Rozdział 16

1.2K 96 75
                                    

-W przyszłym roku musimy zrobić trochę bardziej wykwintną kolację wigilijną. -westchnęła Cheryl, patrząc na swój talerz.

-To nie moja wina, że nie potrafisz gotować. -zachichotała Betty, obserwując zrezygnowany wzrok kuzynki.

-Mogłaś ruszyć swój tyłek i zrobić coś lepszego.

-Żartuję przecież. Co złego jest w zapiekance serowej?

-Po pierwsze jest ze sklepu, a po drugie to nie jest typowe wigilijne danie.

-To nie jest typowa wigilijna kolacja. Mamy dwudziesty pierwszy grudnia, jest czternasta. To nie ma nic wspólnego z świąteczną kolacją.

-Dwudziestego czwartego pracujesz.

-Prawda. Zawsze możesz przyjechać na ciasto z kawiarenki. Pierwszą przerwę mam o dwunastej.

-W nocy?

-Tak. -pokiwała głową.

-Masakra. -prychnęła krojąc swoje danie. -Ale przyjdę, może zamienię trochę zdań z twoim kolegą.

-Nawet mi o nim nie przypominaj. Nie potrafi rozmawiać bez  używania podtekstów seksualnych. Kiedy ostatnio przyszłam do pracy w trochę bardziej obcisłych spodniach, to myślałam, że oczy mu wyjdą z orbit. -mruknęła. -Dzięki Bogu za długie fartuchy. -uniosła oczy ku górze.

-Prawda jest taka kuzyneczko, że masz naprawdę niezłe nogi.

-Ale to nie znaczy, że przez dziesięć godzin ma patrzeć tylko na nie. -jęknęła. -I cały czas zadaje mi pytania, które wcale nie są związane z medycyną.

-Wydaje mi się, że mu się podobasz. -zaśmiała się cicho.

-Też mam takie podejrzenia, Cher. -powiedziała cicho.

-Czy to coś złego? Przecież nie musisz od razu zakładać z nim rodziny.

-Słucham?! -zmarszczyła brwi.

-Jakbyś lepiej go poznała... Sama mówiłaś, że sprawy z Jonesem nie mają się zbyt dobrze, co ci szkodzi spróbować. Musiałabyś być tylko trochę bardziej otwarta i...

-Proszę, nie kończ. Póki co nie mam zamiaru zakładać rodziny. -prychnęła.

-Zegar biologiczny tyka. Kiedy masz zamiar mieć dzieci?

-Czy w ogóle powiedziałam kiedyś, że chce mieć dzieci?

-Proszę nie niszcz mi marzeń. Tak bardzo chcę być ciocią twojej córeczki.

-Co proszę? Słyszysz się, Cher? Mówisz jakbyś miała nierówno pod sufitem.

-B, ale to logiczne. Zaraz będziesz miała dwadzieścia osiem lat.

-Masz rację, powinnam szykować się do grobu.

-Do grobu nie, ale na porodówkę owszem.

-Cher, nie mogę cię słuchać. Ty to mówisz na poważnie?

-Oczywiście, że tak.

-Dobrze, skończmy ten temat. -westchnęła.




-Dzień dobry, Betty. -uśmiechnął się Bret, kiedy blondynka weszła do gabinetu.

-Cześć. -odpowiedziała szybko, stawiając torbę na biurku.

-Jak się masz?

-W porządku, dziękuję. -odpowiedziała. -A ty? -otworzyła kalendarz.

-Bardzo dobrze. -odparł. -Dobrowolnie zgodziłaś się na dyżur w wigilię?

-Tak. Nie mam z tym problemu. -odparła szybko.

"Tylko Ciebie Chcę"~BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz