.32.

3K 194 22
                                    

   Siedziałam sama w bibliotece korzystając z pozwolenia od dyrektora i wertując czarno magiczne księgi kiedy coś obok mnie huknęło przeraźliwie.Podskoczyłam wystraszona cofając się parę kroków żeby sprawdzić kto wbił się do biblioteki po godzinach kiedy nawet pani Pince dała za wygraną.

   Nie jestem wstanie opisać jej nienawiści kiedy opuszczała pomieszczenie.

   Wysoki brunet podniósł z podłogi książki i parę świeczek odkładając je ze śmiechem na jeden ze stołów po czym wrócił do swojej towarzyszki.Dziewczyna skrzyżowała kostki za jego plecami przyciągając bliżej i muskając jego wargi swoimi.

-Powiedz to jeszcze raz-poprosiła wsuwając palce pod rozpiętą do połowy koszulę.

-YA tebya lyublyu-ten głos,chrypę i beznadziejny akcent rozpoznałabym wszędzie.

   Wzdrygnęłam się upuszczając trzymane księgi.Podniosłam je z podłogi po czym nie krępując się ich obecnością wyszłam z dział.Zgasiłam kolejne świece zostawiając tylko tą stojącą obok rozkraczonej w najlepsze Meadows .

-Nie zapomnijcie jej zgasić -syknęłam-Ostatnią osobą ,którą widziała Pince jestem ja.Nie będę miała żadnych oporów żeby was wydać.

   Zanim przekroczyłam próg zostałam obrócona o sto osiemdziesiąt stopni mocnym szarpnięciem za ramię.Podniosłam brodę że móc spojrzeć w skonfundowane oczy nastolatka.

-Colette to nie tak jak myślisz...-zaczął.

-Puść mnie bo zrobię ci krzywdę-postukałam palcami o okładki przypominając mu że w nerwach potrafię być niebezpieczna-Syriuszu!

   Rzuciłam tomiszczami o podłogę w asyście huku odbijającego się echem po korytarzu i krzyku Dorcas.Jego ręka cofnęła się natychmiastowo.

-Macie pięć minut zanim Filch tu wpadnie-przymknęłam powieki zaciskając dłonie -Radziłabym ci złączyć nogi ,masz niewyjściową bieliznę-rzuciłam po czym odwróciłam się na  pięcie i ruszyłam w kierunku swojego pokoju.

***

   Wynurzyłam się odgarniając włosy z twarzy i ścierając wodę z oczu.Podpłynęłam do brzegu pękniętej tafli lodu wyciągając rękę w stronę zmartwionego Merlin już wie czym blondyna.Podał mi ręcznik żebym mogła wytrzeć dłonie ,a zaraz później wręczył mi list napisany znajomym pochyłym pismem.Uśmiechnęłam się na jego widok czytając treść.

-Musicie się kłócić z Blackiem?-spytał zarumieniony ni to z zimna ni z sytuacji.

-Najwyraźniej to lubimy-prychnęłam-Od kiedy korespondujesz z Dimą?-zagadnęłam zmieniając szybko temat.

   Jego policzki zaliczyły nowy odcień czerwieni. 

-Co tam napisał?-spytał wyrywając mi papier.

-Nic ,wszystko zostało poprawnie przetłumaczone-roześmiałam się-Trochę niepoprawnie składniowo i...Nieważne.Sens jest zachowany.Od kiedy?

-Niedawno ,to w zasadzie jego drugi list-podrapał się po karku.

-Flirtujecie ze sobą?-spytała prosto z mostu.

-Nie! Co to w ogóle za insynuacje?-spytał mocniej wbijając dłonie do kieszeni kurtki.

-Oh-westchnęłam-Remmy nie wiem czy ktoś cię uświadomił ,ale biseksualizm czy homoseksualizm jest u nas...Na porządku dziennym.Wiesz ,większość życia w męskiej szkole i samo tak wychodzi...Cholera!-ze śmiechem potrząsnęłam głową kiedy pokusił się o włożenie ręki do lodowatej wody i ochlapanie mnie.

-Colette proszę cie! Chciałem tylko spytać czy pomożesz mi przetłumaczyć kolejny list!-jęknął zażenowany.

-A nawet ,gdyby? To co? Przecież nikt by się od ciebie nie odwrócił! Dlaczego traktujesz to jak ostatnią tragedię?-spytał podciągając się i siadając obok niego na lodzie.

   Nie zdążyłam zareagować kiedy jego gorące w porównaniu wargi musnęły moje w przelotnym,niewinnym pocałunku.Położyłam dłoń na jego policzku głaszcząc go palcami kiedy oddałam delikatne muśnięcie po czym odsunęłam się od niego.

-Panie Lupin-zaczęłam dla rozluźnienie-Doprawdy.Nie dowiesz się jakiej jesteś orientacji całując osoby ,które cię nie interesują-westchnęłam nieco zasmucona faktem że tak traktuje tą sprawę.

-Przepraszam-spuścił wzrok.

-Nie ma za co-roześmiałam się-Chodź ,jeżeli teraz ruszymy dupę zdążymy do wieczora mu odpisać.

*****

Я вас всех люблю :)

We are young // Sirius BlackUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum