Rozdział 9

1.4K 89 34
                                    

Pocałunek był bardzo nieśmiały, ale Jughead włożył w niego wszytkie swoje emocje.

-Betty... -powiedział, kiedy się od siebie oderwali. Patrzył na jej twarz, na pulsujące usta i  delikatny rumieniec.

-Nie, Jug... -pokręciła przecząco głową. Wstała z ławki i praktycznie wbiegła do środka.

Zajebiscie Jones, jak zwykle wszytko spieprzyłeś... -warknął brunet, wypuszczając ostro powietrze z płuc.

-O Betty, gdzie byłaś? -blondynka wpadła na swoją kuzynkę. -Matko, coś się stało? Wygladsz na zdenerwowaną.

-Wszystko w porządku. -uśmiechnęła się delikatnie. -Toni, macie bezalkoholowe drinki? -kobieta zwróciła się do różowowłosej.

-Oczywiście, zaraz ci coś przygotuję.

-Dzięki. -odpowiedziała.

-Gdzie byłaś? -Cheryl popatrzyła na swoją kuzynkę.

-Na balkonie, potrzebowałam świeżego powietrza. -wytłumaczyła.

-Yhm. Coś się wydarzyło, B. Tylko nie chcesz mi o tym powiedzieć. -zmarszczyła brwi.

-Nic wielkiego. -machnęła ręką. -Późnej ci opowiem. -wymamrotała pijąc swojego drinka.

-Trzymam cię za słowo, Cooper.

Betty rozmawiała ze starymi znajomymi, miło było zamienić kilka zdań z ludźmi, których nie widziała od lat. Mimo względnego zaangażowania w rozmowę, myśli blondynki cały czas wracały do sytuacji z przed godziny. Nie wiedziała co tak naprawdę znaczył ten pocałunek, zachowanie Jugheada ją zdziwiło.W jednej chwili poczuła się błogo, wspomnienia z najszczęśliwszych lat jej życia szybko wróciły, pamiętała ich wszystkie pocałunki, rozmowy, spacery...
Ale przypomniała sobie równie dzień, w którym poczuła jak jej serce rozpada się na miliard malutkich części. Jug był dla niej najbliższą osobą na Ziemi. Znała go na wylot, kochała...
Wrześniowego wieczoru nie spodziewała się tak okropnego zakończenia dnia. Brunet nigdy jej nie skrzywdził, a to co usłyszała tamtej nocy, ciągle brzmiało w jej uszach...

Godziny mijały, coraz więcej ludzi sięgało po kolejne drinki. Blondynka jak zawsze trzymała się bezalkoholowego napoju, poraz setny odmawiając znajomym lampki wina.

-Zapraszamy wszystkich do zabawy! -odezwał się stojący na scenie mężczyzna, odpowiedzialny za uprzyjemnianie czasu gościom. -Wszystkie singielki obecne na sali zajmują miejsce za panną młodą. Nasza zjawiskowa pani Andrews staje tyłem do swoich koleżanek i rzuca swój ślubny welon w ich stronę. Zaraz po niej to samo robi pan młody, który do zabawy zaprasza wszystkich znajomych kawalerów próbując obdarować ich swoją muchą.

-Chodź Betty, może znajdziesz sobie męża. -Cheryl chwyciła przyjaciółkę za rękę.

-Nie lubię takich rzeczy. Są dziwne. -blondynka zmarszczyła brwi.

-Przesadzasz, no dalej. -ruda wyciągnęła przyjaciółkę na środek sali.

Z głośników zaczęła wydobywać się wesoła muzyka, a wszyscy goście klasakali w jej rytm, czekając, aż welon trafi do którejś z niezamężnych kobiet. Kilka chwil później główna ozdoba głowy Veronici wylądowała w rękach B, sama zainteresowana raczej nie skupiała się na wygraniu konkurencji, czysty przypadek sprawił, że atrybut panny młodej znalazł się w jej dłoniach. Wszyscy zaczęli się serdecznie śmiać i bić brawo, Betty łagodnie się uśmiechała. Podała woal czarnowłosej, aby ta zgodnie z tradycją mogła przyczepić go do jej włosów.

-Widzisz! Dobrze, że wzięłaś udział. -zaśmiała się Cheryl, poprawiając fryzurę przyjaciółki. -Może okaże się, że jeden z tych facetów to twój przyszły mąż. -Cher wskazała palcem na mężczyzn stojących za Archiem.

"Tylko Ciebie Chcę"~BugheadDove le storie prendono vita. Scoprilo ora