Rozdział 15

4.2K 195 7
                                    

Ann siedziała oszołomiona przed blatem. Czemu wydawało jej się, że Niall kłamie? Zaczynała się bać. Za wszelką cenę chciała wiedzieć o co naprawdę chodzi. Przez chwilę miała wrażenie, że wciągnęła ją jej własna książka, ale czy to możliwe? Miała nadzieję, że to tylko głupi sen...

- Niall, o co na prawdę chodzi? - zapytała wprost patrząc się głęboko w oczy blondyna.

- O to co przed chwilą powiedziałem. To był tylko kolejny głupi żart Felixa. - wzruszył ramionami odwracając wzrok.

- Jasne, w takim razie, ja już idę dzięki. - mruknęła zeskakując z taboretu. Niall złapał ją szybko za nadgarstek.

- Nigdzie  nie idziesz. - powiedział chłodno. - Jesteś najprawdopodobniej nową ofiarą Felixa. Nie chcę aby coś ci się stało, bo wtedy James mnie zabije.

- Aha, czyli mam tu siedzieć, aż skończysz zmianę. Poza tym co mnie obchodzi, że James cię zabiję! Jeśli o to chodzi to mogę już sobie pójść. Chce po prostu wrócić do hotelu. - odwróciła się do niego plecami próbując wyrwać rękę zapierając się nogami.

Czemu w ogóle on się o mnie martwi? Mniejsza, czemu James by go zabił? Aż tak bardzo mu zależy? Już nic nie rozumiem... - zawahała się w myślach co ma robić.

- Oj, no po prostu cię lubię, poza tym jak umrzesz to będę miał cię na sumieniu. - rudowłosa przestała się wyrywać.

- Umrzesz? - powtórzyła cicho odwracając się z przerażeniem w oczach.

O czym on do cholery mówi?

- Felix to psychol. Tylko tyle ci powiem. - podrapał się po tyle głowy.

- No, ale nie mam zamiaru siedzieć tu, aż skończysz zmianę. - jęknęła błagalnie.

- Zadzwonię po Jamesa, przyjdzie po ciebie. - wzruszył ramionami, a Ann nagle przestała oddychać.

Jamesa?!

- Okej. - pisnęła starając się uspokoić. Blondyn odszedł wykonać telefon, a dziewczyna za ten czas usiadł i oparła głowę na dłoniach rozmyślając o tym wszystkim co dzisiaj jej się przydarzyło i o wszystkim co usłyszała. Gdy Niall wrócił zza drzwi zaplecza uśmiechnął się do niej pokrzepiająco.

- James będzie za piętnaście minut. - powiedział przeczesując włosy. - Jesteś głodna?

- Nie dzięki, ale jakbyś dał mi jakąś kawę, to byłoby miło, bo chyba muszę po tym wszystkim otrzeźwieć. - stwierdziła wpatrując się tępo w ścianę za blondynem.

- Już się robi. - po tych słowach odszedł.

Po tym jak Ann wypiła kubek pokrzepiającego, gorzkiego napoju przy akompaniamencie zagadywań Nialla drzwi od naleśnikarni otworzyły się, a przez nie przeszedł James. Rudowłosa wpatrywała się w niego z powstającym na policzkach rumieńcem, bo od razu przypomniała sobie wszystkie jej ostatnie myśli o nim i rozmowę z przyjaciółką. Tylko co ona teraz ma zrobić? Kate doradziła jej działać, szkoda tylko, że nie powiedziała jak...

- Cześć. - uśmiechnął się brunet podchodząc do nich. W tym czasie Ann zastanawiała się, czy ma jakieś cholerne klapki na oczach, czy on naprawdę jest taki perfekcyjny.

- Hej. - wydukała w końcu.

- Nie przejmuj się nią jest trochę oszołomiona. - szepnął blondyn za co dostał cios w ramię.

- Wcale nie! - ożywiła się nagle na co jej towarzysze tylko krótko się zaśmiali.

- To jak idziemy? - zapytał.

- Jasne. - odparła zeskakując z taboretu, chwytając jednocześnie swoje rzeczy. - Ah, Niall właśnie, ile się należy za kawę? - zapytała szukając portfela w plecaku.

- Wyjątkowo podaruję ci ją na koszt firmy. - zaśmiał się.

- Dzięki. - mruknęła lekko się uśmiechając.

- To my spadamy, dzięki Horan! - rzucił na odchodne chłopak, po czym oboje wyszli.

- James? - zapytała, gdy znaleźli się już dobre parę metrów od naleśnikarni blondyna.

- Tak?

- Możesz mi wytłumaczyć o co chodzi z tym całym Felixem? Niall niezbyt dużo mi powiedział. - spuściła głowę ignorując to, że brunet cały czas lustrował ją wzrokiem, jakby chciał sprawdzić, czy aby na pewno żaden włos nie spadł z jej głowy.

- Powiedzmy, że nie jest on do końca normalny. Tak, jak każdy zresztą, ale on jest o tyle dziwny, że czasem się wciela w kogoś kim nie jest. Kupuję wszystkie potrzebne rzeczy i po prostu robi takie jakby żarty. Tylko, że one przestały śmieszyć kogokolwiek od czasu, gdy zaczął udawać wampira. To dlatego tak krzywo patrzyłem na was na imprezie. Obiera sobie takie nie winne ofiary jak ty i potem nie odstępuje ich na krok. Paranoi można dostać. - wzruszył ramionami.

Dobra, albo ćwiczył to piętnaście minut przed lustrem, albo to prawda.

-Dzięki za wyjaśnienie. - mruknęła. Wtedy oboje zauważyli hotel. Ann odetchnęła w duchu i przyspieszyła kroku.

- Ann mógłbym cię o coś prosić? - zapytał na co rudowłosa tylko skinęła głową, aby kontynuował. - Nie wychodź na razie sama, proszę. Nie chce, aby coś ci się stało, a przy Felixie nigdy nic nie wiadomo. Jedna jego ofiara ledwo uszła z życiem. Nie chce aby z tobą było tak samo. Paryż to nie jest takie bezpieczne miejsce. - westchnął.

- Dobrze, będę dzwonić jakby coś się działo. Na tą chwilę chce po prostu pójść spać. Miałam dzisiaj nadmiar wrażeń. - uśmiechnęła się blado.

- To idź, do zobaczenia później. - odwzajemnił uśmiech, kiedy weszli do hotelu.

- Do zobaczenia. - odparła cicho i ruszyła szybkim krokiem w stronę pokoju.

Otworzyła go kartą i upewniając się, że mamy nie ma w pomieszczeniu a drzwi są porządnie zamknięte podeszła do szafy i wybrała z niej za dużą koszulkę sięgającą jej do połowy ud i szare szorty. Wzięła krótki zimny prysznic i położyła się na łóżku opatulając ciepłą kołdrą. Przejrzała jeszcze wszystkie portale społecznościowe i odpłynęła do krainy morfeusza.

Szła przez Paryż, jednak tym razem nie miała plecaka. Znów ktoś położył jej dłoń na plecach. Pisnęła odwracając się i z ulgą zauważyła śmiejącego się Jamesa. Uśmiechnęła się na jego widok. Nie mówiąc nic pociągnął ją za rękę. Biegli ulicami pięknego miasta mijając Wieżę Eiffla. Nagle skręcili w jedną z ciemniejszych uliczek. Ann zaczęła się trząść i wyrywać.

- Puść mnie! - wrzasnęła błagalnie próbując wyswobodzić rękę z mocnego uścisku.

- Nigdy kochanie. - mruknął odwracając się. Jego oczy nagle stały się czerwone, a kły wydłużyły się o kilka centymetrów. Przygniótł ją do ściany.

- Właśnie dlatego nie wolno ci wychodzić samej z hotelu księżniczko. - szepnął zaciskając ręce na jej nadgarstkach. Ann nie była w stanie się wyrwać. Poczuła ukłucie na szyi...

Rudowłosa obudziła się zalana potem. Czuła, że popada w paranoję. Czuła się bezsilna. Czuła, że chce się do kogoś przytulić. Czuła łzy spływające po jej policzkach. Czuła się obserwowana. Objęła kolana rękami kładąc na nich brodę i rozglądając się uważnie po pokoju, chociaż przez łzy i tak rozmył się jej obraz. Czuła się jak zagubione dziecko.

Co się do cholery ze mną dzieję?!

Ale ja was rozpieszaczam c; To już drugi długi rozdział (1036 słów) w ciągu 2 dni! 

Gwiazdkujcie! Dziękuję za 900 wyświetleń! Miłych wakacji!


Projekt Wampirza MiłośćWhere stories live. Discover now