Rozdział 20

3.9K 172 6
                                    

Czasami każdy ma tak, że boi się tego konkretnego dnia. Czasami lęk jest taki duży, że zapomina się o wszystkim innym. W taki właśnie sposób piątek dla obojga nadszedł  bardzo szybko. Ann uszykowała się godzinę wcześniej i teraz chodziła bezsensownie upewniając się, że wszystko jest perfekcyjnie i czy na pewno niczego nie zapomniała. Nie mogła ukryć tego, że spotkanie było dla niej stresujące bardziej niż nie jeden egzamin. Co jeśli zrobi z siebie idiotkę? Albo to wszystko jest tylko i wyłącznie dla zakładu a ona już narobi sobie nadziei na nie wiadomo jaki związek? Dlatego właśnie strasznie bała się zakochiwać. Nigdy nie wiadomo co kryje ta druga osoba... Niby wierzyła, że James taki nie jest, ale kto mógł mieć pewność? Gdy wybiła ustalona godzina dziewczyna dostała krótkiego SMS-a.

Od James:

Czekam na zewnątrz xx

Po odczytaniu go włożyła szybko telefon do kieszeni bomberki i wyszła z pomieszczenia. Zbiegając po schodach prowadzących do hotelu zauważyła Jamesa na... Motorze? No tak tego się można było spodziewać w końcu coś tam o tym wspominał. 

- Witam, lisico. - odepchnął się od maszyny i podszedł do rudowłosej.

- Hej, James. - odparła zestresowana. Chłopak omiótł ją spojrzeniem i uśmiechnął się półgębkiem. Dziewczyna się zarumieniła.

- Teraz mam pewność, że wystroiłaś się dla mnie, więc czemu mam nie patrzeć? - mruknął chłopak zauważając to.

- To, jak jedziemy? - zapytała zmieniając szybko nie wygodny temat. 

- Jasne, wsiadaj tylko załóż kask, skarbie nie chcę mieć cię na sumieniu. - zaśmiał się podając jej trzymany przedmiot. - Wiesz, jak się wsiada? - spytał lustrując ją wzrokiem.

- Chyba nie... - stwierdziła patrząc mu w oczy. Tym razem przybrały ciemno-czekoladowy odcień. Taki, jaki wyobrażała sobie, że będą w rzeczywistej postaci. W tym momencie odważyła się na pierwszy uśmiech tego wieczoru.

James nałożył na jej głowę kask i dopasował, aby nie spadł jej w czasie jazdy. Spoglądał przy tym co chwilę na jej twarz ukrytą za wizjerem. Na koniec uśmiechnął się szerzej i skinął głową w stronę maszyny. Sam nie założył kasku, co zdziwiło dziewczynę. Jednak, gdy o to zapytała uzyskała tylko odpowiedź w formie burknięcia, że mu nie potrzebny i bladego, tajemniczego uśmiechu. Brunet pokazał rudowłosej, gdzie i jak ma siąść, a gdy ta usadowiła się już wygodnie siadł przed nią i poprosił, aby go objęła. Niebieskooka wykonała prośbę, po czym powoli ruszyli przedostając się przez zatłoczony podjazd do hotelu wyjeżdżając w stronę uliczek. Przyspieszyli, gdy znaleźli się już na normalnej ulicy. Ann wtuliła się mocniej w tors Jamesa, na co ten tylko delikatnie się uśmiechnął. Marzył, aby nadszedł kiedyś taki moment, że będzie czuła się w jego objęciach bezpiecznie, aby wtulała się w niego częściej, aby poczuł, że jest jego małą księżniczką. Rozmyślania jednak nie wytrąciły go ze skupienia na drodze i na tym, aby wyjechać jak najszybciej z Paryża. Chciał pokazać jej swoje ulubione miejsce. Miejsce, do którego jechał, aby zapomnieć o wszystkim. Chciał podzielić się z nią jednym z najważniejszych miejsc w jego życiu i tam opowiedzieć jej o wszystkim, czego prędzej, czy później by się dowiedziała. Miał nadzieję, że ona czuję do niego to samo co on do niej. Podobne rozmyślania dręczyły również Ann. Co jeśli wywiezie ją gdzieś i tam zostawi? Jednak czy starał by się tak dużo i długo dla zwykłego żartu? O dziwo nie bała się tej prędkości, która im towarzyszyła. Wciągała tylko przyjemny dla nozdrzy męski zapach typowy dla drogich perfum. Przymknęła na chwilę oczy, by oprzeć o jego plecy głowę i zapomnieć o wszystkich wątpliwościach. W tej chwili obiecała sobie, że wykorzysta ten czas na sto-procent. Po kwadransie zatrzymali się. Dziewczyna podniosła głowę zauważając, że brunet zaparkował swoją maszynę na sporej łące w środku lasu. Aż dziwne, że nie zauważyła zmiany terenu. Na środku, pod samotnym drzewem rozłożony był koc, czyżby on to wszystko zaplanował? Wtedy dziewczyna zorientowała się, że James już zsiadł i śmieje się uroczo widząc jej czerwone od zawstydzenia policzki.

- Skarbie, wiem, że jestem nie ziemski, ale żeby aż tak się zamyślić? - puścił jej oczko. Dziewczyna za ten czas niezgrabnie zsiadła i próbowała zdjąć kask.

To wszystko nie jest taki proste jak w filmach.

Brunet podszedł do niej i pomógł jej uporać się z jej trudnością, po czym odłożył wszystko i podał jej rękę.

- Odpowiadając na twoje pytające spojrzenie. Po pierwsze nie gryzę. Po drugie, tak. Możesz to traktować, jak randkę Ann. - mówiąc to spojrzał jej w oczy uśmiechając się ciepło.

Dziewczyna złapała go za dłoń nieśmiało odwzajemniając uśmiech. Czemu nagle z ciągle kozaczącej i odważnej rudowłosej stał się nieśmiały, potulny baranek pod jego wpływem? 

Usiedli razem na kocu, dalej trzymając się za ręce i  czując jak małe dzieci. 

Witam, witam! W końcu nowy rozdział! Wiem, jestem polsatem, ale no cóż XD... Miłego czytania miśki! Pozostawcie po sobie ślad :P

Projekt Wampirza MiłośćWhere stories live. Discover now