.58.

1.5K 106 9
                                    

   Usiadłam rozespana nie do końca kontaktując i rozglądając się po pokoju.Otrzepałam się ,gdy jakiś materiał upadł mi na kolana.

-Ubieraj się i pakuj ,po południu mamy pociąg do Londynu-poinformował mnie brunet.

   Zmarszczyłam brwi patrząc na niego i na bluzę ,którą mi rzucił.

-Dalej jest zła ,a to wszystko jest żałosne-stwierdziłam.

   Chore.Popierdolone.Niemożliwe.

-Co?-spytał biorąc naręcze moich ubrań z szafy i siadając na łóżku.

-My-beznamiętnie wbiłam w niego wzrok-Syriuszu do cholery to nie może tak wyglądać-mruknęłam zmęczona-Nie możemy wiecznie udawać że nic się nie stało.

-To zaczniemy o tym rozmawiać-odparł-Mogę nawet kupić ci róże i całować po nogach-wzruszył ramionami podnosząc moją nogę i teatralnie cmokając jej podbicie.

-Jesteś pierdolnięty- westchnęłam opierając policzek na dłoni.

-Być może ,a może po prostu mi na tobie zależy?-spytał opierając sobie moją nogę na ramieniu-Nie chcę cie stracić przez głupie żarty czy kłótnie...Dobra! Idiotyczne żarty! Jestem idiotą ,lepiej ci?-spytał widząc moją minę.

-Nie jesteś idiotą ,po prostu czasami myślisz mniej niż to jest konieczne-odparłam.

-Też cie kocham-wywrócił  oczami pochylając się żeby mnie pocałować ,ale odsunęłam go lekko nogą.

-Nie dzisiaj-stwierdziłam-Nie planuję się spóźnić na pociąg ,ani na spotkanie z twoją fajną częścią rodziny.

-Cały czas masz przy sobie mnie!-uniósł się obruszony-Ty mała...!

   Ze śmiechem zatrzasnęłam drzwi w momencie kiedy poduszka uderzyła w powłokę po czym zwolniłam ręce i zamknęłam się czymś pewniejszym niż zamkiem.Spojrzałam w lustro potrząsając głową żeby wrócić urok.Oparłam się rękami o umywalkę wbijając wzrok w odbicie i na Merlina przyrzekam że on się ze mnie śmiał.

***
   Ścisnęłam jego dłoń w kieszeni pozwalając mu się prowadzić po obcym mieście.Byłam nieco skonsternowana i wystraszona wszystkim co się działo.Ale jakoś nie potrafiłam tego przerwać.Z własnego egoizmu.Wtuliłam się w jego ramię wzdychając ,a on spojrzał na mnie z góry.

-Zmęczona?-spytał pocierając wierzch mojej dłoni.

-Tak-przyznałam nie do końca mając na myśli to co on.

-Jeszcze kawałek-odparł-Jak ci się rodzina Pottera?

-Mili-odparłam uśmiechając się lekko-Szczególnie podobało mi się ,jak Euphemia cię wyściskała-wyszczerzyłam się-Traktuje cię jak syna,wiesz?

   Widok Syriusza tarmoszonego za policzki był widokiem bezcennym

-Co mam zrobić ? Kobiety zawsze miały do mnie słabość...-odgarnął włosy w teatralnym geście-A tak naprawdę ,to po prostu spędziłem u nich trochę czasu...-przyznał-Więcej niż w domu ,jeśli mam być szczery.

-To by sporo wyjaśniało-odparłam-Chociażby to że wyściskała też mnie.

-Wyglądałaś na przerażoną-roześmiał się.

-Jestem tu tylko rok-wydęłam wargi-Wszystko dalej jest dla mnie nowe i dziwne.

-Wiem-pocałował mnie w czoło-Ale  teraz możesz chyba czuć się pewnie ,oni cię uwielbiają-skinął w stronę dwójki rozmawiających parę metrów dalej mężczyzn.

   Obaj zamilkli niespodziewanie widząc na ,a Orion po chwili uniósł dumnie podbródek zaplatając ręce na piersi.W tej chwili niemożliwie przypominał mi starszą wersję Syriusza.Trzeba zacząć się modlić ,aby chłopak starzał się jak jego ojciec.

   Dla Walburgii czas był mniej łaskawy

-Witaj moja droga-Orion posłał mi uśmiech po czym wyciągnął rękę w moją stronę delikatnie  biorąc między palce obrączkę spoczywającą na łańcuszku-Czyżby nas coś ominęło?

-Oświadczyłem się Colette podczas ferii-odparł młody Black.

   Mężczyzna wyprostował się w akompaniamencie światu wciągniętego przez towarzysza powietrza.

-Cóż ,gratulację moi drodzy-powiedział-Cygnusie? Mówiłem że nawet mój syn nie jest tak głupi by nie wiedzieć kogo ma przy boku.

-Owszem ,nie sądziłem jednak że jego młoda ...Narzeczona nie posiada instynktu samozachowawczego-odparł wkładając mu w rękę mieszek z pieniędzmi-Bez urazy ,ale nawet my wiemy że nasza rodzina jest...Specyficzna.

-Nie istotne! Trzymaj i zrób to tym razem porządnie-wcisnął zaskoczonemu Syriuszowi pieniądze-O taką kobietę trzeba dbać.

   Spojrzałam po sobie z równie zaskoczonym Syriuszem ,ale niczego nie powiedzieliśmy pozwalając im ponownie pogrążyć w się w kłótni i kierując się w stronę domu Andromedy.

*****

Chyba umarłam :')

We are young // Sirius BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz