Rozdział 19.

2.9K 332 214
                                    

Hejka ♥

Mam nadzieję, że rozdzialik Wam się spodoba ♥

Miłego! ♥

Perspektywa: Derek Hale (Szef).

Próbowałem się od rana do Sangstera i Dunbara dodzwonić ze służbowego telefonu, leczy gdy któryś raz z kolei nie raczyli podnieść słuchawki, aż sam się pofatygowałem do ich pokoju. Miałem do nich ważną sprawę, ale pewnie znając życie, to Liam znowu poszedł spać i chrapie w niebogłosy, a Thomas znowu kseruje po kilkaset sztuk zdjęcie swojego wybranka, dlatego oboje nie mają czasu ruszyć swoich średnio zacnych dup do telefonu. Szczerze, to współczuje chłopakowi. Nie spodziewałem się, że Sangster jest gejem. Nie wiem, czy bardziej mi by było szkoda jego przyszłej dziewczyny, czy przyszłego chłopaka.

Szedłem energicznym krokiem, oczywiście od rana wkurwiony, bo pracy od groma, urlopy pracowników i jeszcze niedołęstwo Dunbara z Sangsterem. Myślę, że przydałby się jeszcze jeden gagatek do ich grupy i razem stworzyli by bardzo barwny zespół downa. Wstyd byłoby ich gdzieś razem wysłać. Odkąd zajęli się rozwiązywaniem sprawy morderstw w Hartford, ich mózg jakby kurwa wyparował. Od kilku dni żadnych postępów. Oprócz patologa sądowego, to nikt nie pracuje nad zagadką. Jak mnie wkurwią, to ich po prostu wypierdolę z roboty, ewentualnie zdegraduje do wypisywania mandatów za złe parkowanie.

Zamyślony z impetem chciałem otworzyć drzwi, opierdolić ich i zadowolony opuścić biuro, lecz kurwa pocałowałem klamkę odbijając się od drzwi.

- Co jest kurwa? – zapytałem głośno. - Dlaczego te pierdolone drzwi są zamknięte? – dodałem wielce zdziwiony i nie ogarniałem, co tu się odpierdala. Jest godzina czwarta trzydzieści po południu, a nikogo nie ma w biurze? Te dwa oszołomy od rana nie odbierają telefonów i gdyby nie ważna wideokonferencja z moim przełożonym, to wybrałbym się do nich wcześniej.

Zauważyłem kątem oka, że piękna blondynka chce wyjść z posterunku niepostrzeżona. Uśmiechnąłem się sam do siebie i szybko zareagowałem.

- Ava! – rzekłem głośno, a ona westchnęła, zatrzymując się w miejscu. – Dokąd się wybierasz? – zapytałem i oparłem się o ścianę, prezentując przy tym swoje mięsnie, bo dobrze się złożyło, że nie zakładałem bluzy, tylko miałem białą, obcisłą koszulkę na sobie.

- Idę do domu. Już skończyłam pracę. – powiedziała spokojnie i uśmiechnęła się do mnie. Chciała się odwracać i wychodzić, lecz jej nie pozwoliłem.

- Ooo, to widzę, że dzionek pracowity. – stwierdziłem i spojrzałem jej w oczy. Dziewczyna wciąż stała w miejscu. – Wiesz, mam do Ciebie małe pytanko... - zacząłem niepewnie. – Masz może chwilkę wieczorem? Wiesz, zabrałbym Cię do kina, na kolację, na jakiś spacer...

- Oh, Derek, to takie miłe z Twojej strony, jesteś naprawdę przesympatyczny i w ogóle, ale... - mówiła szybko i była lekko zdenerwowana. – Ja mam już plany, przepraszam. Umówiłam się z Jansonem.

- Mhm... - burknąłem zawiedziony, lecz po chwili przybrałem groźny wyraz twarzy, a mój ton głosu stał się bardziej stanowczy i grubszy. – Dokąd się wybieracie?

- Spotkamy się w kostnicy i...

- W kostnicy? – zapytałem i wybałuszyłem oczy. Ava zdecydowanie za dużo pracuje i potrzebuje rozrywki, a przede wszystkim normalnego faceta, a nie wariata-naukowca, który lubi potajemne schadzki w trupiarni.

- Tak. Wiesz, kostnica, to inaczej prosektorium, takie miejsce w którym przechowujemy ciała i dokonujemy sekcji zwłok i...

- Nie jestem idiotą! – krzyknąłem, bo mnie zdenerwowała. Żeby tłumaczyć mi tak oczywiste rzeczy, no naprawdę. Brak słów. Powinna to wytłumaczyć Sangsterowi i Dunbarowi, bo z ich inteligencją ostatnio cienko i kiepsko.

W objęciach nocy ✔ | Dylmas, Briam & DerestianWhere stories live. Discover now