Rozdział 36

2.5K 126 2
                                    

Zamknęła się na cztery spusty. Gdy była pora śniadania, czy też innego posiłku uciekała do łazienki, niby za potrzebą. Rodzicielce powiedziała, że po prostu go nienawidzi, mimo iż wiedziała, jak okropne jest to kłamstwo.

Kochał ją, ona też go kochała, ale chciała to wyprzeć. 

Przetrwać ostatnie 10 dni, które miały spędzić w Paryżu, wrócić, spakować się  wyruszyć nową ścieżką życia. Zapomnieć.

Wszystko wyglądało, jak zaraz po poznaniu go. Tym razem towarzyszył jej jeszcze ból i pustka. Znowu nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Próbowała wyłączyć myślenie zajmując się milionem rzeczy na raz. Czytała. Oczywiście nie to co wcześniej. Sprzątała. Malowała się i zmywała swoje dzieło, aby zacząć od nowa. Cholernie się nudziła, ale wolała się nudzić niż narażać na spotkanie z nim

Tego wieczoru jednak, nie latała jak kot z pełnym pęcherzem. Nie rysowała kresek o wymyślnych kształtach. Nie pochłaniała się w literaturze. Siedziała na tarasie i piła kawę, pozwalając sobie na przypływ wspomnień z mijających powoli wakacji. Wszystkie najlepsze były właśnie z nim. Najgorsze o dziwo również. Wiedziała, że go nie zapomni, jak bardzo by tego nie chciała. Dlatego właśnie chciała przeanalizować to raz jeszcze, zostawiając każde z nich daleko za sobą. Odizolować się. 

Każdy spacer. 

Przywitanie.

Wymiana zdań.

Siedzenie w ciszy.

Pocałunek, których było zdecydowanie za mało. I teraz dopiero zdała sobie z tego sprawę.

Każda przygoda.

Straciła poczucie czasu, nie zdążyła zauważyć, kiedy zrobiło się zupełnie ciemno. Dopiła ostatni łyk, angażując w to prawie każdy zmysł. Zapatrzona w przeszłość, nawet nie zauważyła kiedy łzy zaczęły powoli kapać po jej policzkach. Pustka zaczęła powoli wyżerać jej dziurę w sercu. Wiedziała, że brakowało jej czegoś ważnego. Tym czymś była jego obecność. Tym czymś był sam James.

Jego roześmiane oczy o zmieniającym się kolorze, śnieżnobiałe zęby z długimi, kryjącymi tajemnicę kłami. Miękkie, różowo-blade usta. Brązowe włosy. Ciepły tors. Szerokie ramiona. Inteligencja płynąca z dyskusji, które prowadzili. Troska o nią, to poczucie bezpieczeństwa. Pozwoliła swojemu sercu go oswoić i teraz bardzo tego żałowała.

Tęskniła za tym cholernie mocno. 

Wstała i wyszła z tarasu, zostawiając na stoliku kawowym kubek. Poszła do łazienki. Wbiła wzrok w lustro. Przypatrywała się każdemu swojemu milimetrowi, jakby z odrazą, ale i ze znakiem zapytania. Czemu ona? Co było w niej tak wyjątkowego, że wybrał ją spośród tylu śmiertelniczek i nieśmiertelniczek? 

Wspominał coś o zapachu. Czy chodziło mu o zapach krwi? 

Nie znała odpowiedzi na żadne z tych pytań.

Czy ja naprawdę powinnam go wyprzeć z pamięci? Czy powinnam mu przebaczyć? 

 Zadała jednak jeszcze jedno. 

Czy w ogóle  powinnam być na niego zła?

~*~

- James uspokój się! - krzyknął przerażony blondyn. Skoczył na niego i przygwoździł do ziemi, aby nie zrobił sobie krzywdy. - Co się stało? Powiedz mi w końcu!

Od kilku dni brunet najwyraźniej usiłował albo komuś zrobić krzywdę, albo sobie. Rozpacz w jego oczach nakazywała Niallowi go pilnować. Nie chciał jednak nic mu powiedzieć. 

- Zostaw mnie! - warknął. - Moje życie nie ma sensu rozumiesz?

- Ma! Powiedz o co chodzi, James martwię się! - puścił go, kiedy ten przestał się szamotać. - Co ci odbiło z uderzaniem gołymi pięściami w mur? Ja wiem, że jesteś nieśmiertelny, ale od twojej siły, on w końcu zawalił by się albo na ciebie, albo na przypadkowego przechodnia.

Brunet wstał, otrzepał się i spojrzał smutnymi oczami w niebieskie tęczówki przyjaciela.

- Ann... - szepnął tylko. - Powiedziałem jej...

Dla Nialla wszystko w jednej sekundzie stało się jasne. Położył dłoń, na napiętym barku Jamesa, w wyrazie współczucia.

- Musi ci być cholernie ciężko, ale proszę nie rób nic głupiego. Może jeszcze zmieni zdanie. Może wróci. Jeśli nie to musisz dać sobie spokój, To jej decyzja. Jakby co to ja zawsze jestem tak?

- Wiem. - po chwili ciszy kontynuował. - Jestem cholernym potworem.

- Nie jesteś. To, że odziedziczyłeś tą cholerną krew w genach nic nie oznacza. Zobacz jakie dzięki temu masz możliwości. 

- Nie są nic warte bez niej. - spod jego zaszklonych powiek wypłynęła pojedyncza łza. 

Straciłem ją.

Projekt Wampirza MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz