Rozdział 18

4.1K 169 7
                                    


Dziewczyna zmyła w pośpiechu makijaż i zamieniła go na delikatne przykrycie niedoskonałości korektorem oraz pomalowanie jedynie rzęs wodoodpornym tuszem. Włosy zostawiła na razie rozpuszczone, bo w kucyka związać je miała zamiar dopiero w stajni. Zapakowała w największy plecak jaki miała ze sobą toczek i przebrała się w czarne bryczesy zakładając na nie długie skarpetki znalezione na dnie walizki oraz nowo kupione oficerki. Koszulkę na ramiączkach zamieniła na zwykły szary T-shirt. Przejrzała się ostatni raz w lustrze, zarzuciła plecak na ramię i żegnając się w pośpiechu z mamą wybiegła z hotelowego pokoju nie zwracając nawet uwagi na to, że nie domknęła drzwi. Biegnąc zestresowana myślą, że brunet już na nią czeka zaczęła się zastanawiać jakie sprzeczne emocje wywołuje w niej właśnie on. Raz traktuje go jakby znali się od zawsze i dobrze się z nim bawi co jest chyba najrzadsze, innym razem denerwuje ją jak mało kto a jeszcze innym ma wrażenie, że jest w nim szaleńczo zakochana, chociaż wie że nie powinna. Nie jest to dla niej nawet dobrą opcją bo wtedy James będzie miał poczucie wygranej. W końcu wtedy okaże się, że ona również nie może mu się oprzeć.

Wybiegła z hotelu widząc już pod nim stojące to samo auto, które widziała wcześniej, jednak dopiero teraz miała się okazje mu przyjrzeć. Grafitowe Audi wyglądało jakby dopiero co wróciło z myjni, bo połyskiwało w słońcu odbijając jego promienie. Zdecydowanie był to jeden z nowszych modeli, ale Ann nie wiedziała jak dokładnie się nazywał, cóż nic dziwnego była typową dziewczyną, która wolała sprawdzać ceny koni na giełdach. No dobra nie do końca normalną...

Podbiegła do samochodu próbując się upewnić, że na pewno siedzi w nim James. Niestety niezbyt jej się to udało, ponieważ szyby auta były przyciemnione. Na jej szczęście chłopak uchylił okno a oczom rudowłosej ukazał się jego szczery uśmiech. Otworzyła drzwi oddając subtelnie gest.

- Cześć. – przywitał się krótko ukazując swoje śnieżnobiałe zęby wraz ze zbyt długimi kłami. – Jak tam ci minął dzień?

- Nawet dobrze. – ucięła krótko. – A tobie?

- Również nie najgorzej, ale kiedy siedzisz koło mnie jest o wiele lepiej. – zaśmiał się ewidentnie zadowolony ze swojej próby podrywu rudowłosej.

- To było takie żałosne, że aż śmieszne. – prychnęła przewracając oczami. Jednak nie dało się ukryć, że jej uśmiech delikatnie się powiększył, a w kącikach jej oczu zawitały typowe dla szczerego uśmiechu kurze łapki. – James? A gdzie my tak w ogóle jedziemy? Wiem tylko, że do jakiejś stadniny twojego kumpla...

- Spokojnie zaraz się dowiesz. Jest ona na obrzeżach Paryża, więc powinniśmy tam być za jakieś... piętnaście minut? Stawiam, że maksymalnie dwadzieścia. – dziewczyna przytaknęła tylko. Ale jednak coś ją zdziwiło... Wcześniej nie zwracała na to uwagi, ale James miał akcent Francuski pomieszany z Brytyjskim. Do tego wszystkiemu dodawała uroku jego lekka chrypka.

Ann powinnaś przestać za dużo myśleć! –skarcił ją głos z wnętrza jej głowy.

- A wiesz coś o tej stajni? Oczywiście oprócz tego o czym wcześniej wspomnieliśmy.

- Tylko tyle, że jest ona dosyć rozległa a ujeżdżalnia jest jedną z największych w całej Francji.

- Ciekawe. – pokiwała głową na znak zrozumienia.

Reszta drogi minęła im na luźnych rozmowach co uszczęśliwiło Ann, a także Jamesa, który gdy widział jej uśmiech również się rozpromieniał nawet po ciężkim dniu.

Kiedy dotarli na miejsce Ann od razu poczuła kojarzący się jej najbardziej ze swoją stajnią zapachem.

- Masz własnego konia czy wypożyczasz?

Projekt Wampirza MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz