Rozdział 4

7.7K 284 19
                                    

Z samego rana Ann wyruszyła pozwiedzać Paryż, jednak tym razem sama. Pożegnała się z mamą i wymknęła z hotelu mając nadzieję, że nie spotka dzisiaj Jamesa. Na szczęście udało jej się wyjść bez najmniejszego problemu. Chłopak musiał jeszcze spać. Rozejrzała się po okolicy i spojrzała na mapę i kiedy zorientowała się gdzie jest i ile ją dzieli od Wieży Eiffla postanowiła iść w jej stronę po drodze zapamiętując charakterystyczne sklepy, aby później nie mieć problemów z powrotem.

Gdy była już koło budowli rozejrzała się po dużym trawniku. Wcześniej nie chciała usiąść tu z Jamesem, bo bała się, że chłopak będzie uważał to za krok z jej strony, a ona nie chce mieć z nim nic wspólnego. Teraz jednak nie było koło niej bruneta, więc usiadła na lekko wilgotnej trawie. Była ubrana w ciemne jeansy i krótki czarny top. Rozpuszczone włosy opadły jej na ramiona zasłaniając szyję i plecy. Makijaż był subtelny z podkreślonymi kocią kreską oczami. Wpatrywała się w słońce, które było jeszcze nisko lekko ją oślepiając. Myślała o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Zamknęła oczy wdychając świeże powietrze. Czuła delikatne promyki słońca na twarzy. Otworzyła leniwie oczy i postanowiła iść dalej, aby nie tracić czasu. Fakt, musi tu kiedyś przyjść, nawet jeśli tylko po to, aby się położyć i poczytać. Wstała i spoglądając na mapę poszła w stronę wąskiej uliczki. Tą samą wczoraj szła z Jamesem, a niedaleko była naleśnikarnia Nialla. Dziewczyna uśmiechnęła się na wspomnienie blondyna, który utknął jej w głowie jako bardzo uroczy. Nie rozumiała dlaczego postanowił  zaprzyjaźnić się akurat z tym chamem, zupełnie do siebie nie pasowali, oczywiście mając na myśli kumplowanie się, ale chyba nigdy nie zrozumie męskiej przyjaźni. Nagle usłyszała kroki za sobą. Obróciła się. Za nią szedł wysoki mężczyzna z zarostem wyglądający na około czterdzieści lat. Przyspieszyła kroku, na wszelki wypadek, aby zwiększyć odległość między nimi.  Mężczyzna zrobił to samo. Spojrzała na niego przez ramię. Uśmiechnął się do niej chytrze coraz bardziej się zbliżając. Wyciągnął mały nóż z kieszeni i schował go za plecami, co nie umknęło przestraszonemu wzrokowi dziewczyny. Ann szybko wyciągnęła telefon i zadzwoniła na pierwszy  numer na liście, aby wezwać pomoc. Jak się później okazało należał on do Jamesa...
~*~
Brunet wyszedł wcześnie z hotelu ojca. Chciał się spotkać z Niallem, więc przyszedł jeszcze przed otwarciem, tak jak się wcześniej  umówili. Wszedł do lokalu i siadł przy barze.

- Cześć stary. - przywitał się.

- Hej, co ty taki smętny? - zapytał blondyn.

- Ann... Cholera... Przyłożyła mi wczoraj. - odparł wzdychając i kładąc głowę na zimnej powierzchni, aby uwidocznić jeszcze bardziej swoje załamanie.

- Ann?

- Tak, byłem wczoraj  u niej w pokoju i poprosiłem o buziaka na dobranoc, a ona dała mi z liścia. - westchnął. - Dasz mi wody? Pić mi się chce. - poprosił bez zbędnych uprzejmości.

- Jasne, masz. - podał brunetowi szklankę. - James, z tego co zdążyłem zauważyć nie jest dla ciebie pierwszą lepszą. Nie spiesz się tak! Zniechęcisz ją do siebie jeśli już tego nie zrobiłeś. Ile ty ją znasz? Dwa dni? Może nawet mniej...

- Wiem, ale ona tak bardzo na mnie działa... Jej wygląd i charakter... No chyba wiesz o co mi chodzi?

Nagle zadzwonił telefon bruneta.

- Ann?! - zdziwił się głośno i odebrał.

- Halo?! - usłyszał zdyszany głos.

- No hej lisico. - uśmiechnął się do siebie.

- James, uliczka przy naleśnikarni Nialla. Pomocy!!! - usłyszał, a połączenie się przerwało. Brunet zamarł na kilka sekund.

- Niall! Ann jest w niebezpieczeństwie niedaleko stąd chodź szybko! - zdesperowany wybiegł z lokalu i skręcił w uliczkę, którą wczoraj szedł razem z rudowłosą. Zaraz za nim biegł Niall. Pędzili jak najszybciej mogli. W końcu zauważyli Ann i mężczyznę, który przyciskał jej nóż do krtani.

Projekt Wampirza MiłośćWhere stories live. Discover now