.30.

3.1K 189 6
                                    

   Siedziałam pod wezgłowiem łóżka pozwalając Remusowi opierać się o swoje ramię  kiedy uczyliśmy się razem na egzaminy z mugoloznastwa. Westchnęłam cicho opierając policzek o jego głowę.

-Co ci jest?-spytałam widząc że definitywnie coś go trapi.

-Nic ,nie lubię tego przedmiotu-zbył pytanie.

   Oboje podskoczyliśmy kiedy do pokoju wpadł James z przekrzywionymi okularami i rozczochranymi bardziej niż zawsze włosami.Trzasnął drzwiami za pewne uszkadzając idącemu za nim Peterowi nos.Chwilę później sam blondyn też wszedł trzymając się wymownie za twarz.

-To że ty przyszedłeś to jedno ,ale ten co tu robi?-uniosłam brew.

-Taka escort girl ,jeśli jeszcze nie załapałaś ,idziemy!-zadecydowała przerzucając mnie sobie przez ramię.

-James!-uderzyłam go w plecy kiedy prawie biegiem pokonywał schody-Przypominam ci na Evans?

-Kocham cię ,ale jak siostrę więc wybacz ,ale nie-prychnął-Mam dosyć waszego nie porozumienia.Macie sobie wszystko wytłumaczyć ,albo strzelić po mordzie.Jest mi to osobiście obojętne.Byle przestał się zachowywać jak ostatnia kurwa!

-O czym ty mówisz?-spytałam ,ale nie zdążył ogarnąć co się dzieje kiedy po prostu wepchnął mnie do dormitorium zamykając za mną drzwi-Potter!

-Co tu robisz?-spytał zachrypnięty Syriusz.

-Aktualnie próbuję złapać równowagę-westchnęłam opierając się o ścianę i czując jak krew powoli zaczyna wracać na swoje miejsce-Domitorium to pokój wspólny ,James najwyraźniej uznał mnie za zagubiony element wyposażenia bo wziął mnie jak ostatnią szmatę i po prostu tu wrzucił.Nie możesz być zły na szmatę swojego przyjaciela-stwierdziłam osuwając się po ścianie i na wszelki wypadek siadając-To tak jakbyś złościł się na krzesło.

   Parsknął ,a ja dopiero teraz zauważyłam że wymienione przypadkiem krzesło leżało przewrócone ze złamaną nogą gdzieś koło łóżka Petera.

-A tak serio to miałam przyjść dać ci po mordzie żebyś się ogarnął-uśmiechnęłam się pomijając pierwszą propozycję rozwiązania konfliktu-Jeżeli nawet Pettigrew do mnie przyszedł to musisz być okropny.

-Gdybyś spotkała się z nami chociaż raz w przeciągu tego tygodnia pewnie byś wiedziała jak bardzo koszmarny potrafię być-zaciągnął się obserwując mnie zainteresowaniem w martwych oczach-Ten głupi list nie mógł być aż tak istotny żeby się obrażać na ponad 7 dni.

-Może nie był ,ale jeżeli ja nie wchodzę w wasze sprawy rodzinne,sercowe...Jakiekolwiek.To myślałam że sama nie muszę się obawiać o swoje-odparłam-Zresztą nie wiem czy chcę cie widzieć w takim stanie.I nie chcę żeby między nami było to co było przez ten tydzień.Mieliśmy sobie ufać.

   Skinął rozpierając się na parapecie i w zamyśleniu zaciągając papierosem.

-Czyli wracamy do tego co było?-spytał.

-Jeśli tylko tego chcesz-wzruszyłam ramionami.

   W odpowiedzi tylko poklepał wolne miejsce obok siebie.Zajęłam je patrząc na słońce ,które powoli chyliło się ku zachodowi.Westchnęłam patrząc na jego spraną z emocji twarz.

-Mogę skończyć?-zagadnęłam ,a po jego niemym pozwoleniu zabrałam mu papierosa z warg samej się zaciągając.

-Dimitrii ,twój brat i cała reszta-machnął ręką-Też palą?

-Tak-przyznałam z drobnym ukłuciem w sercu.

   Bo doskonale wiem że to niezdrowe ,ale nawet nie próbuję im tego zabronić.Zbyt mocno ich kocham żeby odebrać im coś co wywołuje uśmiech na ich twarzach.

-Przepraszam ,nie powinienem ich wspominać ,musisz cholernie tęsknić za domem-przetarł ręką twarz.

-Niespecjalnie-wyrzuciłam peta.

   Chwilę później wpasowałam się w jego ramiona opierając o jego pierś zastanawiając dlaczego w zasadzie przejęłam się czymś tak błahym jak jego mały nałóg.Black jest dużym chłopcem.Wie na co się piszę.A w dodatku jeżeli to mu sprawia przyjemność to czemu nie? 

*****

3K! <3

We are young // Sirius BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz