Rozdział 8

4.7K 210 9
                                    

Do środka wszedł nikt inny jak James. Rudowłosa postanowiła go zignorować.

- Mogę dołączyć? - zapytał. Wszyscy się zgodzili. Niebieskooka nie zamierzała nic mówić. Brunet usiadł na przeciwko niej, obok Felixa, który patrzył się na swobodnie opadające włosy dziewczyny.

- Teraz Sussan! - ktoś z otoczenia podał butelkę karmelowowłosej. Gdy zakręciła przedmiotem wypadło na Ann.

- Pytanie, czy wyzwanie? - zapytała. 

- Pytanie. - odparła.

- Czy podoba ci się ktoś z tego okręgu? - dziewczyna zabawnie poruszyła brwiami. Ann miała mętlik w głowie. Tak, czy nie? Czemu od razu pomyślała o Jamesie i Felixie? Postanowiła, że podrażni się z Jamesem. W końcu i tak jej nie zależało.

- Tak. - odparła patrząc kątem oka na Felixa. Uśmiechnął się do niej podnosząc, ledwo zauważalnie, kącik ust. Zakręciła butelką bez słowa. Wypadło na... Jamesa. I co ona teraz ma mu powiedzieć? Spojrzała mu w oczy. Widać, że był wściekły, jednak starał się to ukryć. 

- Pytanie, czy wyzwanie? - zapytała pewnie patrząc mu głęboko w oczy. Zauważyła, że znowu zmieniły kolor na ciemnogranatowy. 

- Pytanie. 

- Nosisz soczewki? - zauważyła zmieszanie na jego twarzy. Po chwili  się uspokoił.

- Tak, ale nie mam problemów ze wzrokiem. Po prostu lubię, jak coś się we mnie zmienia. Nie wiem ile razy musiałaś patrzeć mi w oczy by to zauważyć, ale najwyraźniej zbyt często. - podniósł jedną brew. Powiedział to bez żadnego zająknięcia się. Był pewien swojej odpowiedzi, chociaż... Czy na pewno?

- Teraz ty. - podała mu butelkę z obojętnością. Ich palce dotknęły się na powierzchni zimnego szkła.

Czemu on nagle tak na mnie działa? Cholera...

James uśmiechnął się przebiegle. Rudowłosa zauważyła nagły błysk w jego oku. Odetchnęła ciężko. 

- Wszystko okej? - zapytała Sussan.

- Tak, tak wszystko dobrze. - odparła z wymuszonym uśmiechem. - Muszę tylko iść się przewietrzyć, zakręciło mi się w głowie. - mówiąc to wstała i wyszła. Od razu do jej uszu uderzyła głośniejsza muzyka. Za drzwiami łazienki była ona nieco przytłumiona. Wyszła na przestronny taras, gdzie nikogo nie było. Przynajmniej na razie. Oparła się rękoma o białe, metalowe ogrodzenie. Wiał przyjemny wiatr lekko owiewając jej włosy. Czy to dziwne, że czuję się jak na kacu, a nic nie piła? Przez głowę przelatywały jej setki, a może i tysiące myśli. Nagle ktoś otworzył drzwi. Poczuła, że się zbliża. Miała dziwne wrażenie, że to James. Postanowiła się nie odwracać. Ktoś położył ręce na jej oczach.

- James, nie mam ochoty na Twoje głupie gierki! - zdenerwowała się. Nadal trwała w wierzeniu, że to właśnie on. - James? A może Felix? Już skończyliście grać? - wtedy ręce zjechały na brzuch i objęły ją w tali.

- Brawo kochanie. Nie tylko kilka osób wyszło. Reszta nadal gra. - mruknął jej do ucha.

- Kochanie? - zdziwiła się.

- Już ci się nie podobam?

- No jesteś fajny to muszę przyznać,  ale.. - odwróciła się tak, że ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Ręce chłopaka znalazły się na jej plecach. - Sama nie wiem... Mam mętlik w głowie...

- Nie powiesz mi chyba, że kochasz Jamesa? - na te słowa wzdrygneła się.

- Chyba śnisz. Po pierwsze nie podoba mi się, a po drugie i tak to by nie wyszło. Nie pasujemy do siebie. - mówiąc to była stu procentowo pewna. A przynajmniej tak by się zdawało.

- To dobrze... - szepnął skracając przerwę między nimi o centymetr. Ann nie wiedziała co robić. Ich usta się złączyły. Rudowłosa poczuła spokój na chwile. Czy to był jej pierwszy prawdziwy pocałunek?  Nagle oprzytomniała.  Nie mogła dłużej się z nim całować... Ale czemu jej podświadomość jej to oznajmiła? Sama nie wiedziała już czego chce. Odepchnęła bruneta.

- Przepraszam... - wyszeptała i wymknęła się szybkim krokiem kierując się od razu do łazienki, ale tym razem na drugim piętrze. Chciała przemyć twarz zimną wodą,  ale miała makijaż. Upewniła się, że drzwi są zamknięte na klucz. Usiadła na podłodze opierając się plecami o zimne szare kafelki. Objęła ramionami kolana i oparła o nie czoło.

Może ktoś dorzucił mi coś do napoju dlatego mam halucynacje? Może to przed chwilą wcale się nie działo? Sama nie wiem co się dzieje. Chciałabym się kogoś poradzić ale nie mam kogo... Przykro mi, że zraniłam Felixa. Jest super, ale nie chce zrobić niczego głupiego. Mam dopiero 18 lat.. Zresztą nie czuje jakiejś wielkiej chemii między nami. Znamy się jeden wieczór,  to nic nie znaczy...

Usłyszała pukanie do drzwi.

- Ann, wszystko w porządku?  - cichy głos zza drzwi był lekko przytłumiony przez muzykę. Jednak niebieskooka rozpoznała Sussan.

- Tak, tak nic mi nie jest poprawiam tylko makijaż. - odparła.

- Dobra, jakby coś się działo to mów. Sorki, że tak cię nachodze, ale blado wyglądałaś jak szłaś do toalety.

- Spokojnie nic mi nie jest naprawdę,  dzięki za troskę. - starała się udawać. Usłyszała, że dziewczyna odchodzi, więc wstała powoli i spojrzała na siebie w lustrze. Faktycznie przydało by jej się poprawić makijaż. Sięgnęła po nieliczne kosmetyki, które ze sobą wzięła i zabrała się do pracy. Po chwili wyszła z toalety. Spojrzała na zegar. Była już trzecia. Postanowiła odnaleźć Jamesa. Chciała wracać do domu. Jeśli nie będzie chciał jej dowieźć wróci na piechotę. Po drodze spotkała ponownie Sussan. Dziewczyna zaproponowała, aby wymieniły się numerami telefonów. Później zauważyła Jamesa.

- Chce wracać do domu. - powiedziała stanowczo. Brzmiało to bardziej jak wypowiedź naburmuszonego i rozpieszczonego dziecka, który chce wymusić na rodzicach kupienie nowego pluszaka.

- Jeśli chcesz. Pożegnam się tylko z Niallem. - Aż tak łatwo jej uległ? Tak źle wyglądała?

Oboje znaleźli Nialla i podziękowali mu za zaproszenie. Obiecali również, że kiedyś wpadną do jego naleśnikarni.  Później skierowali się do samochodu Jamesa.

- Czekaj, zanim wsiądziesz. Chodź tu. - rozkazała dziewczyna. Na twarzy Jamesa ponownie było widać zmieszanie. - przybliż się do mnie, no przecież nie gryze. - przybliżył swoją twarz do rudowłosej. - Dobra a teraz chuchnij.

- Czekaj co? - był jednoznacznie zawiedziony.

- Chuchnij chce mieć pewność że jesteś trzeźwy. - odparła beznamiętnie. 

- Jak chcesz. - zaśmiał się pod nosem i dmuchnął jej prosto w twarz.

- Dobra jedziemy, nic nie czuje. - wsiadła do samochodu trzaskajac za sobą drzwiami.

- Jak sobie Madame życzy. - Nadal zanosił się śmiechem.  - Nie wierzę, myślisz,  że jestem aż tak nie odpowiedzialny. Nie pije alkoholu na imprezach dla twojej wiadomości. Nie wiadomo co tam jest.

- Ja nigdy nie pije i nie zamierzam. - odparła. James odpalił silnik i ruszyli spod domu blondyna. Drogi były prawie puste, więc powrót nie zajął im więcej niż 10 minut. Brunet zaparkował przed hotelem.

- Dobrej nocy lisico.

- Nawzajem. - mówiąc to weszła po schodach, a później do hotelu.

Już 8 c: Dziękuje za aktywność :p

Projekt Wampirza MiłośćWhere stories live. Discover now