bardzo przystojny. - zaśmiała się i poruszyła znacząco brwiami. Mimo, że kobieta nie należała już do najmłodszych, zawsze miała wyśmienite poczucie humoru, przez co również miały bardzo dobrą relacje. Jej umiejętność pocieszania była zdumiewająco wysoka.

- Nie, może i jest przystojny, ale nie w moim typie. Poza tym jest strasznie arogancki i zbyt pewny siebie.

- Czemu tak uważasz? - spytała z zaciekawieniem lekko przechylając głowę.

- Mamo, porównał mnie do dżemu truskawkowego. - Dziewczyna wyrzuciła ręce w powietrze.

- Nie słyszałam o podrywie na dżem, ale musiało być ciekawie. - zachichotała.

- Nawet sobie nie żartuj. - westchnęła wlewając sobie zaparzoną wodę do kubka z włożoną już torebką zielonej herbaty. - Idę do pokoju odpocząć, nie jadłam nawet obiadu.. Kiedy kolacja? - zapytała opierając się o framugę drzwi swojego pokoju.

- Za godzinkę mają nam przynieść do pokoju jakieś jedzenie, zawołam cię, idź odpoczywać. - machnęła ręką.

Ann weszła do pokoju zamykając za sobą i wzdychając głęboko opadła na miękkie łóżko.

Czemu mnie muszą spotykać takie rzeczy? Po cholerę mi było go poznawać. - pomyślała przyciskając poduszkę do twarzy.

Leżała tak przez kilka minut po czym wzięła do ręki książkę i zaczęła ją czytać. Wampir z powieści bardzo przypominał jej Jamesa, mimo że Ann była pewna, że chłopak nie należy do tego gatunku. Przecież to tylko wymysł ludzkości, prawda?

Po jakimś czasie mama dziewczyny zapukała do jej pokoju.

- Kochanie przynieśli nam kolacje, chodź szybciutko! - zawołała kobieta.

- No już idę! - odkrzyknęła powoli wstając z łóżka. Gdy weszła do salonu na stoliku kawowym stała taca z parującymi jeszcze crossantami, bułkami i ciastem czekoladowym. Zaciągnęła się przyjemnym zapachem i ruszyła w stronę posiłku, jak zahipnotyzowana. 

Kiedy już zjadła stwierdziła, że pójdzie spać i zamknęła się w pokoju. Włączyła telefon i od razu zobaczyła, że ma dwie wiadomości. Obie były od jej najlepszej przyjaciółki.

Od Kate:
Hej Ann! Jak tam w Paryżu? Poznałaś już kogoś ciekawego?

Od Kate:
I jak tam projekty twojej mamy? Ten cały milioner przyjął jakieś?

Dziewczyna chwilę zastanowiła się nad odpowiedzią.

Do Kate:
W Paryżu, jest świetnie! A Trymedi przyjął aż 64 projekty. Nazwali kolekcję Wampire Love. A i poznałam nadętego chama i dupka - Jamesa. Porównał mnie do dżemu truskawkowego...

Od Kate:
Najgorszy tekst na podryw jaki słyszałam ever... 

Do Kate:
Wiem... 

Nagle dostałam wiadomość, ale nie była ona od Kate... Był od numeru, którego nie miałam zapisanego w kontaktach...

Od Nieznany:

Cześć lisiczko! 

Ugh, to James...- pomyślała. Jednak postanowiła, że zrobi mu taki mały żarcik.

Do Nieznany:

Eeee... Kim jesteś?

Od Nieznany:

No James, dałaś mi swój numer dzisiaj. Pisze z Ann tak?...

Do Nieznany:

Nie... Mam na imię Gary... Koleś chyba ci się coś pomyliło.

Ann zaczęła chichotać. W ten sposób dała mu swój numer, ale jednocześnie zniechęciła do pisania. Dziewczyna była z siebie dumna. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Rudowłosa spojrzała na zegarek. Było po dwudziestej pierwszej, a ona sama była już w piżamie. Swoją drogą ciekawe kogo niesie o tej porze? Poszła otworzyć drzwi od pokoju.

- Nie ładnie tak lisiczko! Dałaś mi zły numer. - o framugę opierał się James ze zmierzwionymi lekko włosami. Przebrał się w szare dresy i czarną koszulkę.

-Nie możliwe dałam ci dobry numer! - zaprzeczyła starając wyglądać się na zdziwioną, chociaż w głębi chciało jej się śmiać.

- Tak? To czemu jak napisałem ci wiadomość odpowiedział jakiś Gary? - zapytał lekko wkurzony. Najwyraźniej dlatego, że nie osiągnął celu, jak mu się wydawało. 

- Ty musiałeś coś pomieszać ja dałam ci dobry numer! - upierała się. - Zobacz.

Wzięła słuchawkę telefonu stacjonarnego umieszczonego na stoliku.

- Daj mi tę kartkę, którą dałam ci wcześniej. - nakazała. Chłopak wyjął z kieszeni pogniecioną karteczkę i wcisnął ją niebieskookiej. 

Wpisała numer.

- Widzisz ten sam co na kartce tak? - zapytała.

- Tak. - odparł.

Zadzwoniła. Wtem skoczna melodia zabrzmiała w pokoju. Dziewczyna wyjęła swój telefon.

- I co? Nadal nie wierzysz? 

- Powiedzmy, że ci wierzę... - zmieszany podrapał się w tył głowy.

- Dobrze, tylko po to przyszedłeś?

- Tak, już sobie idę. Chociaż... - zmrużył oczy i uśmiechnął się podchwytliwie. - Dasz buzi na dobranoc, skoro już tak ładnie wyglądasz? - Nadstawił policzek.

Że co?! O nie nie nie... Nie dam się wykorzystywać.

Dziewczyna mocno go spoliczkowała.

- Trenujesz coś do cholery? - pomasował się po czerwonym miejscu.

- Jeżdżę konno, skarbie, mam silne dłonie  więc ze mną nie zadzieraj. - puściła mu oczko.

- No tak. To ja już pójdę... Pa! - odszedł zrezygnowany. Gdy tylko zamknął drzwi Ann parsknęła głośnym śmiechem.

Wiem króciutki, ale cierpię na brak weny ;-; A tak poza tym, chcecie dedykacje rozdziałów? ;) Chętni zgłaszać się w komentarzach C:

Projekt Wampirza MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz