.53.

2.1K 142 11
                                    

-Jesteś spity-stwierdziłam na wstępie widząc przed sobą Blacka.

-Może trochę-machnął ręką-Chciałem upewnić się że wszystko gra-mruknął odgarniając podkrążonych oczu ciemne kosmyki.

-Nie wierzę że spiłeś się tylko dlatego że się martwiłeś-wydęłam wargi unosząc nieco brodę-Wejdź.

   Wpuściłam chłopaka do środka.Zatoczył oczami słysząc moje stwierdzenie po czym rozglądając się po pokoju przeszedł po pokoju.Zamknął otworzone na oścież drzwi balkonowe po czym padł jak długi na łóżku.

-Dlaczego tak mówisz?-spytał .

-Nie lubię ,gdy jesteś pijany-stwierdziłam wchodząc na łóżko i kładąc się tak by móc patrzeć na jego twarz-Ale to nie ważne.Co się stało?

-Nie,nie,nie...-pokręcił głową-Pierwszy pytałem nie zmieniaj  tematu.

-Musiałam z nim porozmawiać-przetarłam oczy-Nie rozmawiałam z nim poważnie od mojej "ucieczki".Skrzywdziłam ich wszystkich.Nie chcę sprawiać im przykrości-jęknęłam czują że jest miękka.

   Ale to jedyna płaszczyzna na jakiej mogę się tak określić.Szkoda tylko że jest szeroka i długa jak pieprzona Nizina Amazonki.

-Nie możesz myśleć o sobie w ten sposób-pogłaskał mnie po włosach-Miałaś prawo od tego wszystkiego odetchnąć.

-Ale mogłam zrobić to w inny sposób-mruknęłam.

-Dużo rzeczy moglibyśmy zrobić w inny sposób-oparł przedramię na czole.

   Leżał tak chwile nie kontaktując,nie zwracając uwagi na to że mu się przypatruje ,ani na to że obróciłam głowę i teraz muska palcami mój policzek.

-Ojciec napisał-skrzywił się-Chce z wujem w tajemnicy przed matką odwiedzić Andromedę ,pytał czy nie chciałbym iść tam z nimi.

-To chyba dobrze-odparłam przymykając powieki pod jego dotykiem-To że chce poznać rodzinę ,że chce mieć z tobą lepszy kontakt i że wyłamuje się spod wpływu Walburgii. Prawda?

-Myślisz że po tylu latach to prawda? Że to ma sens? Nie chcę być świadkiem tej awantury ,mam dosyć...-wyszeptał.

   Przewróciłam się na brzuch ,opierając przedramiona po bokach jego głowy i patrząc na niego z góry.

-Syriuszu-przeciągnęłam dłonią po jego policzku-Mówiłeś że Andy broniła cie przed nimi,że miałeś w niej oparcie ,że jest inna.Nie uważasz że teraz ty powinieneś być oparciem dla niej? Ta wizyta będzie dla niej znacznie gorsza niż dla ciebie-musnęłam wargami jego czoło.

-Może masz rację...-westchnął.

-Ale tylko może...-burknęłam zamyślona-Gorszych stosunków i tak mieć z nimi nie będziesz ,no nie?-zagadnęłam.

-Merlinie! Za dużo przebywasz z Jamesem!-zadecydował ,a ja roześmiałam się kiedy złapał moją twarz w dłonie po to żeby cmoknąć mnie w nos-Swoją drogą skoro już ruszamy tak beznadziejne tematy ...Pokażesz mi jakieś zdjęcie twojego brata? Po ciemku ciężko podglądać-parsknął żartobliwie.

-Dobrze ,ale nie tu-wstałam z łóżka.

   Wzięłam z biurka szkatułkę ,w której miałam zaczarowane zdjęcia po czym pociągnęłam go za sobą na korytarz.Prawie zabił się na wypucowanej do błysku przez Cholerę posadzce ,ale posłusznie szedł za mną puki nie stanęłam przed ścianą otwierając ukryte przejście.

-Powinienem pytać?-uniósł brwi idąc za mną.

-W tym domu była kiedyś służba ,która nie była skrzatami-wyjaśniłam-Ten dwór ma wiele tajemnic-wzruszyłam ramionami prowadząc go korytarzami ukrytymi w ścianach.

-Powinienem jeszcze o jakichś wiedzieć?-zapobiegawczo położy dłoń na ścianie ,gdy natrafił na schody.

-Cała magia utrzymująca dom w tajemnicy i ryzach czerpana jest ze mnie.

-Cała ta kopuła i ułuda...?-dopytał.

-Tak-uśmiechnęłam się bo miało to jednak słodko gorzki smak-Od kiedy reszcie się zmarło...Wszystko spadło na mnie.Jeśli umrę bezpotomnie i nie przepiszę na kogoś dworu wszystko to przepadnie z chwilą z ,którą wyzionę ducha.

-Dosyć czarnych scenariuszy-potrząsnął głową-Dlaczego tutaj?

-Bo to było jego ulubione miejsce-odparłam zabezpieczając na wszelki wypadek bibliotekę do której przeszliśmy-Bo ono przesiąknęło jego osobą.

-Oh-mruknął skonsternowany.

-Popatrz-wskazałam materiał zawieszony ukrywający sufit.

   Zerwałam go jednym sprawnym ruchem ,odkrywając szklaną kopułę dającą możliwość oglądania rozgwieżdżonego nieba.Do pomieszczenia wpadło światło księżyca rozpraszając mrok i tworząc magiczną atmosferę.

-Niesamowite-zapatrzył się w niebo.

-Owszem-skinęłam podchodząc do stolika i otwierając szkatułkę ,z której wyleciały zdjęcia.

   W mgnieniu oka odnalazły właściwe sobie miejsca zaczynając powoli krążyć w okół nas.Black wyglądał jak odurzony w wirze zdjęć,kurzu i świetle księżyca ,ale w żaden sposób nie wykazywał dezaprobaty.Był raczej zafascynowany tym wszystkim.

-Mogę?-skinął w stronę jednego z nich ,na co skinęłam-Dlaczego?-roześmiał się.

-Do dziesiątego roku życia Aleksiej nosił długie włosy i opiekunki nie mogły nas rozróżnić wiec w końcu mu je ścięły-wyjaśniłam wspominając jego dramat-Były ostatnimi osobami ,który pragnęły zrobić ze mnie kobietę.A mylenie mnie z bratem nie ułatwiało sprawy.

   Chłopak parsknął przeglądając dalej ruszające się fotografie.Te na ,której razem z bratem zakradamy się do ptaszarni płosząc wszystkie ptaki.Na ,której ćwiczymy walkę na oblodzonej rzece zatopionego w jej wodach Koldovstoretz.Jak Ansel i Sasha całują się po pijaku ,a ja skaczę ze szczęścia przy wiecznie opanowanym Dimie.

-Nie rozumiem-wziął jedno z nich podchodząc do mnie-To naprawdę jesteś ty?-skazał palcem na roześmianą czternastolatkę ubraną w męski strój.

-Tak-skinęłam.

-Dlaczego to robisz?-spytał biorąc między palce moje włosy.

-Ciężko mi było patrzeć w lustro po tym wszystkim,ciężko było patrzeć na mnie ojcu,chłopcom-wzruszyłam ramionami-Zresztą dlatego nazywają mnie Saszą.Do tamtego dnia byłam po prostu Aleksandrą.

   Stał wyczekująco wbijając we mnie wzrok i czekając aż zdejmę urok.

   Bez żadnych kłamstw?

   Bez kłamstw.

   Więc po chwili mógł wziąć w palce proste wręcz białe włosy ,dotknąć bladej skóry i popatrzeć w moje spłowiałe jasne tęczówki.Roześmiałam się nerwowo ,gdy rzeczywiście dotknął mojego policzka.

-Nie wierzę że cały czas to ukrywałaś-musnął moje wargi swoimi.

*****
W pizdu długo ,ale mam nadzieję że sprawa Let jest już klarowniejsza.

We are young // Sirius BlackDonde viven las historias. Descúbrelo ahora