Rozdział 12

401 24 5
                                    

Susanne od dawna nie była w rezydencji swoich rodziców, która została wybudowana specjalnie dla jej rodziny w samym sercu Berlina. Gdy była jeszcze dzieckiem, wychowywała się tutaj razem z Thomasem. Jej dom w Warszawie był jednocześnie główną siedzibą jej wujka, więc często przychodziło tam mnóstwo osób, których nie znała. Po pewnym czasie zauważyła, że jest to stałe i najbardziej zaufane grono jej rodziny, które składało się głównie z generałów i doradców. Tutaj było zupełnie inaczej. Można powiedzieć, że było to miejsce, gdzie dało się zapomnieć nawet o wojnie. Teraz, po wielu latach ponownie stanęła na progu miejsca, z którym wiązała najlepsze wspomnienia ze swojego życia. Było już późne popołudnie, a powoli zachodzące słońce nadawało temu miejscu niezwykły charakter. Trzypiętrowy biały budynek z ozdobnymi kolumnami i wielkimi oknami otoczony był przestronnym ogrodem, gdzie rosły najróżniejsze kwiaty, drzewa i krzewy, a o to wszystko dbali ogrodnicy, którzy pod nieobecność rodziców Susanne zajmowali się także domem. Tak naprawdę byli to przyjaciele jej rodziny, których darzono ogromnym zaufaniem. Dziewczyna musiała przyznać, że po latach jej nieobecności i tęsknoty, to miejsce zachwycało jeszcze bardziej. Gdy weszli do środka, zauważyła na twarzy Michaela cień zdziwienia, a może i nawet zazdrości, jednak po reakcji Thomasa, widać było, że on cieszy się z tego powrotu tak samo jak ona.
- Zdaje się, że za chwilę będzie kolacja.- powiedziała Monika, zaglądając do kuchni, gdzie już przygotowywano desery.- Rozgośćcie się. Jeśli będziesz chciała Susanne, to możecie tu zostać do końca delegacji.- tym razem zwróciła się do córki.
- Tak... później to uzgodnimy. Jest parę innych spraw, o których chciałabym porozmawiać.- stwierdziła starając się ukryć złość i rozczarowanie, jakie odczuwała, od kiedy rodzice oznajmili jej, że znów wyjeżdżają.
Monika, która próbowała chociaż trochę rozluźnić atmosferę, również spochmurniała.
- Jest pewna kwestia, o której powinna wiedzieć cała wasza trójka, jednak o tym dopiero za chwilę. Za dziesięć minut przyjdźcie do jadalni.- powiedział William, po czym oboje zniknęli pośród korytarzy.
Susanne nawet nie zdążyła nic powiedzieć, bo przerwał jej Michael.
- Naprawdę się tu wychowałaś?- spytał rozglądając się dookoła.
- Tak.- odpowiedziała bez entuzjazmu.
- Całkiem nieźle, muszę przyznać. Mam nadzieję, że odłożysz na bok swoje niezadowolenie i zamiast zgrywać naburmuszoną księżniczkę, grzecznie powiesz swoim rodzicom, że chętnie tu zostaniemy.- stwierdził beztrosko Michael.
- Co... jak możesz?!- spytała wściekła.
- Normalnie. Jakoś niezbyt odpowiada mi ciśnięcie się z wami, we trójkę w jednym pokoju.- stwierdził beztrosko Michael.
- Nie odzywaj się do mnie.- odpowiedziała zirytowana i poszła na górę.
Michael patrzył na nią z rozbawieniem, a Thomas spojrzał na niego sceptycznym wzrokiem.
- O co jej chodzi?- spytał.
- Może jej trochę odpuść Michael, chociaż dzisiaj. To nie jest łatwa ani przyjemna sytuacja.- zasugerował brunet.
- No nie mów, że będziesz jej bronił. Naprawdę nie chciałbyś tu zamieszkać? Przepuściłbyś taką okazję?- dopytywał Michael.
- Wiesz, ja tu byłem przez większość dzieciństwa. Nasi rodzice bardzo się przyjaźnią, nawet do tej pory. Potem mój ojciec został najbliższym doradcą i współpracownikiem Hitlerów, a mnie i Susanne wysłali do szkoły oficerskiej.- wyjaśnił Thomas.
- Nie chwaliłeś się.- stwierdził oskarżycielsko blondyn.
- Przecież nie pytałeś.- odpowiedział brunet i ruszył przed siebie.
Michael jednak nie dawał za wygraną i szybko go dogonił.
- Nie oprowadzisz mnie nawet?
- To dom Susanne, jak będzie chciała to sama to zrobi... ale mogę pokazać ci potem pewne miejsce.

Czas mijał niezwykle szybko, a kolacja była już gotowa. Stół niemal uginał się od potraw i deserów. Było tam miejsce dla dwudziestu osób, jednak była ich tylko piątka. Atmosfera nieco się rozluźniła, lecz Susanne nie odzywała się przez cały ten czas.
- Michael, co prawda minęło trochę czasu, ale jak się trzymacie po tym wszystkim?- spytała Monika.
Chłopak jakby nieco stracił humor, ale odpowiedział.
- Poukładaliśmy wszystko od nowa. Ursuli było na początku bardzo ciężko, zresztą tak jak każdemu z nas, ale jest całkiem w porządku.- na jego twarzy widać było chwilowy wyraz smutku, jednak zniknął on niemal natychmiast.- Mimo wszystko jestem gotów do służby ojczyźnie.- dopowiedział stanowczo, a po jego chwili słabości nie było śladu.
- To świetnie. Zapewne zastanawiacie się, po co to całe przedstawienie.- zaczął William.- Otóż sytuacja uległa nagłej zmianie. Nadeszła długo wyczekiwana okazja, aby otworzyć drugi front.
- Drugi front?- spytała zdziwiona Susanne.- Przecież to...
- To doskonałe posunięcie, nie ma nic lepszego niż atak z zaskoczenia.- wszedł jej w słowo Michael. Susanne przewróciła oczami i zrezygnowała z dalszej dyskusji.
- Dodatkowo w ramach naszej jeszcze przedwojennej umowy z ZSRR, spodziewamy się dostaw nowego rodzaju broni oraz otwieramy nową fabrykę czołgów.- uzupełniła Monika.
- A co my mamy im dać w zamian? Przecież na wojnie nie ma nic za darmo.- spytała z pretensją w głosie Susanne.- Dlatego wyjeżdżacie?
Jej rodzice nieco się zmieszali, po czym odezwał się William.
- Umowa jest korzystna dla obu stron. Nie musisz się o to martwić. A jeśli chodzi o sprawę naszego wyjazdu to... porozmawiamy później.
Wcale jej to nie uspokoiło. Wręcz przeciwnie, wzbudziło nowe podejrzenia. Darowała sobie jednak dalsze komentarze i postanowiła zaczekać, aż jej rodzice łaskawie znajdą dla niej trochę czasu. Michael bardzo się ożywił i praktycznie cały czas podtrzymywał rozmowę. Thomas również dodawał coś od siebie, jednak co jakiś czas spoglądał na nią wzrokiem, którego wyrazu nie umiała rozszyfrować.
- Dobrze, że się dogadujecie. Pięknie dzisiaj razem wyglądaliście. Takiego zjednoczenia nam właśnie potrzeba.
Na te słowa Susanne naprawdę zaczynała się zastanawiać, co tu się dzieje. Była już niemal pewna, że oni próbują za wszelką cenę coś przed nią ukryć.
- Bez przesady, proszę Pani. Ja i Thomas jesteśmy tylko zwykłymi żołnierzami. Nie mieszamy się w politykę, służymy tylko Führerom i ojczyźnie.
Na twarzy Michaela pojawił się cień drwiny, u Thomasa zaciekawienie, a Susanne miała po prostu dosyć.

This is warOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz