Rozdział 13

18.9K 1K 17
                                    

   Na mojej twarzy wykwitł szeroki uśmiech samozadowolenia i głęboko westchnęłam.

-Uwielbiam grzać się w słońcu- przerwałam Ashtonowi, który zaczynał powoli panikować.

-Co ty wyrabiasz?- zapytał zaskoczony.

-Zapewne leżę na trawie wygrzewając się w promieniach słońca. Może to nie to samo, co cudowna plaża pod naszym Francuskim słońcem, ale ujdzie.

Usłyszałam westchnięcie, a sekundę później Ash położył się obok mnie.

-Nie chcę cię martwić, rozpieszczona dziewczynko, ale jest tylko jedno słońce i na dodatek wspólne.

-Wiesz, mama zawsze mi powtarzała, że jak wyznaczę sobie cele i będę dążyć do ich spełnienia to tak się stanie. Czyli jak obiorę sobie na celu przywłaszczenie słońca, to będzie moje.

Usłyszałam z mojej prawej cichy śmiech chłopaka.

-Skoro nie można z tobą porozmawiać na poważne tematy, to ja już pójdę i poszukam innego towarzysza do rozmowy.

Wstałam i wytrzepałam się z trawy.

-Ciekawe kto zniesie twoje towarzystwo- powiedział z szerokim uśmiechem, podnosząc się do pozycji siedzącej.

Rozejrzałam się dookoła i pokazałam skinieniem głowy na starszego mężczyznę siedzącego na ławce i karmiącego gołębie.

-On.

-No to powodzenia, nikt z nim nigdy nie rozmawiał.

-Bo mnie tu nie było.

-I ta skromność.

-A jakże, a teraz żegnam.

Poszłam w kierunku ławki i usiadłam obok starszego pana.

-Dzień dobry- powiedziałam.

Popatrzyłam na niego, a gdy zrobił to samo posłałam mu miły uśmiech. Odwzajemnił go i wrócił do karmienia gołębi.

-Bonjour- powiedziałam w końcu.

-Bonne miss matin - uśmiechnęłam się szeroko, słysząc piękny francuski akcent.

-Pourquoi ne parlez-vous pas à tout le monde?( Dlaczego z nikim pan nie rozmawia?)- zapytałam zaciekawiana.

-C'est pourquoi vous n'avez pas n'importe qui parler. ( To dlatego, że nie ma nikogo, wartego mojej uwagi.)- powiedział z uśmiechem, na co się zaśmiałam.

-Je sais quelque chose au sujet de cette. ( Wiem coś o tym.)- powiedziałam.

Czułam na sobie przenikliwe spojrzenie Ashtona. Który siedział na trawie i nie krył zdziwienia.

-Quel est votre nom? ( Jak pan ma na imię?)

-Dites-moi Emanuel(Mów mi Emanuel)-wyciągnął w moją stronę dłoń.

-Danielle- odpowiedziałam uprzejmie.- Agréable de vous parler, mais mon collègue est s'impatiente. ( Miło się z tobą rozmawiało, ale mój kolega się niecierpliwi.)

-Bien sûr! ( Naturalnie!)- powiedział z szerokim uśmiechem.

-Au revoir!- powiedziałam do staruszka machając mu, a on mi odmachał.

Z szerokim uśmiechem stanęłam nad Ashtonem.

-Mogliśmy się założyć, ja wszystko potrafię.

-Oczywiście- powiedział, a na jego twarzy wciąż widniało zdziwienie.- Jak ty to zrobiłaś?

-A wydawałeś się taki mądry...- westchnęłam ciężko.- Emanuel jest francuzem. Ja jestem francuską. Oboje mówimy po francusku... już coś świta w tej twojej główce? To dobrze. Swoją drogą, to bardzo miły człowiek. Szkoda że nie założyliśmy się- powtórzyłam.- Teraz siedzielibyśmy w kawiarni, a ja jadłabym sernik.

Westchnęłam głęboko kręcąc przy tym zrezygnowana głową. Ruszyliśmy już ścieżką w stronę wyjścia z parku.

-O nie, znów chciałaś wykorzystać mój portfel- powiedział z wyrzutem.

-No jasne, że portfel, bo chyba nie ciebie.

Chłopak uśmiechnął się szeroko, a ja sekundę za późno zrozumiałam dwuznaczność moich słów.

-Tylko nie wyobrażaj sobie za dużo, bo ci stanie- mruknęłam pod nosem z ironicznym uśmiechem.

Najwyraźniej to usłyszał, bo po chwili zaśmiał się głośno.

-Jesteś niemożliwa.

-To po tatusiu- powiedziałam z niewinnym uśmiechem.- Nigdy nie wiesz co zrobi- dodałam po chwili poważnie.- No właśnie, charakter mam po nim- uśmiechnęłam się szeroko.

-Zdążyłem zauważyć.

-A co to ma znaczyć?- spytałam oburzona.

-Ależ nic.

-Rozumiem. Chyba powinnam już iść- powiedziałam poważnie.

-Oj no nie obrażaj się...

-Nie, serio muszę iść. Za pięć minut wrócą rodzice, a miałam zrobić obiad.

Popatrzył na mnie przenikliwie i uniósł jedną brew w niemym niedowierzaniu.

-No dobra!- opuściłam ręce wzdłuż boków w geście rezygnacji.- Nie potrafię gotować. Ale za pięć minut zaczyna się mój nowy ulubiony serial więc muszę zdążyć do domu.- zawołałam i puściłam się biegiem po chodniku.

Stand & driftWhere stories live. Discover now