Rozdział 17

1.3K 101 72
                                    

Przysięgam, Cheryl. Jeżeli dalej będziesz fundować mi takie pobudki to nie dożyjesz następnych świąt. -krzyczała idąc do drzwi. Została obudzona przez natarczywe pukanie. -Juggy? -zastygła w bezruchu, widząc ukochanego mężczyznę stojącego w progu. -Co ty tutaj robisz?-wyszeptała, nie wierząc w to, że go widzi. -Wejdź do środka. -odsunęła się na bok.

-Dużo myślałem.

-Ja również. -wymamrotała, siadając na sofie, wskazując brunetowi miejsce obok siebie. -Do jakich wniosków doszedłeś? -spojrzała na niego, dokładnie ilustrując jego twarz, na której widoczne było zmęczenie.

-Przyjechałem, żeby z tobą porozmawiać.-przyznał cicho. -Nie mam pojęcia od czego mam zacząć.

-Od najważniejszego.

-Kocham cię, Betty. Od zawsze cię kochałem. -powiedział i popatrzył w jej oczy. Na twarzy blondynki malowało się niemałe zaszokowanie. -Chociaż chyba na początku powinienem błagać o wybaczenie. -zaśmiał się cicho.

-Juggy... -westchnęła, nie potrafiąc wydusić z siebie nic innego.

-Czy coś nie tak? -starł kciukiem łzę, płynącą po policzku kobiety.

-Jug... Czy ty się słyszysz? Kilka tygodni wcześniej kazałeś mi wracać do Nowego Jorku i żyć tak jak dawnej. A teraz? Teraz zjawiasz się u mnie w mieszkaniu, jak gdyby nigdy nic i mówisz, że mnie kochasz? Tak po prostu? Dlaczego nie powiedziałeś mi tego dwa tygodnie temu? Co się zmieniło od tamtego czasu? -wypuściła ostro powietrze z płuc.

-Ktoś uświadomił mi kilka ważnych rzeczy... -odparł. -Betts, mogę udawać, że między nami wszystko skończone, że nic do ciebie nie czuję, ale to nieprawda. W żadnym stopniu.

-Jughead... -wyszeptała. -Dlaczego wtedy, kilka tygodni temu, prosiłeś, bym wyjechała? -mężczyzna starł łzę, płynącą po policzku blondynki.

-Cały czas myślę, jestem pewien, że na ciebie nie zasługuję. Nie mam pojęcia czy jestem w stanie dać ci wszystko...
-Przepraszam, Betts. -dotknął jej dłoni. -Przepraszam za wszystko.

-W porządku. -gownitwa myśli w jej głowie, nie pozwalała jej powiedzieć nic innego. -Wybaczam ci. -dodała cicho. Mimo całego żalu i złości, którą czuła do bruneta, chciała mu tylko wybaczyć i tak jak kiedyś znaleźć się w jego ramionach.

Patrzyli sobie w oczy, dokładnie ilustrując swoje twarze. Przez moment czuli się jak nastolatkowie na pierwszej randce. Jughead zbliżył swoje wargi do ust kobiety, poczuł ich znajomy, słodki smak. Z każdą chwilą pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny.

-Okropnie za tobą tęskniłam. -odezwała się się Betty, siedząc na kolanach mężczyzny, obejmując go ramionami.

-Ja za tobą też. Nawet nie wiesz jak bardzo. -pocałował jej szyję.

-Czy teraz będzie jak dawniej? -spojrzała na niego.

-Tak myślę, chciałbyś? -zapytał cicho.

-Bardzo. -odparła. -Znów chcę dzielić z tobą każdy mój dzień. -pokiwała głową, lekko się uśmiechając.

-Tak strasznie cię kocham, tak żałuję, że cię skrzywdziłem...

-Jug... -westchnęła, całując go. -To nic, to teraz nie istotne. -zaprzeczyła ruchem głowy. Powoli zaczęła rozpinać guziki jego koszuli. Jones dokładnie obserwował jej każdy ruch. Była urocza, niezwykła precyzja w dłoniach, spowodowana latami pracy jako chirurg, zagryzanie wargi oraz blond fale, opadające na ramiona. Wszystko sprawiało, że była idealna. Kiedy się rozstali była jeszcze zagubioną nastolatką, teraz to pewna siebie kobieta.

"Tylko Ciebie Chcę"~BugheadWhere stories live. Discover now