Rozdział 14

4.4K 202 9
                                    

Ann wpatrywała się w sufit nie reagując na żadne bodźce. Czy to możliwe, że znowu się zakochała? Nie chciała tego. Zamknęła oczy powoli wypuszczając powietrze z płuc. Jej rodzicielka wyszła już o 7, a do śniadania miała jeszcze godzinę. Przykryła dłońmi oczy zastanawiając się czy nie oszalała, przed którymi natychmiast pojawiły się brązowe oczy bruneta. Czemu brązowe? Otóż sama nie miała pojęcia. Jego oczy tak często zmieniały kolor, że zdążyła się już pogubić. Otworzyła oczy i od razu przypomniała sobie o Gabrielu... Obraz nagle stał się nie wyraźny. W głębi serca, nawet teraz w jakimś stopniu jej na nim zależało, mimo nawet tego, że czuła coś do Jamesa. Nie wiedziała co ma robić. Wytarła pojedynczą krople z policzka. Potrzebowała się komuś wygadać, więc wzięła telefon do ręki. Kate nadal nie odpowiedziała na poprzednią wiadomość, więc postanowiła zadzwonić. Dziewczyna odebrała po trzech sygnałach.

- Halo? - wysoki głos przyjaciółki uspokoił Ann.

- Cześć Kate... - mruknęła smutno.

- Coś się stało? - zapytała zmartwiona.

- W sumie to nic wielkiego. - westchnęła. - Chyba znowu się zakochałam.

- To świetnie! Oznacza to, że zapomniałaś o Gabrielu? - pisnęła podekscytowana.

- No chyba cię coś boli. - prychnęła. - Ja chyba nigdy o nim nie zapomnę. 

- A już miałam nadzieję. - westchnęła teatralnie. - A teraz powiedz kim jest ten szczęściarz.

- To ten syn zleceniodawcy mamy. Nawet nie wiesz jaką właśnie mam ochotę płakać. 

- To on?! Nie wierzę!! Ten przystojniak, o którym mówiłaś? Boże i ja się o tym dowiaduję dopiero teraz?! - krzyknęła na taką skalę, że rudowłosa musiała odsunąć telefon od ucha.

- Żebym ja tak podzielała ten twój entuzjazm. - zironizowała.

- Czemu się nie cieszysz? - zapytała.

- Bo się boję kolejnej porażki.

- Boże stara, zepnij po prostu swój piękny tyłek i zacznij działać. Zadzwoń do mnie jak już będziecie razem. - po tych słowach się rozłączyła.

- A co jeśli ma rację? W sumie co mi zależy. - mruknęła do siebie przeczesując włosy palcami. Jedna rozmowa, a mogła zmienić aż tak dużo... 

Tylko co ona miała teraz zrobić? Uczuć mu przecież nagle nie wyzna. To by było przynajmniej dziwne. 

Po setkach myśli postanowiła się umyć i zaraz po śniadaniu przejść się po jakże cudownym Paryżu. Może po drodze wstąpi do naleśnikarni Nialla? A więc tak jak zaplanowała wzięła prysznic, ubrała się w jeden z najlepszych outfit jaki miała w swojej walizce składający się z szarego topu wiązanego z tyłu i krótkich czarnych ogrodniczek. Po zjedzeniu śniadania zrobiła sobie makijaż podkreślający jej piękne, duże, głębokie oczy. Wzięła szybko plecak, wrzuciła najpotrzebniejsze rzeczy i wyszła upewniając się wcześniej, że ma kartę. Gdy już przeszła przez drzwi wyjściowe hotelu odetchnęła świeżym powietrzem. Od wczoraj nigdzie nie wychodziła. Ruszyła przed siebie wkładając słuchawki w uszy. Pierwsze dźwięki melodii sprawiły, ze odpłynęła do swojego świata. Zdecydowanie to kochała najbardziej w samotnych spacerach. To, że mogła skupić się tylko na sobie. Omijając szerokim łukiem zaciemnione uliczki, z którymi miała złe wspomnienia szła przed siebie zapamiętując każdy sklep, aby mogła później z łatwością wrócić do hotelu. Nagle poczuła na swoim barku dużą dłoń. Pisnęła i przestraszona odwróciła się do Felixa, który stał teraz przodem do niej z wielkim uśmiechem. Szybko wyjęła słuchawki z uszu.

- Hej, jak miło cię widzieć. - powiedział lustrując ją wzrokiem.

- Ciebie również. - mruknęła niechętnie odsuwając się kilka kroków.

- Wiem o co ci chodzi. Przepraszam za tamten pocałunek. Nie chciałem aby to tak wyglądało... Trochę mnie poniosło, ale myślałem, że ci się podobam. - odparł speszony drapiąc się po karku.

Taki sam odruch ma James. - przypomniała sobie.

- Nic się nie stało. - uniosła lekko kącik ust.

- To może się przejdziemy? I tak nie mam nic lepszego do roboty. - zaśmiał się

- Czemu nie. 

- To świetnie, w takim razie chodź! Zaprowadzę cię w moje ulubione miejsce, aby jakoś ci to wszystko wynagrodzić. - pociągnął ją delikatnie za nadgarstek.

- Em... Okej. - mruknęła zaskoczona. Wydawało jej się jakby chłopak wszystko starannie zaplanował. Czyżby to spotkanie nie było przypadkowe?

Ruszyli biegiem przed siebie. Rudowłosa trzymała w rękach słuchawki modląc się, aby jej telefon nie wypadł z kieszeni spodni. Nie chciała z nim iść. Chciała zapomnieć o ich pocałunku, jednak czuła, że coś nie pozwala jej zaprzeczyć. Tak bardzo pragnęła teraz wyrwać swój nadgarstek z jego dłoni i uciec. Wtedy właśnie skręcili w jedną z ciemniejszych uliczek. 

- Czemu tu skręcamy? - zapytała drżącym głosem. Miała traumę i nie chciała aby cokolwiek jej się stało.

- Zobaczysz. - szepnął. Ann zaczęła się trząść. Felix nagle się zatrzymał i obrócił w jej stronę. Jego tęczówki powoli stawały się czerwone.

- Felix to jakiś cholerny żart?! Co ty robisz?! - pisnęła gdy chłopak przygwoździł ją do zimnej kamiennej ściany. Czuła się dokładnie tak, jak w tamten wieczór. Jego ręce blokowały jej ucieczkę, a czerwone gałki oczne wypalały dziurę w jej mózgu.

- Nie masz pojęcia jak bardzo pragnąłem twojej szyi. Ann jesteś najpiękniejszą śmiertelniczką jaką widziałem. Nie mogę powstrzymać się od skosztowania twojej krwi.

- Przestań się wygłupiać! To nie jest śmieszne rozumiesz?! - wrzasnęła próbując się wyswobodzić. Pierwsza łza spłynęła po je policzku, ale dziewczyna nadal patrzyła w jego oczy. Nie wierzyła, że ktoś z kim tak dobrze bawiła się jeszcze przedwczoraj. Ten, który próbował ją pocałować, a potem dał jej odejść teraz chce ją ugryźć. Od kiedy w ogóle wampiry istnieją? Czemu jeden z nich uczepił się właśnie jej? To robiło się coraz bardziej zagmatwane. Brunet uśmiechnął się do niej ukazując naprawdę długie kły.

- Paryż nie jest taki bezpieczny, jaki ci się wydaje Ann. Jest nas więcej. - szepnął kładąc dłoń na jej policzku i muskając jej usta kciukiem. Zaciągnął się wonią jej szamponu do włosów i polizał jej szyję. Wtedy dziewczyna postanowiła działać. Kopnęła go w najbardziej czułe miejsce i gdy ten tylko się odsunął od razu ruszyła pędem przed siebie. Nigdy w życiu już nikomu nie zaufa to jest pewne. Postanowiła odnaleźć szybko naleśnikarnie Nialla. On chyba jej już nie skrzywdzi, prawda? Gdy tylko zauważyła Wieżę Eiffla odetchnęła z ulgą. Spojrzała na chwilę za siebie. Nie zauważyła Felixa, ale nie postanowiła zwalniać. To wampir, a co jeśli umie się przemieszczać i zaraz koło niej będzie? Odnalazła zakręt prowadzący do restauracji i pędem do niej wbiegła. Na jej szczęście dzisiaj było mniej osób niż zwykle od razu zauważyła Nialla przy barze, więc od razu do niego podeszła ciągle obracając się i upewniając, że Felix nie wszedł do lokalu.

- Niall! Cześć! - wydyszała, nie mogąc złapać oddechu.

- Ann, hej! Jeju ja wiem, że jestem śliczny, ale żeby tak się do mnie spieszyć? - zaśmiał się, na co dziewczyna tylko zgromiła go wzrokiem.

- Bądź poważny proszę. - usiadła na taborecie przed barem. - Możesz mi powiedzieć proszę, czemu wszyscy na tej planecie się na mnie uwzięli? 

- Znowu cię ktoś napadł? - zapytał zdziwiony.

- Nie ktoś tylko Felix! Rozumiesz to? - pisnęła. Blondyn kilka razy zamrugał oczami nagle zmieniając postawę z dowcipnego na poważnego.

- Co ci zrobił? - zapytał szybko.

- Przygwoździł do ściany, powiedział, że jest wampirem i chciał mnie ugryźć rozumiesz to?! Sama nie wiem czy mam myśleć czy to żart czy on to mówił na poważnie.

- Ann trzymaj się od Felixa z daleka proszę cię. Najlepiej nie wychodź sama z domu. Spoko to był tylko głupi żart. - zaśmiał się nerwowo.

Co się tutaj do cholery dzieję?! Czy ja do cholery zwariowałam?!

Hej kochani! I jak się podoba? Wiem dużo akcji, jak na jeden rozdział. I uwaga... Ma aż 1200 słów! Wracamy do długich jej! Miłych wakacji!

Projekt Wampirza MiłośćTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon