Rozdział 25

3.2K 146 2
                                    

Ciszę przerwał dzwonek jej telefonu. Flegmatycznie, myśląc że to ponownie Kate, podniosła urządzenie i spojrzała na wyświetlacz. James... Jej serce zaczęło bić szybszym tempem, a ręce trząść. Drżącymi dłońmi odebrała połączenie po chwili osłupienia. 

Po zakończeniu rozmowy uśmiechnęła się do siebie, przygryzając wargę.  Po chwili jednak ogarnęła ją panika. Jak ma się ubrać? Nie miała bladego pojęcia gdzie i po co ją zabiera. Obiad w drogiej i szykownej restauracji? Spacer po parku wśród wielu magicznych zapachów? Film w kinie, prażony popcorn i jakaś komedia? A może horror lub dramat? Tyle możliwości, nie mogła więc postawić na kreację odpowiadającą tylko jednej z nich. W końcu znalazła coś co pasowało jej do każdej. Uśmiechnęła się biorąc wszystkie ubrania i zarzucając je na ramię, ruszyła w stronę łazienki, aby szybko się przebrać oraz zrobić sobie delikatny makijaż. Spakowała się również w małą torebkę do której wrzuciła telefon, portfel i bezbarwną pomadkę, którą miała tego dnia na ustach. Rozpuszczone włosy przewiązała bandanką. Odetchnęła wygładzając spódniczkę i wziąwszy jeszcze kartę wyszła szybkim krokiem patrząc się co chwila na zegarek. Stres z każdą sekundą się nasilał. Chciała go już zobaczyć i upewnić się, że on tam naprawdę czeka. Bała się, że to był tylko sen, przewidzenie, albo nieśmieszny żart. Poprawiła włosy i przygryzła delikatnie wargę idąc holem i szybkim krokiem zmierzając w stronę recepcji. Nie zastała tam jednak bruneta... Jej wyraz twarzy posmutniał a zakłopotanie w niebieskich oczach zwracało uwagę każdego, który przechodził w tym miejscu w ciągu tej długiej minuty. Nie wpadła nawet na pomysł, aby wyjrzeć przez przeszklone wejście i sprawdzić czy nie ma go za szybą. W końcu umawiali się przy recepcji, więc po co miałby tam stać? Nagle z jej torebki wydobył się odgłos przychodzącej wiadomości. Trzęsącymi się dłońmi wyjęła telefon i widząc nową wiadomość od Jamesa szybko go odblokowała.

Od James:

Czekam na zewnątrz x

Szybko spojrzała w tamtą stronę i ujrzała bruneta ubranego w białą koszulkę i czarne spodnie. Do tego na ramionach miał bluzę w czerwoną kratę, która bardzo dobrze pasowała mu do jego ciemnych włosów. Odetchnęła czując ogromną ulgę i uśmiechnęła się do siebie idąc powoli w stronę chłopaka. Zauważyła również, że w ręce trzymał jedną różę, na co zrobiło jej się cieplej na sercu. Trudno było jej się do tego przyznać, jednak żaden chłopak nie dał jej nigdy żadnego, nawet najdrobniejszego kwiatka. Podeszła do niego, przystając na ostatnim stopniu. 

- Cześć, lisico. - uśmiechnął się zapierając dziewczynie dech w piersiach. 

- Hej, James. - odpowiedziała po chwili, a na jej twarzy pojawił się spory rumieniec, który próbowała zasłonić włosami. Kiedy brunet to zauważył skierował jej podbródek, tak aby patrzyła mu w oczy.

- Wyglądasz ślicznie... - szepnął jej do ucha i złożył na jej ustach delikatny pocałunek, który pozostawił ciepło na wargach rudowłosej, a ona tylko jeszcze bardziej się zarumieniła. O dziwo,  nie należała do osób nieśmiałych, które zachowywały się w ten właśnie sposób, ale nie mogła przemóc w sobie zmieszania i innych uczuć, których nie potrafiła nazwać. Nikt nigdy nie działał na nią w ten sposób co było dla niej jeszcze większym zdziwieniem. Jednak otrząsnęła się i uśmiechnęła delikatnie w stronę bruneta nadal utrzymując z nim kontakt wzrokowy. - Em.. To dla ciebie.. - szepnął również trochę zmieszany. Wyciągnął w jej stronę jedną, dużą różę w odcieniu krwistej czerwieni. - Jedna, bo jesteś moją jedyną. - wyszczerzył się dumny ze swojego pomysłu.

- Dziękuję. - wzięła delikatnie różę, niestety biorąc ją skaleczyła się o jeden z kolców, który był oczywistym jej elementem. Z opuszka zaczął lecieć cienki strumień krwi, na co syknęła z bólu, który to zdarzenie wywołało. - Niezdara ze mnie. - mówiąc to przytknęła palec do ust. Gdy podniosła wzrok zauważyła niespokojne zachowanie bruneta, który przymknął oczy i odwrócił głowę w prawo starając się uniknąć kontaktu wzrokowego z nią i patrzenia na palec. - Wszystko dobrze? - zapytała zmartwiona i zdziwiona jego zachowaniem.

- Tak, tak, po prostu nie lubię widoku krwi. - zaśmiał się nerwowo i podrapał po tyle głowy. - To jak? Idziemy? - zapytał szybko biorąc ją za rękę, obracając się na pięcie i ruszając w stronę tylko sobie znaną.

- Jeśli tylko chcesz, a co do krwi, spokojnie już przestała lecieć. - pocieszyła go. Wydawało jej się to dosyć dziwne, ale postanowiła nie zawracać sobie tym głowy i podążać za brunetem. Chciała przeżyć ten dzień jak najlepiej z chłopakiem, który jej się tak bardzo podobał.

Heeeej! Dawno nie było rozdziały, za co przepraszam. Enjoy!


Projekt Wampirza MiłośćWhere stories live. Discover now