Prolog

2K 83 2
                                    

Wrzesień 1939 roku był jednym z najstraszniejszych polskich miesięcy. Wydarzyło się wiele. Nie chodziło nawet o samą klęskę, bo na wojnie zdarzają się one dość często. Problemem było psychiczne nieprzygotowanie narodu do tego, co właśnie się stało. Była jednak grupa młodych ludzi, którzy obiecali sobie , że nigdy się nie poddadzą i będą walczyli, choćby za cenę własnego życia...
Podczas pierwszych dni okupacji hitlerowskiej, ulice Warszawy wyglądały wyjątkowo spokojnie i normalnie, lecz już wkrótce planowano to zmienić. W ogromnym, eleganckim budynku w centrum miasta (gdzie mieszkali głównie gestapowcy i najbardziej cenione niemieckie rodziny) znajdowała się siedziba dwóch najważniejszych dowódców niemieckich – braci Hitler (Adolfa i o 2 lata młodszego Williama). Pełniła ona funkcję ich stanowiska pracy, składu broni, a także części mieszkalnej znajdującej się w drugim skrzydle. Nie było to jedyne tego typu miejsce, ale to właśnie z niego korzystano najczęściej.

Warto wspomnieć, że obaj mieli swoje rodziny. Starszy z nich miał za żonę Niemkę z jednej z bardziej rozpoznawalnych i zamożnych rodzin. Miała ona na imię Elizabeth. Miał także 23-letniego syna Richarda. Adolf nie kochał jednak ani swojej żony, ani dziecka, za to bardzo cenił swoją córkę chrzestną. Rodzina Williama była zupełnie inna. Jego żona była technikiem inżynierem z wyższym wykształceniem. Także pochodziła z zamożnej rodziny. Zajmowała się głównie projektowaniem broni, zwłaszcza karabinów i granatów. Monika pracowała mimo sprzeciwu rodziny (jej starsza siostra była działaczką społeczną i chciano narzucić to także jej). Podczas jednych ze spotkań poznała niemieckiego oficera. Zakochali się w sobie i zaczęli się spotykać. Wszyscy zaczęli o tym mówić, ponieważ każde z nich było bardzo znane w swoim otoczeniu. Gdy zdecydowali się wziąć ślub, zarówno Polacy jak i Niemcy byli przeciwni. Uważali to za niedorzeczność i niesprawiedliwość. Problemem było pochodzenie dziewczyny, bowiem wywodziła się ona z rodziny o silnie zakorzenionych wartościach patriotycznych. Jednak wbrew powszechnej opinii, para postanowiła być razem szczęśliwa. Wzięli ślub. Była to wielka impreza, która stała się tematem rozmów wszystkich ludzi. Na ślubie pojawił się brat Williama ze swoją małżonką. Nie uważali oni, że była to dobra decyzja, ale wiedzieli, że on zdania nie zmieni. Od dziecka był taki uparty. Para uważała to za prawdziwą miłość i zdanie innych nie miało dla nich żadnego znaczenia. Niedługo po ślubie doczekali się córki. Nazwali ją Susanne Isabelle Hitler. Miała bardzo szczęśliwe dzieciństwo i nigdy niczego jej nie brakowało. Z czasem Adolf zaczął doceniać potencjał swojej córki chrzestnej, na czym tracił coraz częściej i ostrzej krytykowany przez ojca Richard. Zaczął ją także traktować jak własne dziecko, co było jednoznaczne z zaakceptowaniem decyzji brata. Spędzał z nią dużo czasu, zabierał na szkolenia i rozmowy z innymi generałami niemieckimi. Susanne przystąpiła do służby w wieku 16 lat.

Tymczasem w jednym z mieszkań na Żoliborzu odbywała się zacięta dyskusja o tym, jak najlepiej i najskuteczniej obalić okupanta. Byli tam trzej 19-letni chłopcy. Każdy z nich mocno różnił się od pozostałych, ale ich przyjaźń opierała się na wspólnych celach i wartościach. Ich wzajemne zaufanie i oddanie wzmacniało się z każdym dniem. Maciej Aleksy Dawidowski działający potem pod pseudonimem „Alek” był synem właściciela fabryki broni. Był to człowiek zamożny i bogaty, w przeszłości współpracujący z matką Susanne. Matka chłopaka była działaczką społeczną. W przypadku Jana Bytnara „Rudego” ojciec był profesorem i wybitnym chemikiem, a matka pedagogiem. Ta dwójka znała Monikę najlepiej, ponieważ wielokrotnie spędzali w swoim towarzystwie całe dni, rozmawiając o sytuacji politycznej, ekonomicznej, społecznej lub o innych dziedzinach wiedzy. Ostatnim z nich był Tadeusz Zawadzki „Zośka”. Jego ojciec działał w radzie wychowawczej Szarych Szeregów, a jego matka udzielała się w działalności społecznej. Jego rodzice jako jedni z niewielu nie znali osobiście Moniki. Znajdowali się aktualnie w mieszkaniu Alka. Siedzieli na podłodze w jego pokoju.
- Jak myślicie- zaczął Rudy – co możemy więcej zrobić? Nie możemy przecież tu siedzieć i patrzeć jak Niemcy przejmują naszą ojczyznę!
- Proponuję się uspokoić, Rudy.- zaczął spokojnie Zośka.- Szybkim i nieprzemyślanym działaniem możesz zaszkodzić nie tylko sobie, ale i wszystkim wokół. Poza tym działanie na własną rękę nic nam nie da. No bo popatrz na to z innej strony, co może zrobić trójka 19-latków bez broni przeciwko całej armii Wehrmachtu i oddziałów Gestapo?
- A ty co, Alek? Nic nie powiesz na ten temat?- spytał trochę oburzony Rudy.
- Wiesz, wydaje mi się, że Zośka ma trochę racji. Sami nie jesteśmy w stanie osiągnąć za wiele.- mówił Alek.- Nie mamy broni, ani wyszkolenia. Poza tym z kim ty chcesz walczyć? Ulice są na razie spokojne.
- Naprawdę myślisz, że zawsze tak będzie?!- krzyknął Rudy.- Na razie jest w miarę bezpiecznie, ale myślę, że już niedługo to się zmieni. Musimy być na to przygotowani.
- Będziemy przygotowani. Możemy zacząć od małych rzeczy, póki jest w miarę normalnie, a gdy zdobędziemy wyszkolenie i broń przystąpimy do Dywersji.- powiedział Zośka.
- Myślę, że przystąpienie do służby w Małym Sabotażu jest najlepszym, co możemy zrobić.- powiedział Alek.- Rudy uwierz nam na słowo, zresztą niedługo sam się przekonasz o tym, jakich masz mądrych przyjaciół.- zaśmiał się Alek, a razem z nim reszta chłopców.

I w ten oto sposób trójka 19-latków przystąpiła do służby w Małym Sabotażu, ciągnąc tam za sobą resztę zespołu Buków. I tak zaczyna się opowieść o czwórce ludzi, połączonych przez los. Nie będzie ona jednak jak wszystkie inne tego typu. Jest to historia prawdziwej przyjaźni, zakazanej miłości, oddania, poświęcenia i poszukiwania szczęścia w najgorszych momentach życia, lecz także bólu, smutku, cierpienia, śmierci i łez. Taka bowiem jest wojna, lecz wbrew powszechnej opinii wojna nie niesie samych złych rzeczy. Umacnia naród i sprawia, że ludzie znowu są dla siebie ważni, zaczynają dostrzegać jak bardzo potrzebują swoich rodzin, przyjaciół. Tak było w tym przypadku. Czwórka ludzi połączona przez służbę, dla których honor, przyjaźń i ojczyzna była ważniejsza niż ich własne życie. Ich historia udowadnia nam, że nasze granice są tam, gdzie sami je sobie wyznaczymy. Nie używali słowa „niemożliwe”. Walczyli do końca i wygrywali, tam gdzie inni nie mieli szans.

This is warWhere stories live. Discover now