.10.

4.4K 241 16
                                    

    Zawisłam na barierce balkonu wzdychając i oglądając spowity we mgle świat do góry nogami.Przymknęłam oczy czując chłód oraz zaskakującą pustkę.Odetchnęłam otwierając jedno oko.

-Shlyukha -syknęłam wyprostowując się po czym bez namysłu przeskakując ograniczenie.

   Pierwszy raz od miesiąca byłam naprawdę sama.I było to o tyle dziwne że nie wiedziałam co ze sobą zrobić.Mogłabym odwiedzić dom ,którego nie widziałam w zasadzie od dosyć dawna.Mogłabym nawet odpowiedzieć na piętrzące się nie otwarte korespondencje ,ale...Nie miałam na to najmniejszej ochoty.

   Przecięłam zimno powietrze zrównując lot z Sol ,która łaskawie dotrzymywała mi towarzystwa podczas nie obecności Maniego.Okrążyłam Hogwart opuszczając jego teren i kierując się do Hogsmeade.

   Tam przebywanie było o tyle proste że nikt nie zwracał uwagi na to co robię.

   Stanęłam na bruku przeciągając się i rozglądając uważnie po okolicy.Wyszłam z jednego z zaułków na główną ulicę.Owinęłam się szczelniej płaszczem po czym otworzyłam barkiem drzwi gospody "Pod Świńskim Łbem".

   Uśmiechnęłam się w odpowiedzi na zdegustowane spojrzenie barmana.

-Zdravstvuyte-zajęłam miejsce za barem wyciągając dłonie po dwie względnie czyste szklanki i stawiając je na blacie-Butelkę ognistej poproszę.

   Łypnął to na mnie to na szkło opierając ręce o blat.Mimo wszystko postawił na ladzie butelkę alkoholu.Odebrałam ją rozlewając do obu szklanek po czym przesunęłam jedną w stronę barmana.Wlepił we mnie teraz zainteresowany wzrok zasiadając na wysokim stołku.

-Nie masz znajomych w swoim wieku dziecko?-spytał mimo wszystko przyjmując szklankę.

   Wzruszyłam niewinnie ramionami ,a on zrezygnowany upił łyk ognistej.Mam wrażenie że jego towarzystwo mimo milczenia działało na mnie kojąco.Spokojnie opróżnialiśmy butelkę alkoholu od czasu do czasu mamrocząc w cichej rozmowie. 

   To lubiłam w starszych osobach.Wiedzieli jakich tematów nie poruszać i nie starali się na siłę przerwać milczenia.

-Co się dzieje?-spytałam obserwując jak mężczyzna uchyla drzwi gospody krzywiąc się.

-Raz na jakiś czas we Wrzeszczącej Chacie dzieją się jakieś niestworzone rzeczy-machnął niedbale dłonią-Wolę wtedy zamykać drzwi na klucz.No już! Wynoś się! Nie chcę mieć potem problemów z dyrektorem tej waszej budy-warknął.

-Dziękuję za gościnę-położyłam na ladzie nieco za wysoką sumę po czym zsunęłam się z krzesła po czym wyślizgując się z pomieszczenia pod ręką Aberfortha.

-Uważaj na siebie-mruknął ostatni raz spoglądając w stronę wzgórza.

   Potem zamknął drzwi zostawiając mnie na ciemnej ulicy.Spojrzałam w stronę drogi do szkoły po czym w stronę podobno nawiedzonego miejsca.Skierowałam się w jej stronę przy bez problemu pokonując ogrodzenie.

   I nie wiem czy to mój pociąg do autodestrukcji czy alkohol doprowadziły mnie do samych drzwi.Okrążyłam budynek wiodąc ręką po jego ścianach zatrzymując się z tyłu i próbując zrozumieć czego ludzie się tak bali.Zmarszczyłam brwi kiedy usłyszałam drapanie ,a chwilę potem przez drzwi do piwnicy wypadł wilkołak.

*****

Ja wiem że akcja jest porywająca jak woda w klozecie ....Ale jeśli ktoś by chciał szybciej next to ładnie proszę o komentarze <3

We are young // Sirius BlackWhere stories live. Discover now