Rozdział 19

3.8K 173 3
                                    

- To od czego zaczynamy? – zapytał brunet gdy jego buty znalazły się już na ubitym piasku.

- Najpierw to ja może z niego zejdę. – zaśmiała się rudowłosa, aby rozluźnić trochę swój stres. Niestety chyba Syriusz go wyczuł, gdyż zsiadanie nie poszło jej tak łatwo jak zwykle, bo koń ruszył kilka kroków do tyłu oddalając się od bruneta.

- Chyba mnie nie lubi... - próbował udawać oburzonego.

- A może po prostu cię nie zna? – przewróciła oczami, jakby to było rzeczywiste, po czym ponownie zachichotała. – spróbuj go pogłaskać. – poleciła.

Brunet powoli zbliżył się do rumaka, jednak zawahał się chwilę.

- Po pysku, szyi...? – zaczął.

- Po boku szyi. – odparła krótko.

- Jasne. – mruknął pod nosem patrząc się zwierzęciu prosto w oczy wykonał powolny ruch ręką w stronę jego szyi. Zwierzę pod wpływem dotyku lekko się spięło, aby potem znów się rozluźnić. James nabierając pewności uśmiechnął się. – Co teraz?

- A teraz złap go za wodzę. – wskazała na kawałek skóry trzymany w dłoni. Brunet wykonał polecenie. W tym czasie Ann zauważyła, że jego oczy teraz są głęboko granatowe. – Chodź, przejdź tak abyś znalazł się po jego lewej stronie.

Brunet stanął we wskazanym miejscu uśmiechając się jednocześnie ukazując śnieżnobiałe długie kły.

- I co teraz? – ponowił pytanie. Niebieskooka dyskretnie podała mu koński smakołyk.

- Daj mu to. – wytłumaczyła. On powoli wyciągnął rękę z przysmakiem podając go karemu, który z wdzięcznością wziął go i zaczął rzuć. – Wydaje mi się, że cię zaakceptował teraz tylko musisz wsiąść. Wiesz jak to się robi? – pokiwał głową. – To wsiadaj. Tylko go nie kopnij!

Brunet niestety wylądował w siodle na odwrót, na co rudowłosa szczerze się zaśmiała.

- To wszystko było w moich planach. – podrapał się w tył głowy uśmiechając się nie pewnie.

- Musisz się teraz odwrócić. Przełóż po prostu jedną nogę przez siodło tak abyś siedział jak te wszystkie księżniczki w filmach. Dobrze! A teraz przełóż drugą nogę za siodło. Świetnie! – pochwaliła gdy James był już we właściwym miejscu. Rudowłosa szybko dopasowała mu strzemiona upewniając się, że jest mu wygodnie i chwyciła wałacha za jedną wodzę ruszając nim powoli.

- To nie jest takie proste jak się wydaje, ale widzisz ja chyba mam do tego wrodzony talent. – zaśmiał się, a po chwili dołączyła do niego również Ann.

- Trzymaj się siodła spróbujemy ruszyć powolnym kłusem, dobrze? – chłopak pokiwał tylko głową na znak zgody, na co dziewczyna ruszyła szybciej. - Musisz podnosić się co jakiś czas na mój znak okej? – takim oto sposobem przekłusowali kilka kółek. Ciszę przerywały tylko ich i konia oddechy oraz co jakiś czas wykrzykiwane przez Ann słowo „ góra!". Nie można było ukryć, że bawili się świetnie. Kiedy zwolnili do stępa głos zabrał szatyn nadal siedzący na widowni.

- Gołąbeczki ja spadam bo mam jeszcze kilka spraw. Przyjadę zamknąć stajnię, tylko odprowadźcie i rozsiodłajcie mi go, jasne? – upewnił się, po czym wyszedł z rękami w kieszeniach i z uśmiechem na twarzy.

- To co teraz? – zapytał brunet.

- Wiesz jak trzymać wodzę? – pokręcił głową na nie.

I tak spędzili aż godzinę na dobrej zabawie i uczeniu Jamesa jazdy. Kiedy opanował już wszystko podstawowe i dał nawet radę z samodzielnym kłusem Ann stwierdziła, że jest bardzo zmęczona i chętnie by już wracała. Razem rozsiodłali Syriusza i odłożyli wszystkie rzeczy. Wsiedli do samochodu, ale zanim to zrobili minęli się z Louisem, który właśnie wrócił, aby wszystko pozamykać. Pożegnali się z nim i podziękowali za udostępnienie konia. W drodze powrotnej poruszyli wiele luźnych tematów. Rudowłosa obiecała brunetowi, że skoro ona wciągnęła go w jazdę ona pójdzie z nim kiedyś na siłownię, ale wtedy dziewczyna przypomniała mu, że przecież umówili się, że pojedzie z nim na wycieczkę motorem.

- A więc jednak się zgadzasz? – poruszył zabawnie brwiami.

- Przecież mówiłam, że pojadę. – zdziwiła się.

- Niby tak, ale myślałem, że do tego czasu zmienisz zdanie. – podrapał się po tyle głowy.

- Czemu miałabym? – próbowała się dopytać.

- Cóż jeszcze nie dawno wydawało mi się, że mnie nie lubisz. – zaśmiał się nerwowo.

- A kto powiedział, że teraz cię lubię? – zachichotała puszczając mu oczko.

Wtedy dotarli do hotelu. Dziewczyna pożegnała się z nim dziękując za miło spędzony czas.

- To w takim razie widzimy się za trzy dni lisico? – upewnił się.

- Możliwe. – odparła wzruszając ramionami.

Zabierając wszystkie swoje rzeczy i upewniając się czy niczego nie zapomniała wysiadła z grafitowego Audi i pobiegła schodami do wejścia hotelu. Gdy była już w pokoju przywitała się krótko z rodzicielką i od razu pobiegła w stronę pomieszczenia, które mogła na czas wyjazdu nazwać swoim. Rzuciła się na miękki materac łóżka w końcu mogąc zapłonąć rumieńcem na wspomnienia dzisiejszego dnia. Czemu on tak nagle i mocno zaczął na nią działać? I do tego jeszcze bawiła się z nim tak dobrze... Przycisnęła głowę mocno do poduszki tęskniąc za każdą sekundą, którą spędziła dzisiaj z nim...

Hej, hej, hej! To znowu ja! I jak macie mnie już dosyć? XD Drugi rozdział pod rząd! Kto się cieszy? Gwiazdkować i komentować to może będzie jeszcze następny?

Projekt Wampirza MiłośćWhere stories live. Discover now