.27.

3.1K 191 17
                                    

   Do pokoju postanowiłam wrócić dopiero po południu.Merlinowi dzięki towarzysze Charliego wrócili do pokoju grubo po północy urżnięci do tego stopnia że nie powinni nawet pamiętać jak trafili do łóżka.Natomiast  rano roboczo stwierdzili że dopiero co przyszłam żeby pomóc Harrisonowi z eliksirami.

   Więc obędzie się bez plotek i kłopotu.

   Chyba że za problem uznacie to że wracam do siebie w bluzie Ravenclawu. Osobiście już przyzwyczaiłam się do roli Hogwarckiej kurwy ,która jest zdrajcą swojego domu.

   Ale to nie moja wina że gdziekolwiek bym nie była ludzie szybko się nudzą.

   Podskoczyłam przestraszona kiedy poczułam ciężar na swoich ramionach.Nawet nie zmusiłam się do odwrócenia ,bo ciężkie męskie perfumy pomieszane z papierosami i czymś czego nie mogłam rozpoznać mówiły mimo wszystko same za siebie.

-Dlaczego wczoraj nie przyszłaś na imprezę? I nie nocowałaś u nas? -wzdrygnęłam się identyfikując tą nutę jako kobiece perfumy -Gdzie się podziewałaś?

-Musieliśmy się mijać -wzruszyłam ramionami-Zostawiłam ci prezent w dormitorium.

-Tak-zawahał się obserwując mnie uważniej-Nie wiem co powiedzieć.Nie musiałaś.Nie powinienem go przyjąć ,musiał być cholernie...

-Daj spokój Syriuszu-westchnęłam-Ważne że ci się podoba ,zresztą Mountreux zabije mnie pęsetą za zwrot zegarka dla ,którego nie spał ostatni tydzień.Ostatnio dostałam list z całą tyradą na ten temat.

-Dziękuję-ścisnął mnie nieco mocniej po chwili marszcząc brwi-Skąd masz tą bluzę? Nie wiem o czymś Colette?

   Wciągnęłam mocno powietrze czując nieprzyjemny ucisk.

-Nie-zaprzeczyłam-A teraz przepraszam ,ale muszę iść do siebie się przebrać i pouczyć.Do zobaczenia na lekcjach!-pomachałam mu.

-Ale jest sobota i nie mamy zapowiedzianego żadnego sprawdzianu!-rozłożył bezradnie ręce-Bo nie mamy prawda? Cholera!

   I w ten sposób resztę weekendu przeleżałam analizując ile roboty zająłby mi powrót do Rosji w trakcie roku szkolnego.Okazjonalnie kiedy mój mózg się przegrzewał chodziłam pouczyć się do salonu wspólnego ślizgonów ,gdzie nie miałam prawa natknąć się na Huncwotów.

   Więc moim towarzystwem przez najbliższe dni był Regulus ,który zadecydował że " skoro przestałam się szmacić ,to jestem godna udzielać mu korepetycji z eliksirów".Przyznam że nie miałam siły nawet go zrugać. Severus ,który podczas tych korepetycji zadziwiająco często bywał w pobliżu.Oraz kruk ,który chyba również zatęsknił za domem.

   Leżałam właśnie w stertach pergaminu kiedy ktoś zapukał do drzwi.

-Proszę-mruknęłam.

-Dobry wieczór panienko Crane.

   Nieco skrzywdzony brytyjskim akcentem rosyjski prawie mnie zabił.A bardziej próba podniesienia swoich nędznych stu parędziesięciu centymetrów.

-Dobry wieczór profesorze-odparłam prawie dostając ekstazy słysząc swój własny głos.

-Spokojnie moja droga-zaśmiał się-Nie jestem człowiekiem dla ,którego warto się uszkodzić.Czy mogę?-spytał kiwając w stronę krzesła.

-Oczywiście -przytaknęłam przełykając nerwowo ślinę .

-Usiądziesz?-spytał chyba nawet nie licząc na to że się zgodzę.

   Posłałam mu delikatny uśmiech potwierdzając jego hipotezę.On sam westchnął rozcierając dłonie o kolana ,a potem łącząc palce.

-Mam nadzieję że nie uznasz mnie za zbyt wścibskiego ,ale ...Przyszedłem sprawdzić jak sobie radzisz ,w końcu to musi być dla ciebie trudna sytuacja-zawahał się na chwilę.

-Wszystko jest w jak najlepszym porządku-odparłam-Nie mam problemu z nauką...

-Nie moja droga-roześmiał się dobrodusznie-Nie chodzi mi o naukę.Wierzę że jesteś naprawdę zdolną i pojętną uczennicą.Chodzi mi konkretniej o to jak przyjęli cie uczniowie.Od lat próbujemy walczyć z tym co się dzieje między domami ,ale ...Nie do końca nam to wychodzi.Chciałem się upewnić czy ,aby na pewno wszystko jest w porządku.

-Tak-skinęłam-Mam paru przyjaciół w domu lwa ,poznałam paru sympatycznych krukonów ,a ślizgoni mimo wszystko naprawdę potrafią być mili-mimowolnie uśmiech wszedł mi na wargi ,gdy miałam przed oczami małą wersję Syriusza-Ale przyjechałam się tu uczyć ,więc to na tym się skupiam.

-Rozumiem-rozejrzał  się ostatni raz po pokoju-Pamiętaj jednak że gdyby cokolwiek cie niepokoiło zawsze możesz mnie odwiedzić ,bądź poprosić o pomoc kogoś z ciała pedagogicznego.W każdym razie...Dziękuję i życzę miłego pobytu oraz ocen...-wstał z krzesła kierując się do drzwi-Swoją drogą wyglądasz nieco blado.Lepiej zostań jutro w pokoju.Nie chcemy chyba kolejnych problemów z panią Pomfrey.

-Oczywiści dyrektorze -szepnęłam do drzwi wbijając wzrok w panele-Ale ,gdybym hipotetycznie chciała wrócić?

   Nie.Toż to głupota.Zacisnę zęby i dam radę.Jak zawsze.

We are young // Sirius BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz