Siedziałam przy stole gryffonów obracając w dłoniach kubek z fusami po kawie.Chłopcy za to mieli największy ubaw próbując przepowiedzieć mi przyszłość.Więc o to zostało mi przepowiedziane że zostanę druhną na ślubie Jamesa i Lily ,o którym ta oczywiście nie wie.
Parsknęłam oddając naczynie w ręce swoich osobistych wróżek ,które z zainteresowaniem zaglądały do środka opowiadając jeszcze większe bzdury.
-Co się dzieje?-spytałam wskazując na chmarę ptaków wlatujących do wielkiej sali.
-Poczta przyszła-odparł niewzruszony Remus-W Rosji nie ma poczty.
-Przeważnie paliło się listy-zdziwiona wbiłam wzrok we wlatujące ptactwo-Ptaki nie przeżywały podróży.
-To gdzie wywiało tą twoją szkołę?-Syriusz upuścił kubek na stół wbijając we mnie przenikliwy wzrok razem z Jamesem.
Uchyliłam wargi nie do końca wiedząc co odpowiedzieć.
-W miejsce ,gdzie na pewno zmarzła by ci dupa Łapo-odparł Remus widząc moje zmieszanie.
Od razu cała uwaga przeszła na blondyna ,który właśnie użył jakże wulgarnego w jego wydaniu słowa. Biedny oblał się rumieńcem sam zdziwiony tym co powiedział.Parsknęłam posyłając mu nieme podziękowanie.
Podskoczyłam na miejscu czując nagły ciężar na moim ramieniu i widząc koperty rzucone na pusty talerz.
-Sol-stwierdziłam zdziwiona patrząc na kruka-Gdzie zgubiłaś Maniego?-spytałam przechodząc na rosyjski.
-Petersburg, Petersburg...!-już miałam ją uciszyć kiedy w moją stronę poszybowała parówka ,którą ptak złapał w locie.
-Cool!-stwierdził James-Ale on się czasem nie nazywał Mani?
-Mani odpoczywa pewnie w domu ,to jest Sol-odparłam odchylając się z skrzywieniem kiedy wyżej wspomniana podskoczyła po kolejny kawałek mięsa.
-James!-urwałam kawałek tosta i rzuciłam w niego.
Syriusz parsknął śmiechem przypominającym szczekanie psa ,a okularnik prawie spadł z ławki uchylając się przed "pociskiem".Brunet wziął kawałek tosta rzucając go w moją stronę ,ale kruk ponownie złapał jedzenie.Zrezygnowana ich głupotą przetarłam twarz dłonią.
-Sol idź do nich-kiwnęłam ,na co koszmar zmierzył mnie wzrokiem paciorkowatych oczu przelatując na ramię Łapy.
-Nie boisz się że ją otrują?-spytał obserwujący ich poczynania Remmy.
-Nie-pokręciłam głową-Kruki są wszystko żerne...Owszem palce też się liczą!-powiadomiłam próbującego pogłaskać ptaka Jamesa.
Zdenerwowany kruk rzucił się na niego zaczepiając szponami o jego koszulkę i bijąc skrzydłami.Zaskoczony chłopak zleciał z ławki wzbudzając sensację.Nie doszły "morderca" wskoczył za to na jego miejsce spoglądając po wszystkich obecnych i ostatecznie wracając na ramię Blacka ,który ze strachu mało nie sam nie spadł.
-Mogę go pożyczyć?-spytała rudowłosa z kompletną powagą wskazując na ptaka.
-Lily !-oburzony James spojrzał na nią z podłogi.
-Potrafisz być natrętny-wzruszyła beznamiętnie ramionami powodując salwę śmiechu.
Black powstrzymując się od śmiechu spojrzał na ptaka.Wzruszyła ramionami.
-Chyba jednak się za kumplujemy ,piątka!-podał jej rękę.
-Piątka-powtórzyłam po rosyjsku ,a ona ku uciesze chłopaka "przybiła" z nim piątkę.
*****
Chryste chyba wytatuuję sobie kruka <3
Ktoś jeszcze pała do nich tak beznadziejną miłością?
![](https://img.wattpad.com/cover/137326523-288-k100798.jpg)
STAI LEGGENDO
We are young // Sirius Black
FanfictionJeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Powiedzą, że mogłaś coś zrobić, Powiedzą, że ja byłem sprytny Jeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Wymigamy się ze wszystkiego Pokażmy im, że jesteśmy lepsi -The Chainsmokers Paris