.59.

1.5K 111 6
                                    

   Mina Andromedy ,gdy otworzyła nam drzwi była jedną z tych ,które dość ciężko zamaskować.Nie to żeby się nie starała.Po prostu dłuższą chwilę stała patrząc na swojego ojca i kompletnie nie wiedząc co ma zrobić.

   Wpuszczanie nas definitywnie nie było czymś co chciałaby uczynić.

-Do cholery jasnej twoja matka nie żyje już przeszło dwudziestu lat ,a ty dalej mi ją przypominasz ,wpuść że nas kobieto chcę z tobą porozmawiać i poznać moją wnuczkę!-uniósł się.

-Interesujące zwłaszcza że od wydziedziczenia się z nami nie kontaktowałeś-odparła.

-Nie przybyliśmy się tutaj kłócić tylko rozmawiać! Dromedo ,jak byś mogła ...-Orion stanął między nimi.

   Zmierzyli się wzrokiem ,ale ostatecznie otworzyła  drzwi wpuszczając nas do środka.

-Cześć Andy-chłopak przytulił oniemiałą kuzynkę.

-Witaj Syriuszu-odparła-Przepraszam ,ale...

-Colette Crane-uśmiechnęłam się witając się z nią.

-Moja narzeczona-dorzucił dumny z siebie brunet.

   Nie istotne komu by tego nie powiedział. Znajomym,rodzinie czy po pijaku uwędzonemu kwiatkowi stojącemu w ich pokoju.Zawsze brzmiał jak człowiek nie wierzący we własne szczęście.

   A ja przecież tylko byłam tylko sobą.

-Miło mi poznać-odparła-Andromeda Tonks-Cieszę się że Syriusz...

-Dromedo?!-z wnętrza domu rozległo się męskie wołanie.

-Przepraszam-potrząsnęła głową .

   Jej mąż okazał się blondynem ,o łagodnych rysach wykrzywionych aktualnie zdziwieniem. Trzymał na rękach paroletnią dziewczynkę ,która chichotała do pochylonego nad nią Cygnusa. A to że małej Tonks ,włosy zmieniły kolor ,gdy pisnęła zachwycona sztuczką pokazanego przez dziadka dobiło już ostatni gwóźdź.

-Ona jest metamorfomagiem ?-wypalił chłopak.

-Nie ,druzgotkiem! Cholera czego was w tej szkole uczą? Doprawdy edukacja w tym kraju schodzi na psy...-uniósł się Cygnus.

-Mogę?-wyciągnął ręce w stronę dziewczynki.

-Jeżeli nie upuścił Regulusa ,możesz mu ufać-mruknął od niechcenia Orion na widok miny kobiety.

   Brunetka skinęła ,a on podekscytowany wziął ją na ręce.

   Patrzenie na Syriusza trzymającego dziecko było ...Dziwne.I nie planuję rzucać teraz tekstem "w końcu ktoś na twoim poziomie intelektualnym" made by Potter.

   Po prostu to w jaki sposób ją trzymał ,zagadywał i rozbawiał był zaskakujący.Z gówniarza w chwilę zmienił się w słodkiego,odpowiedzialnego oraz poważnego chłopaka.Poczułam się przez chwilę jak wtedy ,gdy chociażby poprosił mnie o pomoc Lupinowi. Mógł być aroganckim,lekkomyślnym i głupi ,ale kiedy gdzieś tam pod tą pozą dumnego arystokraty ,był wrażliwy chłopak

   Wydęłam wargi obejmując go od tyłu i opierając brodę na ramieniu.

-Cześć malutka-uśmiechnęłam się chociaż mnie osobiście dzieci przerażały.

-Kim jesteś?-spytała.

-To jest ciocia Colette-odpowiedział za mnie-A ty powiedz że nie jesteś malutka!

-Prawda! Jestem duża!-wyrzuciła ręce w powietrze ,a chłopak podrzucił ją dla wzmocnienia słów.

-Dokładnie tak!-przytaknął.

-Syriuszu!-wystraszona Andromeda wyciągnęła ręce w stronę córki.

-Spokojnie ,nic się nie stanie-uśmiechnęłam się zawieszając Nimfadorę w powietrzu ,na co rozchichotała się-Obiecuję.

-Dokładnie-Black pokazał jej język-Trochę wiary!

   Puściłam ją ,a on złapał dziewczynkę sadzając na ramionach.

-To może my się nią zajmiemy ,a ty porozmawiasz na spokojnie z ...-wskazał teatralnie i wymownie mężczyzn ,którzy byli zdegustowani jego zachowaniem.

   Jeszcze wtedy nie wiedział że ta mała kulka szczęścia doszczętnie wybije w nim resztki męskości i dumy.Zresztą cholera.Sama nie wiedziałam że da się tak sponiewierać dziecku.

We are young // Sirius BlackWhere stories live. Discover now