Rozdział 6

5.5K 229 28
                                    

Rudowłosa stała chwilę patrząc się na odłożoną słuchawkę. Postanowiła się otrząsnąć.

Przychodzi tu tylko naprawić zlew. Nic ci nie zrobi... Chyba...

Usłyszała pukanie. Wypuściła głośno powietrze i podeszła do drzwi. Rozejrzała się po pokoju. Nigdzie nie było ubrań, czy innych tego typu rzeczy. Otworzyła drzwi. Ujżała za nimi twarz Jamesa.

- Witaj lisico. - wyszczerzył się.

- Cześć. - odwarknęła chłodno.

- To gdzie jest ten zlew? - zapytał ignorując wszelkie grymasy Ann.

- Z żadnego nie leci woda, nawet z prysznica. Jakby nie leciała tylko z jednego źródła nie wzywałabym nikogo. - odparła przewracając oczami.

- No to zabieram się za pracę. - mówiąc to skierował się do zlewu w 'kuchni'.

- Mogę cię o coś zapytać? - zmarszczyła brwi.

- Jasne, pytaj o co chcesz. - odparł.

- Zajmujesz się hydrauliką, czy wysłano cię tutaj, bo chciałeś? - zapytała ze słyszalną ironią w głosie.

- Po pierwsze wyczułem ten sarkazm lisico. Po drugie znam się. - odpowiedział rozkręcając jedną z rur.

- Ale skąd? Jesteś synem milionera! Ja na twoim miejscu siedziała bym na tyłku... No może wspierała jakieś fundacje swoim kieszonkowym i skończyła studia żeby przejąć firmę. - stwierdziła po chwili namysłu.

- Kończę studia ekonomiczne i chodzę na zajęcia dla projektantów. - odparł. - Zauważyłaś, że nie ma tu mojej mamy? - zapytał zaglądając do plastikowego kuferka z narzędziami.

- No tak, ale... - zaczeła Ann, ale brunet jej przerwał.

- No właśnie. Moi rodzice się rozwiedli. Mama mieszka w ładnym małym domku na wsi, niedaleko Paryża.

- Nie wiedziałam... - próbowała się wytłumaczyć.

- Nie przejmuj się, Ann. Wracając, to czasem do niej jeżdżę. A w sumie nie czasem tylko co kilka dni. Często ma problemy z domem, właśnie typu, że nie leci woda z kranu i tym podobne. Pomagam jej nie tylko finansowo, ale i w pracach domowych. Zresztą mniejsza. Zauważyłem, że również nie ma z tobą jednego z rodziców. - zmienił temat.

- Ah, mojego taty... No tak... Nie wiem czy chce ci to mówić.. Po prostu go nie ma... - stwierdziła odwracając wzrok. Obserwowała wolny ruch pojedynczych puszystych chmur za oknem.

- Jasne, przecież cię nie zmuszam. - uśmiechnął się ciepło.

- Przynajmniej w tym się zgadzamy. Nie musisz tego wiedzieć. - wyraz twarzy Rudowłosej nadal był kamienny.

- I właśnie tu jest problem! - powiedział zadowolony kilka sekund później trzymając jedna z rur w dłoni. - Ktoś puścił obieg na odwrót po czym nastawił na swoje miejsce. Dobrze, że jak dostaliśmy od ciebie zgłoszenie zakręciliśmy wodę od razu. Mogłoby dojść do pęknięcia i w całym hotelu trzeba by było wymieniać rury. - stwierdził.

- Okej, czyli już skończyłeś? - zapytała z nadzieją.

- W sumie tak jeszcze tylko przeczyścić i zamontować spowrotem. - odparł zabierając się za swoją pracę. - A tak w sumie chciałbym cię jeszcze o coś spytać.

- Zamieniam się w słuch.

- Odkąd mieszkasz w Nowym Jorku?

- Odkąd mojego taty z nami nie ma. Moja mama nie mogła wytrzymać w małym miasteczku. Z oszczędności kupiliśmy dwupiętrowe mieszkanie w wieżowcu.

- Ciekawie. - odparł. - skończyłem.

- Świetnie! Dzięki. - Ostatnie dodała z lekką niechęcią.

- Za kilka minut chyba powinna być woda. - stwierdził i skierował się do drzwi. - Mam jeszcze jedną sprawę.

- Tak?

- Niall organizuje imprezę urodzinową jutro i chce cię zaprosić. - powiedział. - Zgadasz się?

- Z chęcią. - mruknęła.

To Niall mnie zaprasza, więc czemu nie. Polubiłam tego blondyna!

- To jutro około 19 jedziemy, świetnie. - stwierdził wychodząc. - Do jutra! Przyjdę po ciebie.

- Pa! - szybko zamknęła drzwi za brunetem.

Na reszcie chwila spokoju.

Podeszła do blatu, usiadła na stołku.

A może by tak włączyć telefon?...

Po tej myśli wstała, skierowała się do pokoju i wzięła do ręki wytwór technologi. Nie był może najnowszy i najlepszy, ale jej wystarczał. Przełączyła kartę SIM i nacisneła przycisk po boku. Po chwili wyświetliło się logo, a zaraz po nim klawiatura do wpisania pinu. Miała trzy wiadomości.

Pierwsza:
Od Mamusia:
Słonko będę około 20, uważaj na siebie!

Postanowiła odpisać.

Do Mamusia:
Oczywiście miłego zwiedzania.

Druga:
Od Kate:
Hej kochana, nie uwierzysz po pijaku Gabriel powiedział, że Cię kocha i za tobą tęskni haha

Do Kate:
Nie wierze haha musiał się nieźle upić, a tak poza tym jaka to okazja?

Od Kate:
Impreza u Bethany

Do Kate:
Pozdrów ją ode mnie. Szkoda, że mnie nie było eh.

Trzecia:
Od Nieznany:
Powinnaś mieć już wodę, miłego dnia lisico.

Powinnam zmienić mu nazwę? W sumie czemu nie.

Do Idiota:
Dzięki.

Od razu lepiej. - uśmiechnęła się chytrze do telefonu.

Odkręciła kran. Leciała z niego czysta, bieżąca woda, więc postanowiła zrobić sobie kawę z mlekiem i cukrem. Zaparzyła wodę i usiadła na swoim stołku. Sprawdziła Facebooka. Ponad sto lików! Jej rekord dotychczas to było sześćdziesiąt, siedemdziesiąt... Ale nie sto! Spojrzała na zdjęcie. To była zwykła Wieża Eiffla... Po chwili zauważyła, że Gabriel dał jej serduszko. Chłopak miał ciemnobrązowe, jedwabiste włosy i złoto-czekoladowe, pełne blasku oczy. Był dość przystojny, sylwetka natomiast była przecudna. Lubiła go, nawet w podstawówce jej się podobał, ale po tym jak później ją potraktował stracił jej wszelkie zainteresowanie. Tak, był w grupie jej przyjaciół, ale trzymała go na dystans. Mimo, że jego oczy hipnotyzowały ją kiedy tylko spojrzał się w jej kierunku, ale umiała nad tym panować. To znaczy tak sobie wmawiajała. Teraz wyznaje jej miłość? A w sumie jego 'miłość' do niej po pijaku, na imprezie gdzie nie ma samej Ann? Do tego potem ma jeszcze czelność dawać jej serduszko pod zdjęciem? Po tym jak ją zranił? Jak potraktował?

Czajnik dał znać, że woda się zagotować co wyrwało Ann z zamyślenia. Wlała ciecz do białego, porcelanowego kubka i zamieszała z saszetką kawy rozpuszczalnej. Dodała mleko oraz cukier i ponownie wymieszała. Upiła łyk, włączając Spotify. Puściła swoją ukochaną składankę. Od razu się rozpromieniła. Zaczęła widzieć plusy w tej całej sytuacji. W końcu chłopak przyznał, że rudowłosa mu się podoba. Ale Ann i tak nie chce mieć już nic z nim wspólnego. Wolałaby nawet chodzić z tym idiotą Jamesem, niż Gabrielem. James w końcu jeszcze jej nie skrzywdził, a rana po wcześniejszym jeszcze się nie zagoiła... Pewnie pozostanie po tym blizna, więc woli do tego nie wracać... A jeśli myśli, że Ann będzie chciała zacząć od początku,  to grubo się myli. Dziewczyna znała swoje wartości. Stać ją było na kogoś lepszego, niż ten dureń.

No i kolejny rozdział. Bardzo się cieszę i dziękuję wam z całego serduszka, że ze mną jesteście C: Do następnego :*

Projekt Wampirza MiłośćWhere stories live. Discover now