Rozdział 26

3K 127 3
                                    

Przemierzali ulice i uliczki. Mijali sklepy, sklepiki i bazary. Ludzi cieszących się z życia i tych mniej optymistycznie nastawionych do dzisiejszego ciepłego, słonecznego dnia.  Przystanęli dopiero pod Wieżą Eiffla, gdzie brunet w końcu odważył się odwrócić w stronę Ann posyłając jej delikatny uśmiech. 

- Chciałbym coś nadrobić. - Szepnął przybliżając się do niej o kilka kroków, tak aby mogła poczuć na sobie oddech chłopaka. 

Rudowłosa uśmiechnęła się tylko rozumiejąc aluzję. Ostatnio kiedy tu byli nie chciała z nim usiąść na wilgotnej trawie, bo bała się, że potraktuje to jako krok z jej strony. Teraz to było jej już obojętne. Z zamyślenia wyrwał ją brunet rozkładający mały koc. Skąd on go ma? Ann ściągnęła brwi. Nie miał żadnego plecaka, a w kieszeni bluzy na pewno by się nie zmieścił. Postanowiła jednak nie psuć chwili bezsensownymi pytaniami. Może sama dojdzie do rozwiązania tej zagadki?

- Siadaj księżniczko. - poklepał miejsce obok siebie, a dziewczyna szybko znalazła się obok niego, opierając się głową o jego ramię, jednak po chwili podniósł ją delikatnie i usadowił sobie na kolanach, po czym przytulił do swojego torsu. - Mam pewną propozycję.

- Zamieniam się w słuch. - odparła.

- Pamiętasz naszą grę tego pamiętnego wieczoru? - zapytał opierając podbródek na czubku jej głowy.

- Tą w pytania? - upewniła się.

- Tak. - potwierdził. - Chcesz zagrać w nią teraz? 

- Czemu nie. - wzruszyła ramionami.

- W takim razie ja pierwszy. - zastanowił się przez chwilę. - Co się stało z twoim tatą?

Nastała chwilowa cisza. Zmieszana rudowłosa nawet nie drgnęła.

- On... Jakby to powiedzieć... - ściszyła głos. Nie chciała mówić o tym co wydarzyło się dwanaście lat temu. Chciała to zostawić w przeszłości i po prostu zapomnieć. Zapomnieć o człowieku, który spowodował u niej lęki, z których musiała się sama wyleczyć. Teraz gdy było już wszystko dobrze. Teraz gdy chciała zostawić to za sobą. - A w sumie to muszę o tym mówić? - przełknęła głośno ślinę.

- Nie musisz. Możesz mi powiedzieć kiedy tylko będziesz chciała, ja do niczego cię nie zmuszam. Teraz ty. - pogładził delikatnie jej ramie, dzięki czemu się uspokoiła. 

- W takim razie jaką masz relację ze swoim tatą? - powiedziała pierwsze co przyszło jej na myśl.

- Nie ma dla mnie czasu, mam wrażenie, że uważa mnie za beztalencie. - westchnął. - teraz ja. Najlepsze wspomnienie z dzieciństwa? 

- Chyba moja mała ucieczka z domu. - zaśmiała się. - Nie mam tu na myśli wielkiej obrazy na rodziców i przez łzy wykrzyczenia im, że są beznadziejni, bo nie kupią mi misia, czy lizaka. Po prostu postanowiłam przeżyć małą przygodę. - uśmiechnęła się na to wspomnienie. Pamiętała to jak by to było wczoraj.

Ośmioletnia dziewczynka zabrała się za pakowanie plecaka. Po obejrzeniu jednego z tych młodzieżowych przygodowych filmów, które często mieszają dzieciom w głowach postanowiła przeżyć własną niezapomnianą przygodę, walczyć z tygrysem, pić z dzikiego źródła i poznać jakiegoś ducha jungli. Jednak gdzie te wszystkie tygrysy, dzikie źródła i jungla na wsi Exeter? Oczywiście w jej wyobraźni. Spakowała, jak jej się wydawało najważniejsze rzeczy, czyli misia, słodycze podkradzione z szafki, soczek pomarańczowy, latarkę i plastikowy nożyk. Kiedy upewniła się, że mama, babcia i dziadek już śpią wyszła cichutko z domu zamykając za sobą drzwi. Ta podróż miała odmienić jej życie. Szła brzegiem rzeki kręcąc się co chwilę wokół własnej osi, podskakiwała i śmiała się głośno z podekscytowania przygodą. Wiatr rozwiewał jej rude włosy, a szybko zachodzące słońce wskazywało kierunek jej wycieczki. Kiedy już trochę się zmęczyła, przysiadła u jednego z brzegów wody po czym wyjęła czekoladowe ciasteczka. Uśmiechnięta rzucała kamienie na wodę puszczając kaczki, tak jak nauczył ją dziadek. Machała drobnymi nóżkami nad powierzchnią rzeki czasami delikatnie dotykając lodowatej wody. Wtedy usłyszała za sobą kroki. Odwróciła się widząc dziadka, więc roześmiana podbiegła do niego i wtuliła się w stary, miękki sweter. 

- Postanowiłeś też wybrać się ze mną na poszukiwanie tygrysów? - jej oczy zabłyszczały.

- Postanowiłem raczej cię znaleźć, młoda damo, a co to za wychodzenie w nocy bez poinformowania swojego staruszka? - pokiwał przed nią palcem i odwzajemnił uśmiech.

- Myślałam, że nie będziesz chciał ze mną iść. - zawstydziła się.

- Kwiatuszku, nie ma niczego lepszego niż przygody w tej erze "nic niechcenia" - zaśmiał się i ruszył powoli w stronę jej plecaczka. - Posiedzimy tu jeszcze trochę i pójdziemy do domu, na poszukiwanie tygrysów wyruszymy innym razem. 

Niestety zanim zdążyli wybrać się na wprawę Ann dorosła i zaczęły ją nudzić "małe przygody".

Witam państwa! Wiem, dawno nie było niestety miałam na głowie kilka egzaminów, w skrócie nauka nauka nauka. Ale jestem! Mam nadzieję, że się podobało i życzę wam wszystkim wesołych spóźnionych świąt c:




Projekt Wampirza Miłośćحيث تعيش القصص. اكتشف الآن