Rozdział 27

1.1K 93 34
                                    

-Cześć, kochanie. -przywitał się Jughead, kiedy Betty pojawiła się w Whyte Wyrm.

-Cześć. -uśmiechnęła się łagodnie i zajęła miejsce przy konturze.

-Jak na badaniach? -spojrzał na nią uważnie.

-W porządku. -odparła krótko. -Mógłbyś nalać mi trochę wody? -od rana czuła nieprzyjemny ucisk w żołądku.

-Jasne. -pokiwał głową. -Coś nie tak? Wyglądasz na niespokojną. Źle się czujesz?

-Wydaje ci się. -wzruszyła ramionami.

-Gdyby coś się działo to wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć. -podał jej szklankę.

-Wszystko jest dobrze, Jug. Naprawdę. -odpowiedziała sucho. -Dzięki. -mruknęła, biorąc łyk wody. -O której dzisiaj wrócisz? -zapytała.

-Powinienem być w domu przed ósmą.

-Umówiłam się wieczorem z Polly, mógłbyś w drodze do mieszkania po mnie przyjechać?

-Jasne, nie ma sprawy. -odpowiedział.

-Dziękuję. -pocałowała go w policzek. -Będę się zbierać, mam jeszcze kilka spraw, które muszę załatwić. Na razie, Juggy.

-Do zobaczenia, skarbie. Jakby coś się działo to dzwoń. -pocałował ją w usta.

-Yhm, nie musisz się o mnie martwić. Wszystko gra.

-Zawsze się martwię, Betts.


Brunet był wyjątkowo zaniepokojony zachowaniem ukochanej. B od rana wyglądała na zdenerwowaną i przygnębioną. Nie zdawał sobie sprawy czym jest to spowodowane, miał wrażenie, że stało się coś poważnego, ale Betty nie chce mu o tym powiedzieć.



Po powrocie do domu, blondynka spędziła kilka kolejnych godzin w łóżku, wylewając hektolitry łez. Czuła jak cała sytuacja powoli zaczyna ją przerastać. Nie była w stanie nawet myśleć o tym, że nosi w sobie dziecko mężczyzny, który wyrządził jej taką krzywdę.


Następną falę smutku przerwało jej natarczywe pukanie do drzwi. Przez chwilę myślała o tym, aby się nie wysilać i po prostu poczekać, aż ten ktoś sobie pójdzie. Niestety, dźwięk stawał się coraz bardziej natarczywy. Wzięła głęboki oddech i powoli zwlekła się z wygodnego łóżka. Przejrzała się w lustrze. Na twarzy widniały świeże ślady łez, koszulka była cała pognieciona, zresztą tak jak szorty, włosy wyglądem przypominały gniazdo, ale niespecjalnie w tej chwili przejmowała się swoim wyglądem. Chciała jak najszybciej wrócić z powrotem do łóżka.

-Nareszcie, Betty... -w progu stała Cheryl.

-Cher, co ty tutaj robisz?-momentalnie się wyprostowała, chciała zachować choć pozory tego, że wszystko u niej w porządku.

-Nie udawaj, B. O wszystkim wiem.

-Veronica?

-Tak. -pokiwała głową. Z oczu blondynki od nowa popłynęły łzy, rudowłosa objęła przyjaciółkę ramionami. -Tak mi przykro, tak strasznie mi przykro.

-Co ja mam zrobić, Cher? -wyszeptała z rozpaczą.




-Jesteś na sto procent pewna, że to dziecko tego typa?

-Tak, razem z Jugiem zawsze się zabezpieczaliśmy.

-Ale wiesz... Nigdy nie masz pewności. -ruda próbowała pocieszyć przyjaciółkę. -Nie możesz zrobić jakiś badań na ojcostwo czy coś?

-W jaki sposób mam zrobić badania na ojcostwo, skoro jeszcze nie urodziłam. -prychnęła.

-Nie można przeprowadzić badań już?!

"Tylko Ciebie Chcę"~BugheadWo Geschichten leben. Entdecke jetzt