.24.

3.2K 231 1
                                    

   Leżałam na łóżku nieco otumaniona działaniem eliksiru ,ale to normalne przy urazach głowy więc nie specjalnie mi to przeszkadzało.W palcach miałam papierosa i mierząc się na spojrzenia z ptakiem siedzącym na oparciu krzesła.

   Zaznaczę tylko że w moim pokoju.Rano widząc że jestem w skrzydle szpitalnym kompletnie sama ,po prostu zabrałam swoje rzeczy i wyszłam.Więc obyło się bez kłótni z pielęgniarką ,która mnie po prostu nie zastała.

   Westchnęłam ciężko wyciągając rękę na ,której bezzwłocznie usiadł po czym dmuchnęłam w niego dymem.Zaśmiałam się kiedy zabił skrzydłami rozganiając ten syf.

-O! Tu jesteś!-zawołał Black wskazując na mnie palcem zaraz po wparowaniu do mojego pokoju.

-A gdzie powinnam być?-spytałam podnosząc na nich wzrok.

-Co ty właściwie wyprawiasz?-spytał Potter marszcząc brwi.

-No co ty Rogaczu ,nie jadłeś nigdy wędzonej kaczki?-spytał brunet siadając na łóżku.

-Nie wiem czy wiesz,ale nie na tym polega ...-Remus ostatecznie machnął ręką rezygnując z tłumaczenia-Jak się czujesz?-usiadł dosiadając się do nas.

-Dobrze -skinęłam oddając Syriuszowi używkę.

-Widzę -James kiwnął wymownie na rękę na ,której siedział ptak.

   Spojrzałam na skórę ,którą przebiły szpony ,a potem na kruka.Zacisnęłam wargi .

-Wypcham tobą poduszkę...-warknęłam po rosyjsku-Znikaj!

   Strzepnęłam rękami pozbywając się tego terrorysty po czym uważnie przyjrzałam się ranom po jego szponach.Nie było źle.

-Ale nie boli mnie głowa!-uniosłam palec wskazujący-To się liczy.Swoją drogą ,tam były wszystkie rzeczy jakie zdążyłam ci podpieprzyć Syriuszu...-zmarszczyłam brwi orientując się że na ich miejscu jest Potter.

-Ups-zarechotał brunet-Kiedy zdążyłaś podwędzić mu kurtkę? Nigdy nikomu jej nie dawał nawet do rąk.

   Wzruszyłam ramionami posyłając chłopakowi pytające spojrzenie ,ale on olał mnie idąc na balkon żeby wyrzucić peta.

***

-Jestem prefektem! Nie mogę tak! James rozmyśliłam się...-histeryzowała rudowłosa uderzając Pottera po ramionach żeby ją puścił.

-Nie przesadzaj Lily-nie odpuścił jej kierując się pewnym krokiem przed siebie.

-To tylko zabawa-dorzucił roześmiany Syriusz ,który dla odmiany na baranach miał mnie.

-Co ty ostatnio powiedziałaś?-zamyśliłam się-Ah! "No co ty ,przecież to ostatni rok w tej szkole...!"-wyrzuciłam ręce w powietrze odchylając się nieco do tyłu.

-Peter czyń honory!-rzucił James kiedy stanęliśmy przed jednym z obrazów.

   Blondyn połaskotał gruszkę ,która po paru śmiesznych ruchach zamieniła się w klamkę.Parsknęłam śmiechem obejmując niosącego mnie chłopaka za szyję i chowając twarz w ciemnych półdługich włosach .Brunet zaczekał aż wszyscy wejdą po czym spojrzał na mnie przez ramię.

-Na pewno się dobrze czujesz?-spytał.

-Tak ,po prostu bawi mnie to że macie mnie za wariatkę ,a to wy właśnie idziecie do kuchni jak do swojej kolonii-mruknęłam-Dosyć tego.Pata taj!

   Szturchnęłam go stopą w udo na co parsknął z niedowierzaniem.Ścisnął moje uda zanim przechylił się mocno do przodu.Uderzyłam go lekko kurczowo ściskając materiał bluzy na jego plecach.

-Na Merlina Syriuszu!-pisnęłam bojąc się spotkania z podłogą chociaż zapewne bym go nie poczuła-Proszę! Dobrze już dobrze! Zrobię wszystko tylko przestań!

-Wszystko mówisz?-na jego wargach zaigrał dziecinny uśmiech-Puść plotkę że idziesz ze mną na bal.

-Po jaką cholerę?-spytałam odgarniając włosy z twarzy.

-Dziewczyny nie dają mi spokoju-wywrócił oczami-Myślę że "skoro to ostatni rok"-sparodiował mnie i Evans-To w zasadzie czemu nie ,można mi potruć dupę...

We are young // Sirius BlackWhere stories live. Discover now