Rozdział 22

17.7K 954 47
                                    

Wracałam już ze szkoły i jechałam koło chodnika, gdy przede mną zamajaczyła postać Roksany.

-Może podwieźć?- zapytałam, kiedy znalazłam się przy niej.

Dziewczyna zaskoczona podskoczyła w miejscu i spojrzała na mnie.

-Że niby ja- wskazała na siebie- mam z tobą- wskazała na mnie- wsiąść na tę morderczą maszynę?- kończąc zdanie wskazała na mój motocykl.

-Jakbym słyszała moją mamę- zaśmiałam się.- Wsiadaj, podwiozę cię.

-Yyy... no dobra- powiedziała niepewnie.- Ale proszę, staraj się jechać... nie za szybko- dodała i niezgrabnie usiadła za mną.- Gdzie mam trzymać nogi...

-Trzymaj się mocno- powiedziałam głośno i wyrwałam do przodu.

Usłyszałam za sobą cichy pisk przyjaciółki i poczułam, że mocno oplata mnie rękoma w pasie.

-Popuść trochę ten uścisk, bo mnie udusisz!- powiedziałam przekrzykując wiatr.

Rzeczywiście uścisk zelżał, a ja chcąc nie chcąc trochę zwolniłam. Jechałyśmy między pojazdami, a kiedy zatrzymałam się na czerwonym świetle obejrzałam się na Roksanę. Była blada, ale lekko się do mnie uśmiechnęła.

-Wszystko okej?- zapytałam zmartwiona.

W odpowiedzi pokiwała mi tylko głową, a ja musiałam jechać, bo zapaliło się zielone światło.

Niedługo potem wjechałam na naszą ulicę. Jechałam wzdłuż domów, a Roksana miała mi wskazać gdzie mieszka. Okazało się, że cztery domy na prawo, po przeciwnej stronie ulicy od mojego. Zatrzymałam się na podjeździe i zgasiłam silnik. Roksana zsiadła z siodełka, a ja jej się cały czas przyglądałam. Nogi jej się trzęsły i wyglądała jakby miała się przewrócić.

-Nie zaprosisz mnie do domu?- zapytałam z lekkim uśmiechem.

-Jasne, że tak- uśmiechnęła się i już szłyśmy do drzwi.

Otworzyła i weszłyśmy do środka. Dom, mimo że z zewnątrz wyglądał jak mój, w środku był całkiem inny, a pokoje były inaczej rozplanowane. Przyjaciółka zaprowadziła mnie do kuchni, gdzie nalała nam do szklanek soku i usiadłyśmy przy stole. Z ust dziewczyny wyszło głęboki westchnienie.

-Powinnaś być jakimś namolnym super przystojniakiem, a nie moją przyjaciółką.

-Co?- zapytałam się skonsternowana.

-Widziałam to w jakimś filmie, scena w scenę i na koniec ten twój tekst: „Nie zaprosisz mnie do domu?". Jak w tym cholernym filmie. Powinnaś mnie później nachodzić, a potem zakochalibyśmy się w sobie i żyli długo i szczęśliwie.

-Czyli mówisz, że ci się nie podobam- zapytałam dramatycznie.

-Ależ jasne, że mi się podobasz, ale jako przyjaciółka.

-Okej, to mogę znieść, chyba.

-Co ty zrobisz jak zacznie padać i nadejdzie zima? Raczej trudno będzie ci jeździć tym twoim jednośladowcem- powiedziała z westchnieniem.

-Jak to co, będziesz mnie przecież podwozić- powiedziałam z uśmiechem.

-O, to dobrze, że chociaż mnie o tym poinformowałaś.

-Nie ma za co, a teraz opowiadaj, jak tam rozmowa z Jacksonem?

Podparłam brodę na splecionych dłoniach i przypatrywałam się Roksanie. Na jej twarzy pojawił się ten rozmarzony wyraz twarzy, który pojawia się kiedy myślimy o czymś przyjemnym.

Stand & driftWhere stories live. Discover now