Rozdział 26.

2.9K 331 389
                                    

Czwarty na dziś, znajcie moje dobre serduszko ♥

Mam dzisiaj bardzo dobry humor i dużo weny ♥

Dobranoc i miłego ♥

Perspektywa: Thomas.

Przyjechaliśmy do mojego mieszkania i szybciutko postanowiliśmy zrobić makaronową zapiekankę z sosem śmietanowo-ziołowym, posypaną startym serem pleśniowym oraz zwykłym żółtym, a także przyrządzić stek z polędwicy wołowej wraz z grzybami i śliwkami, co było moim popisowym daniem.

Obok marketu zawsze byli jacyś handlarze jagodami, miodem i grzybami, więc kupiłem niezbędne do przygotowania posiłku. Dodatkowo po drodze kupiliśmy ciasto z budyniem jabłkami na deser. Całe szczęście, że Liam umie robić zapiekankę, a ja stek. Tak było zdecydowanie szybciej.

Gdy danie znajdowało się w fazie pieczenia, ja zająłem się smażeniem steków. Poprosiłem Liama, aby nakrył pięknie do stołu i przygotował alkohol. Wybraliśmy najlepsze wino, jakie udało nam się wyszukać z asortymentu sklepu. Tanie wcale nie było, podobnie jak ta cała kolacja i mam nadzieję, że chłopcom posmakuje nasza kuchnia.

Pobiegłem szybciutko się przebrać w elegancką, błękitną koszulę, natomiast Liam dzisiaj do pracy ubrał się całkiem łądnie, bo miał na sobie bordowe spodnie i białą koszulę.

Spojrzałem na stół i wyglądał świetnie. Kieliszki, talerze oraz sztućce były dobrze ułożone. Zapaliłem świeczki, zgasiłem duże światło w salonie, a w pomieszczeniu zrobił się cudowny nastrój. Wyjąłem zapiekankę Liama i położyłem na stół, po czym to samo uczyniłem ze stekiem. W ostatniej chwili dokonaliśmy ostatecznych poprawek, a do drzwi zadzwonił dzwonek. Podbiegłem otworzyć i moim oczom ukazał się Brett oraz Dylan.

- Wejdźcie! – rzekłem radośnie, a chłopcy niepewnie przekroczyli próg mojego mieszkania. Zauważyłem po ich minach, że byli lekko zdezorientowali.

- Nie spodziewałem się, że urządzicie dla nas kolację... - powiedział totalnie zaskoczony Brett, a Liam ucieszył się i zaczął się z czegoś tam ekscytować. Przytulił chłopaka, a ja nie chciałem być gorszy i też wtuliłem się na chwilę w pięknego szatyna.

- Wiecie co, bo my... - chciał coś powiedzieć Dylan, gdy wypuścił mnie ze swoich objęć, lecz ja przerwałem mu. Niech nie psuje tej romantycznej chwili. To ma być najlepsza randka wszechczasów.

- Ciii...- uciszyłem chłopaka przykładając mu palec do ust, po czym wraz z przyjacielem posadziliśmy mężczyzn przy stole. Sami zajęliśmy miejsca naprzeciwko ich.

Perspektywa: Dylan.

Tommy kazał mnie oraz Brett'owi zająć miejsca przy stole, co było dla nas niezwykle dziwne, bo od prawie dwustu lat nie siedzieliśmy przy stole, na którym znajdowało się jedzenie. Czułem się niezwykle speszony i nie wiedziałem, jak mam wybrnąć z tego sytuacji, szczególnie, że nie tkwiłem w niej sam. Zależało nam na nich, dlatego nie chcieliśmy po prostu bez słowa wyjść z ich mieszkania, ani tym bardziej ukręcić im karków. Przecież nie możemy przyznać się chłopakom do tego, kim jesteśmy, wiec będziemy jakoś z Brett'em improwizować i mam nadzieję, że nam się uda.

Całe szczęście, że jestem bardzo kreatywny i pomysłowy.

- Napijmy się na początek wina! – powiedział głośno i radośnie Lim, po czym w mgnieniu oka otworzył butelkę z winem i nim zdążyłem zagregować na jego czyny, inicjatywę, całe szczęście, przejął Brett.

- Nie, nie, nie, ja podziękuję. – rzekł i odwrócił swój kieliszek, a ja w pośpiechu uczyniłem to samo. Nie mam pojęcia co to znaczy, ale skoro on tak robi, to ja też.

W objęciach nocy ✔ | Dylmas, Briam & DerestianWhere stories live. Discover now