Rozdział 9.

3.5K 391 182
                                    

Perspektywa: Thomas.

Liam posiedział ze mną chwilę przy barze, wciąż marudząc, jaki to ja jestem nieporadny życiowo, ponieważ nie zapytałem się nieznajomego o imię. Chłopak po chwili poszedł ponownie na parkiet, a ja pozostałem sam. Zamówiłem sobie jakiś niedrogi alkohol, ponieważ mój portfel wkrótce stanowczo zacznie się bulwersować oraz odczuwać znaczący brak pieniędzy.

Trzymałem w ręku szklankę z cieczą i cały czas rozmyślałem o tajemniczym mężczyźnie, który chwilę temu ze mną rozmawiał. W głowie, przed oczami wciąż miałem jego zniewalający uśmiech oraz przepiękne tęczówki.

Instynktownie odwróciłem się za siebie i spojrzałem na parkiet, lecz nigdzie go nie dostrzegłem. Rozejrzałem się dookoła bardziej dokładne i jedyne, co byłem w stanie wychwycić to tańczący Liam wraz z jakimś nieznanym mi dotąd chłopakiem.

Super, że chociaż mój przyjaciel ode mnie mądrzejszy i potrafi sobie kogoś wyrwać, bo ja jestem gorszy niż dupa wołowa.

Odwróciłem się z powrotem w stronę baru i duszkiem wypiłem zawartość znajdującą się w mojej szklance. Byłem na siebie wściekły, że nie potrafiłem jakoś podtrzymać rozmowy, że przede wszystkim nie pomyślałem o tym, aby spytać się go, jak się nazywa, albo chociaż wziąć numer telefon.

Ciekaw jestem, czy w ogóle by mi go dał, czy raczej by mnie wyśmiał?

Po jakichś kilku minutach poczułem, że mój pęcherz jest pełny i miałem zamiaru udać się do łazienki, lecz moim oczom ukazał się mój tajemniczy nieznajomy, który wszedł do pomieszczenia, do którego miałem się udać.

I tu Cię mam, tak szybko mi nie uciekniesz.

Zszedłem ze stołka barowego i miałem zamiar wręcz biec do toalet, lecz pomyślałem, że z mojej strony byłoby to bardzo głupie i nachalne, ponieważ dosłownie przed chwilą tam się udał. Wyszedłbym na debila, który go prześladuje, a nie takie wrażenie chciałbym sprawić. Zacząłem się zastanawiać, co powinienem zrobić.

Czy to byłoby nieodpowiednie, gdybym tam wszedł i spytał się, co on tutaj robi i udawał zaskoczonego jego obecnością?

Myślałem jeszcze chwilę i doszedłem do wniosku, że zdecydowanie wypiłem za dużo alkoholu, a mój mózg poszedł spać, ponieważ podryw w stylu „cześć, czy Ty też tutaj sikasz?" byłby największą porażką mojego dotychczasowego życia, dlatego lepiej będzie, jak nie będę układał sobie w głowie potencjalnych tekstów, które mógłbym wykorzystać w rozmowie z nim.

Niewiele więcej myśląc postanowiłem zaryzykować i udałem się do toalet.

Chuj w to, najwyżej wyjdę na zboczeńca.

Otworzyłem drzwi od łazienek i po prostu zdębiałem, momentalnie blednąc. Moim oczom ukazał się nieznajomy chłopak, który patrzył na mnie w totalnym szoku, a na podłodze leżał martwy mężczyzna, około trzydziestki, który podobnie jak pozostałe ofiary był pozbawiony krwi.

Ze zdziwienia wybałuszyłem oczy i przyglądałem mu się jeszcze chwilę. Zauważyłem, że okienko od łazienek jest otwarte, a właściwie zostało wyłamane z zawiasów. Dookoła nie widać było gołym okiem śladów, który mogłyby wskazywać na to, że zginał tutaj, choć tym zajmą się technicy oraz nasza patolog sądowa po zbadaniu zwłok. Spojrzałem szybko na nieznajomego chłopaka i zastanawiałem się, co tu jest grane.

- Co tu się stało? – zapytałem i wyciągnąłem telefon, po czym zadzwoniłem do szefa informując go o znalezieniu kolejnych zwłok i poprosiłem, aby przysłał do nas wsparcie oraz Avę, a następnie wysłałem SMS-a do Liama, aby przyszedł do łazienek.

- Chciałem się wysikać, a gdy wszedłem do pomieszczenia, to znalazłem tego faceta, który tak leżał. Zatkało mnie i do tej pory nie byłem w stanie się ruszyć, dopóki tu nie wszedłeś. – powiedział ze spokojem, a w jego głosie mogłem dostrzec opanowanie całą sytuację i coś w rodzaju lekkie przerażenia. Nie miałem za bardzo czasu na namysł, ponieważ musiałem działać. Poczułem się, jak bym nagle wytrzeźwiał.

Wyciągnąłem ze swojej kurtki niewielki notesik oraz długopis. Całe szczęście, że zawsze jestem przygotowany.

- To ja już lepiej pójdę. – powiedział, lecz ja zatrzymałem go. Wyjąłem swoją odznakę policyjną spod bluzki, która teraz była doskonale widoczna.

Nie żebym się przed nim chwalił, czy coś.

- Najpierw muszę spisać Twoje dane osobowe oraz krótkie zeznania, jako, że byłeś pierwszą osobą, która znalazła zwłoki. – powiedziałem szybciutko i otworzyłem swój notesik.

- Okej. – odparł i wciąż lustrował mnie swoim wzrokiem.

- Poproszę imię, nazwisko, adres zamieszkania oraz numer telefonu. – powiedziałem szybciutko i uśmiechnąłem się szeroko, wciąż się w niego wpatrując, a w ręku trzymałem swój ulubiony długopis, który zawsze przynosił mi szczęście.

- Te wszystkie dane są konieczne? – zapytał i spojrzał mi w oczy.

- Imię, nazwisko i adres są niezbędne do kartoteki, a numer telefonu jest dla mnie. – odpowiedziałem, po czym zakryłem sobie usta dłonią i natychmiast spaliłem buraka ze wstydu.

Brawo Thomas, jesteś świetnym przykładem debila. Szkoda, że nie zapytałeś się jeszcze o długość penisa.

- To znaczy ja... - chciałem coś powiedzieć, lecz nieznajomy chłopak uśmiechnął się do mnie, właściwie to bardziej parsknął śmiechem, a ja dalej czerwieniłem się ze wstydu.

Chyba czas wypierdolić ten długopis szczęścia, bo jego moc właśnie się skończyła.

- Nazywam się Dylan Stilinski i mieszkam przy Lincoln Street 156. – powiedział, a ja w pośpiechu zanotowałem.

Przynajmniej wiem, jak się nazywa, ale wciąż nie wiem, czy ma chłopaka, albo dziewczynę. Boże, o czym ja myślę?

- Dobrze, więc Dylanie, powiedz mi, jak znalazłeś ciało i czy widziałeś kogoś podejrzanego? – spytałem, a on spojrzał na mnie z uśmiechem. Słuchanie jego głosu stanowczo będzie moim ulubionym zajęciem. Gdy chłopak chciał już odpowiedzieć, to do łazienki wparował pijany Liam, który omal nie rozwalił drzwi. Przyjaciel spojrzał się na ciało i był w totalnym szoku.

- O mój Boże, to trup. – rzekł, a ja zacisnąłem usta w wąską linię i spojrzałem na niego gniewnie, ponieważ właśnie przerwał mi przesłuchanie Dylana, który nie ukrywał swojego rozbawienia zaistniałą sytuacją.

Dopiero co się dowiedziałem, jak się nazywa, a ten idiota musiał tu wparować!!!

- Chłopaki i Ava już przyjechali, bo widziałem radiowozowy pod klubem. – dodał, a ja wkurwiłem się jeszcze bardziej, choć nie wiem, czy się tak da.

- To ja już będę uciekał. – powiedział Dylan, a gdy chciałem mu zabronić, to do rozmowy wtrącił się Liam.

- Ej, czy to nie jest ten chłopak, co wpadł Ci w oko? Zapytałeś się go w końcu o imię, albo wziąłeś numer telefonu? No jak się macie umówić na seks, skoro nie masz żadnych namiarów? – zadał pytanie, a moja twarz przypominała wóz strażacki. Jeszcze nigdy nie czułem się tak zażenowany. Liam spojrzał na nas, po czym uśmiechnął się udając niewinnego i wzruszył ramionami. – Sorka, czy ja to powiedziałem głośno?

- Możesz już iść, ale proszę, abyś stawił się na posterunek jutro o godzinie dziesiątej na ranem, dobrze? – powiedziałem, a Dylan odpowiedział, że będzie punktualnie. Gdy chłopak chciał wychodzić, zatrzymał się przy mnie wyrywając mi z ręki notesik i długopis, po czym coś napisał na ostatniej stronie i oddał i z portem, uśmiechając się szeroko. Zajrzałem na koniec notesu i czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, gdy zobaczyłem jego numer telefonu.

Chyba jednak nie wyrzucę tego długopisu.

W objęciach nocy ✔ | Dylmas, Briam & DerestianTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang