Rozdział 10

21.3K 1.1K 8
                                    

    Otworzyłam moje ociężałe powieki i rozejrzałam się naokoło po oświetlonym pokoju. Znajdowałam się w sypialni rodziców i leżałam sama na łóżku. Hmm, ale przecież od początku chyba spałam sama. Chyba że... Ałć, moja głowa.

Zerknęłam na szafkę nocną na której stał budzik wskazujący na godzinę 13. Obok niego znajdowała się butelka wody, a obok niej karteczka, z napisem " Może ci się przydać". Uśmiechnęłam się i chwyciłam leżącą obok aspirynę. Pociągnęłam solidnego łyka i stawiając powolne kroki wyszłam na korytarz. Następnym co zrobiłam było natychmiastowe cofnięcie się do pokoju. Jakby tu to załatwić?

 -No przecież- mruknęłam do siebie szukając mojego telefonu.

Kiedy go znalazłam, wybrałam, podany mi wczoraj przez Roksanę numer i przyłożyłam telefon do ucha.

 -Halo, sprzątanie?

                                                                ***

    Zbierając się w sobie poszłam do swojego pokoju. Mimo że aktualnie marzyłam o długiej kąpieli i drugiej drzemce, pobieżnie się ogarnęłam. Zmieniłam wygniecioną sukienkę na luźny top i dresowe spodenki. Odetchnęłam z ulgą kiedy nie czułam już uciskającego moje żebra materiału i zmyłam z twarzy rozmazany makijaż. Mój pokój był nienaruszony, jakby nikt tam nie wchodził. I tak pewnie było. Na łóżku jednak nadal leżała torba z rzeczami Roksany.

  Ekipa sprzątająca przyjechała po jakiejś godzinie. Zanim jednak przybyli ja przeszłam się po domu by ocenić ewentualne szkody. Podeszłam do dwóch chłopaków i dziewczyny śpiących na podłodze w salonie. Czasem się zdarza, że komuś się przyśnie i po prostu zostaje tak do rana.

  Potrząsnęłam ramieniem jednego ze śpiących chłopaków, a on powoli otworzył oczy.

 -Musicie już iść, trochę wam się przysnęło- powiedziałam do niego, a on się przeciągnął ziewając. Skierowałam się na poszukiwanie następnych zgub. Jeden spał na frontowym trawniku, a drugi na podwórku. Oboje po pobudce skierowali się do swoich domów, a niektórzy do swoich aut. 

  Weszłam ponownie do salonu i dopiero teraz zobaczyłam drzemiącego na kanapie tatulka. Biedak, zajęłam mu łóżko, a on musiał spać na kanapie, nie ważne jak bardzo wygodnej. W trakcie gdy w tle pracował cicho odkurzacz on obrócił się tylko na drugi bok. Dałam mu jeszcze pospać i poszłam do kuchni. Została już posprzątana więc mogłam w spokoju zrobić sobie kubek gorzkiej herbaty. Gdy woda się gotowała skubałam suchego rogalika którego znalazłam w szafce. Po kilkunastu minutach podeszła do mnie jedna z Pań z ekipy sprzątającej oznajmiając, że zajęły się wszystkim, a śmieci były już w workach wyniesione przy śmietnikach.  

Podziękowałam im szczerze i zapłaciłam z małą premią za nagły telefon. Gdy pozbierali swoje rzeczy i wyszli usiadłam na części kanapy, której akurat tato nie zajmował. Usadowiłam się z kubkiem i cicho zaczęłam oglądać telewizję. W tym momencie przyszła wiadomość i sięgnęłam po telefon.

Christopher:

 „No to nieźle wczoraj zabalowałaś, a te zdjęcia oprawię sobie w ramkę i ustawie na biurku. Francis nie może przestać się śmiać, gdy tylko je widzi. Czyli impreza była udana?"

 Ja:

 „Tak, była udana i jakie zdjęcia?"

 Christopher:

 „Jak to jakie? Te które wysłałaś mi wczoraj... u ciebie wtedy była chyba noc, więc wczoraj w nocy. Przejrzyj sobie galerie w telefonie, wtedy pogadamy."

Stand & driftWo Geschichten leben. Entdecke jetzt