Rozdział 52.

2.4K 248 194
                                    

Na miły początek dnia 😘😍

Perspektywa: Thomas.

Była godzina szósta nad ranem, a ja już na nogach. Sebastian oznajmił nam wczoraj, że dzisiaj odbędzie się szkolenie, a właściwie to testy sprawnościowe w strzelaniu, bo ten palant nie ma co robić ze swoim życiem i dlatego zachciało mu się zatruwać nasze. Naprawdę mam ciekawsze rzeczy do roboty, niż zapierdalanie na jakieś zadupie. Chcąc nie chcąc wstałem wcześniej i będąc już gotowym do wyjścia, zamknąłem drzwi i pojechałem do domu Liama, aby go zwlec z łóżka i siłą naciągnąć na poligon wojskowy. Nie chciałem pogarszać naszej i tak już chujowej sytuacji, więc lepiej będzie jak po niego podjadę, bo nie wierzę, że mój przyjaciel punktualnie by się stawił na posterunku.

O ile w ogóle by się stawił o jakiejś sensownej godzinie.

Oczywiście Sebastian nie mógł się powstrzymać i zorganizował testy sprawnościowe o nieludzkiej porze i w dodatku w forcie żandarmerii wojskowej, bo przecież nasza okoliczna strzelnica wielce panu nie odpowiadała.

Na miejscu oczywiście zastałem Liama śpiącego w najlepsze i po wielu próbach w końcu poszedł do łazienki, a ja starałem się nie zasnąć, choć powieki same mi opadały.

Totalnie się nie wyspałem dziś w nocy, szczególnie, że mój nader kochliwy chłopak chciał się ZNOWU bzykać, a ja nie miałem serca mu odmówić i takim oto sposobem spałem może ze dwie godziny. Obolały i totalnie nie kontaktujący nie mam pojęcia jak zaliczę to durne strzelanie.

Na komendę dojechaliśmy praktycznie na styk. W środku byli już nasi koledzy i koleżanki, z którymi mamy jechać do wojskowych. Sebastian, jak zwykle elegancko ubrany oznajmił, że mamy we własnym zakresie TERAZ jechać do bazy, co wkurwiło każdego, że nie raczył nam powiedzieć tego wcześniej. Jedno muszę jednak przyznać. Chłopak po zmianie fryzury wyglądał naprawdę przystojnie, bo wcześniej wydawał mi się być jedynym, wielkim nieporozumieniem, a teraz to po prostu ocieka seksapilem, co nie uszło uwadze całej komendy, najbardziej naszego szefa.

Derek oczywiście zaczął się z tym idiotą wykłócać, ale młody chodził jakoś dziwnie zdenerwowany, unikając kontaktu wzrokowego z naszym szefem oraz nie burzył się tak mocno, jak to miał w zwyczaju. Nie mam pojęcia, co tam się stało pomiędzy nimi, ale jedno jest pewne.

Dzisiejszych testów sprawnościowych na bank nie przeżyję.

Sebastian oznajmił, że mamy udać się na miejsce, ale połowa z nas o tej godzinie jeszcze nie kontaktowała. Chłopak wyszedł pierwszy, jak by chciał uniknąć konfrontacji z Derekiem, który nie miał się do kogo przypierdolić, więc padło na nas.

- A Wy co, na specjalne zaproszenie czekacie?! - powiedział podniesionym, donośnym jak nigdy głosem Derek, a ja z wrażenia upuściłem papierowy kubek z gorącą kawą, ponieważ zamyśliłem się, a gwałtowny krzyk szefa wyrwał mnie z niego, przez co się wystraszyłem.

- Kurwa, moja kawa. - jęknąłem wręcz zdruzgotany, gdy zobaczyłem rozlany na podłodze napój. Szef patrzył na mnie wkurzony, ale jeszcze bardziej się wpienił, gdy przeniósł wzrok na Liama.

- DUNBAR! - wrzasnął tak głośno, że mój przyjaciel natychmiast otworzył oczy, ponieważ przysnęło mu się na stojąco i nie wiedząc totalnie, co się dzieje, zamachnął się i potknął o stojące obok krzesło. Na domiar złego, chcąc złapać się czegoś, aby nie upaść, padło na ledwo stabilną komodę, na której znajdował się kwiat, który w wyniku mocnego wstrząsu mebla, spadł, lądując wprost na głowę Sebastiana, który wrócił się do środka, aby nas ponaglić.

W objęciach nocy ✔ | Dylmas, Briam & DerestianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz