.5.

5.3K 278 61
                                    

   Siedziałam przy stole gryffonów obracając w dłoniach kubek z fusami po kawie.Chłopcy za to mieli największy ubaw próbując przepowiedzieć mi przyszłość.Więc o to zostało mi przepowiedziane że zostanę druhną na ślubie Jamesa i Lily ,o którym ta oczywiście nie wie.

   Parsknęłam oddając naczynie w ręce swoich osobistych wróżek ,które z zainteresowaniem zaglądały do środka opowiadając jeszcze większe bzdury.

-Co się dzieje?-spytałam wskazując na chmarę ptaków wlatujących do wielkiej sali.

-Poczta przyszła-odparł niewzruszony Remus-W Rosji nie ma poczty.

-Przeważnie paliło się listy-zdziwiona wbiłam wzrok we wlatujące ptactwo-Ptaki nie przeżywały podróży.

-To gdzie wywiało tą twoją szkołę?-Syriusz upuścił kubek na stół wbijając we mnie przenikliwy wzrok razem z Jamesem.

   Uchyliłam wargi nie do końca wiedząc co odpowiedzieć.

-W miejsce ,gdzie na pewno zmarzła by ci dupa Łapo-odparł Remus widząc moje zmieszanie.

   Od razu cała uwaga przeszła na blondyna ,który właśnie użył jakże wulgarnego w jego wydaniu słowa. Biedny oblał się rumieńcem sam zdziwiony tym co powiedział.Parsknęłam posyłając mu nieme podziękowanie.

   Podskoczyłam na miejscu czując nagły ciężar na moim ramieniu i widząc koperty rzucone na pusty talerz.

-Sol-stwierdziłam zdziwiona patrząc na kruka-Gdzie zgubiłaś Maniego?-spytałam przechodząc na rosyjski.

-Petersburg, Petersburg...!-już miałam ją uciszyć kiedy w moją stronę poszybowała parówka ,którą ptak złapał w locie.

-Cool!-stwierdził James-Ale on się czasem nie nazywał Mani?

-Mani odpoczywa pewnie w domu ,to jest Sol-odparłam odchylając się z skrzywieniem kiedy wyżej wspomniana podskoczyła po kolejny kawałek mięsa.

-James!-urwałam kawałek tosta i rzuciłam w niego.

    Syriusz parsknął śmiechem przypominającym szczekanie psa ,a okularnik prawie spadł z ławki uchylając się przed "pociskiem".Brunet wziął kawałek tosta rzucając go w moją stronę ,ale kruk ponownie złapał jedzenie.Zrezygnowana ich głupotą przetarłam twarz dłonią.

-Sol idź do nich-kiwnęłam ,na co koszmar zmierzył mnie wzrokiem paciorkowatych oczu przelatując na ramię Łapy.

-Nie boisz się że ją otrują?-spytał obserwujący ich poczynania Remmy.

-Nie-pokręciłam głową-Kruki są wszystko żerne...Owszem palce też się liczą!-powiadomiłam próbującego pogłaskać ptaka Jamesa.

   Zdenerwowany kruk rzucił się na niego zaczepiając szponami o jego koszulkę i bijąc skrzydłami.Zaskoczony chłopak zleciał z ławki wzbudzając sensację.Nie doszły "morderca" wskoczył za to na jego miejsce spoglądając po wszystkich obecnych i ostatecznie wracając na ramię Blacka ,który ze strachu mało nie sam nie spadł.

-Mogę go pożyczyć?-spytała rudowłosa z kompletną powagą wskazując na ptaka.

-Lily !-oburzony James spojrzał na nią z podłogi.

-Potrafisz być natrętny-wzruszyła beznamiętnie ramionami powodując salwę śmiechu.

   Black powstrzymując się od śmiechu spojrzał na ptaka.Wzruszyła ramionami.

-Chyba jednak się za kumplujemy ,piątka!-podał jej rękę.

-Piątka-powtórzyłam po rosyjsku ,a ona ku uciesze chłopaka  "przybiła" z nim piątkę.

*****

Chryste chyba wytatuuję sobie kruka <3 

Ktoś jeszcze pała do nich tak beznadziejną miłością?

We are young // Sirius BlackDove le storie prendono vita. Scoprilo ora