Rozdział 11

4.3K 194 5
                                    

Ann leżała jeszcze przez dłuższy czas oszołomiona. Kate nie odpowiadała, co oznaczało, że pewnie wyszła na miasto z przyjaciółmi, albo jest w pracy.

Po chwili do pokoju wszedł James. Rudowłosa nieznacznie się poruszyła.

- Śpisz? - zapytał szeptem.

- Nie... - odparła cicho.

- Jak się czujesz?

- Troszkę lepiej. - odpowiedziała trochę głośniej.

- A jak się spało? - spytał po czym usiadł na pufie.

- Też dobrze. - skłamała. Nie zmrużyła oczu nawet na kilka sekund. Przeciągnęła się ziewając, po czym wstała. - Jest jeszcze wrzątek? Napiłabym się czegoś. - Stwierdziła drapiąc się po głowie.

- Jasne już idę, zaraz wracam. - wyszedł z pokoju zostawiając ją samą, jednak ta również nie zasiedziala się tam więcej niż kilkadziesiąt sekund zmierzając ku łazience.

Weszła do środka i spojrzała w lustro. Lekko wilgotne włosy opadły jej na twarz, a skóra pod oczami była lekko sina. Tak naprawdę ani trochę jej się nie polepszyło, a czuła się jeszcze gorzej. Przemyła twarz zimną wodą i wyszła z pomieszczenia kierując się tym razem do kuchni. James czekał tam na nią z kubkiem  z zaparzoną zieloną herbatą w jednej ręce i telefonem w drugiej. Dziewczyna odebrała napój i usiadła przy wyspie kuchennej zaciągając się jej aromatem. Brunet spojrzał na dziewczynę znad telefonu, po czym szybko go odłożył. 

- Chcesz wafelki ryżowe? - zapytał, na co rudowłosa tylko lekko skinęła głową. Brunet podał jej opakowanie i opierając się o blat patrzył jak je. Dziewczynę nieco to krępowało, bo nadal miała sytuację sprzed kilkudziesięciu minut w głowie. Odłożyła więc jedzenie, wstając znów zakręciło jej się w głowie. Zanim złapała równowagę już znajdowała się na ziemi. James podbiegł do niej i pomógł jej wstać. 

- Ann, nic ci nie jest? - zapytał z troską w oczach.

-Nie, nic mi nie jest. Dzięki. - mruknęła wyrywając rękę z jego uścisku. 

- Coś się stało? Jesteś na mnie zła? 

- Nie, nie jestem.. Po prostu źle się czuję ok? - spojrzała mu w oczy, które znowu zmieniły kolor.

Źle się czuję z tym, że znowu się zakochuję... - pomyślała, chociaż sama w to nie wierzyła.

- To może się położysz, wyglądasz naprawdę blado. - przesunął dłoń po jej policzku. Rudowłosa odwróciła wzrok i zdjęła jego rękę z twarzy odwracając się na pięcie.

- Dobry pomysł. - szepnęła ledwo słyszalnie.

- Krzycz, jakby coś działo. - powiedział również odwracając się i podchodząc do blatu.

Ann położyła się, wcześniej zamykając drzwi i przytuliła się do poduszki. Nie wiedziała co ma teraz robić. Ma udawać, że nic się nie stało? Że wtedy spała i nie słyszała tego cholernego zdania? "Dobranoc, kochanie..."  Czemu nie mógł się najpierw upewnić, że na pewno śpi?! Wiele pytań krążyło po jej głowie, a wiele z nich było bez odpowiedzi. 

Czy ja też go kocham?

Nie wiem

Czy podoba mi się?

Może

On mnie kocha, czy tylko tak sobie powiedział? 

Nie mam zielonego pojęcia...

Czemu do cholera ja?

Tego tym bardziej nie wiem.

Czemu pocałował mnie w szyję i czemu tak bardzo mi się to podobało?

Wiem tylko, że ze mną musi być coś nie tak.

Czy jeśli zetnę włosy i pofarbuję je na siwo nadal będę mu się podobać?

Kto wie, ale lepiej nie próbować...

Jedno wiem na pewno... Oby to był tylko głupi sen... 

Wiem kochani, że krótki, ale niestety cierpię ostatnio na tą najbardziej popularną wśród pisarzy brak weny na to co potrzeba :') 

Projekt Wampirza MiłośćUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum