-W przyszłym roku musimy zrobić trochę bardziej wykwintną kolację wigilijną. -westchnęła Cheryl, patrząc na swój talerz.
-To nie moja wina, że nie potrafisz gotować. -zachichotała Betty, obserwując zrezygnowany wzrok kuzynki.
-Mogłaś ruszyć swój tyłek i zrobić coś lepszego.
-Żartuję przecież. Co złego jest w zapiekance serowej?
-Po pierwsze jest ze sklepu, a po drugie to nie jest typowe wigilijne danie.
-To nie jest typowa wigilijna kolacja. Mamy dwudziesty pierwszy grudnia, jest czternasta. To nie ma nic wspólnego z świąteczną kolacją.
-Dwudziestego czwartego pracujesz.
-Prawda. Zawsze możesz przyjechać na ciasto z kawiarenki. Pierwszą przerwę mam o dwunastej.
-W nocy?
-Tak. -pokiwała głową.
-Masakra. -prychnęła krojąc swoje danie. -Ale przyjdę, może zamienię trochę zdań z twoim kolegą.
-Nawet mi o nim nie przypominaj. Nie potrafi rozmawiać bez używania podtekstów seksualnych. Kiedy ostatnio przyszłam do pracy w trochę bardziej obcisłych spodniach, to myślałam, że oczy mu wyjdą z orbit. -mruknęła. -Dzięki Bogu za długie fartuchy. -uniosła oczy ku górze.
-Prawda jest taka kuzyneczko, że masz naprawdę niezłe nogi.
-Ale to nie znaczy, że przez dziesięć godzin ma patrzeć tylko na nie. -jęknęła. -I cały czas zadaje mi pytania, które wcale nie są związane z medycyną.
-Wydaje mi się, że mu się podobasz. -zaśmiała się cicho.
-Też mam takie podejrzenia, Cher. -powiedziała cicho.
-Czy to coś złego? Przecież nie musisz od razu zakładać z nim rodziny.
-Słucham?! -zmarszczyła brwi.
-Jakbyś lepiej go poznała... Sama mówiłaś, że sprawy z Jonesem nie mają się zbyt dobrze, co ci szkodzi spróbować. Musiałabyś być tylko trochę bardziej otwarta i...
-Proszę, nie kończ. Póki co nie mam zamiaru zakładać rodziny. -prychnęła.
-Zegar biologiczny tyka. Kiedy masz zamiar mieć dzieci?
-Czy w ogóle powiedziałam kiedyś, że chce mieć dzieci?
-Proszę nie niszcz mi marzeń. Tak bardzo chcę być ciocią twojej córeczki.
-Co proszę? Słyszysz się, Cher? Mówisz jakbyś miała nierówno pod sufitem.
-B, ale to logiczne. Zaraz będziesz miała dwadzieścia osiem lat.
-Masz rację, powinnam szykować się do grobu.
-Do grobu nie, ale na porodówkę owszem.
-Cher, nie mogę cię słuchać. Ty to mówisz na poważnie?
-Oczywiście, że tak.
-Dobrze, skończmy ten temat. -westchnęła.
-Dzień dobry, Betty. -uśmiechnął się Bret, kiedy blondynka weszła do gabinetu.
-Cześć. -odpowiedziała szybko, stawiając torbę na biurku.
-Jak się masz?
-W porządku, dziękuję. -odpowiedziała. -A ty? -otworzyła kalendarz.
-Bardzo dobrze. -odparł. -Dobrowolnie zgodziłaś się na dyżur w wigilię?
-Tak. Nie mam z tym problemu. -odparła szybko.
CZYTASZ
"Tylko Ciebie Chcę"~Bughead
FanfictionJedna chwila sprawiła, że wieloletni związek króla Węży i idealnej dziewczyny z sąsiedztwa się rozpadł. Zapomneli o sobie, przynajmniej tak myśleli... Czy można wszystko naprawić? Czy to prawda, że stara miłość nie rdzewieje?