Rozdział 49

17.7K 847 43
                                    

Ashton Pov:

Przestałem się śmiać gdy tylko usłyszałem jej krzyk. Przed sobą zobaczyłem tylko kupkę śniegu. Podbiegłem do niej i zacząłem kopać. Wystraszyłem się nie na żarty, gdy natknąłem się na zimną i bezwiedną dłoń Dani. Przyśpieszyłem odgarnianie śniegu i kiedy widziałem już dziewczynę, wziąłem ją na ręce. Szepcząc do niej, żeby się obudziła, ruszyłem pędem do domku. Pchnąłem plecami szklane drzwi i wbiegłem do salonu i ułożyłem ją na kanapie. Przykryłem kilkoma grubymi kocami i skierowałem się do kominka. Rozpaliłem ogień i wróciłem do Danielle. Przyłożyłem dłoń do jej zimnego policzka, który powoli nabierał rumieńców. Złożyłem na jej ustach pocałunek, po czym chwyciłem jej dłonie.

-Dani- wyszeptałem, ściskając mocniej jej dłonie.

W odpowiedzi dostałem jęk protestu. Wystraszony puściłem jej dłonie, by po dwóch sekundach zobaczyć jak jej powieki drgają. Otworzyła oczy, a jej wzrok spotkał się z moim, zatroskanym spojrzeniem.

-Z-zim-m-no mi-i- wyszczękała.

Bez słowa poderwałem się z miejsca i poszedłem do kuchni. Zrobiłem jej kubek gorącej, malinowej herbaty i z kubkiem wróciłem do salonu. Stanąłem przed nią i chwyciłem ją za dłoń, by pomóc wstać. Pisnęła cicho i wyrwała rękę, a w jej oczach zamajaczyły łzy, które szybko odgoniła.

-Co się stało?- zapytałem zdziwiony.

-N-nic- wyszeptała, chowając dłoń pod koc i przygryzając wargę.

-Danielle- powiedziałem ostrzegawczo.

-Nic się nie stało, kompletnie nic- mówiła szybko, podciągając się do pozycji siedzącej.

-Mhm- mruknąłem niedowierzająco.

Odłożyłem kubek na stolik i ukląkłem przed nią. Wyjąłem jej lewą rękę, pomimo jej protestów i delikatnie ścisnąłem jej nadgarstek. Syknęła cicho . Wiedząc, że jest zbyt uparta by przyznać się, poruszyłem jej dłonią do przodu i do tyłu.

-Ał, ał, ał! Dobra, dobra, boli! Zadowolony?!- wyrwała swoją dłoń z mojego uścisku, a ja z triumfalnym uśmiechem przytaknąłem.

-Zaczekaj tu- powiedziałem i skierowałem się z powrotem do kuchni.

Przeszukałem szafki w poszukiwaniu leków. Znalazłem w jednej z szuflad koszyk z tabletkami i różnymi maściami. Wyjechałem jedną i białych bandaż, by po chwili ponownie wrócić do dziewczyny. Klęknąłem przed nią, prosząc o to by podała mi dłoń zrobiła to niechętnie. Podwinąłem rękaw jej bluzy i zacząłem rozsmarowywać maść na jej nadgarstku, na co dziewczyna z naburmuszoną miną się poskarżyła że jest zimna. Uśmiechnąłem się lekko i zaczął owijać dłoń i nadgarstek bandażem kiedy skończyłem pracę lekko pocałowałem to miejsce i usiadłam obok niej. Przytuliłem ją ramieniem i przyciągnąłem do siebie. Danielle ułożyła głowę na moim torsie, odkładając na ziemię pusty kubek.

Siedzieliśmy tak wpatrując się w płomieniach, gdy w ciszy wychwyciłem jej szept.

-Kocham cię.

Zesztywnienie nie wierząc w to co właśnie usłyszałem. Ona powiedziała że mnie kocha. Szybko zerknąłem na jej twarz myśląc, że zaraz powie, że to był tylko żart, ale ona już spała. Z szeroko otwartymi oczami przyciągnął ją bliżej siebie, kładąc się na plecach przytuliłem ją do siebie. Złożyłem na jej ustach czuły pocałunek. Nie mogłem się powstrzymać. Następnie delikatnie w czoło i czubek nosa. Ona tylko mruknęła coś przez sen i wtuliła się bardziej w moją bluzę. Z szerokim uśmiechem postanowiłem spróbować się przespać.

Po godzinie wpatrywanie się w dziewczynę, wstałem wyplątując się z jej ramion i podszedłem do okna. Zerknąłem na zegarek, który wskazywał 4:55 rano. Jednak spałem trochę dłużej niż tą godzinę. Odwróciłem się z powrotem w stronę okna, a te dwa słowa nie chciały opuścić mojej głowy. Te ciche kocham cię, które spowodowały że na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

Stand & driftOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz