Rozdział 12

1.3K 90 37
                                    

-Myślę, że na początku powinniśmy wyjaśnić sobie, to co zaszło między nami, kilka dni przed moim wyjazdem do Nowego Jorku... -wyszeptała.

-Też tak uważam. -przyznał biorąc głęboki oddech. -Wtedy myślałem...

-Wydaje mi się, że powinniśmy to sobie wyjaśnić, ale jeszcze nie dzisiaj. Chyba każdy z nas potrzebuje trochę czasu, żeby przygotować się do tej rozmowy. Raczej nie będzie to zbyt przyjemny moment. -mruknęła.

-Racja. -powiedział cicho.

-Możemy spotkać się na przykład po jutrze? Mam nocny lot, cały dzień będę w Riverdale.

-W porządku. -pokiwał twierdząco głową.

-Muszę się zbierać.-odezwała się.

-Może podwiozę cię do hotelu? -zaproponował. -Jest już ciemno, a spacer ulicami Southe Side, to niekoniecznie odpowiedzialny pomysł.

Półgodzinna jazda samochodem z Jugheadem nie była szczytem marzeń Betty. Niepewnie czuła się w jego obecności. Chociaż doskonale zdawała sobie sprawę, że samodzielny powrót południową dzielnicą Riverdale, wiązałby się z dobrowolnym rzuceniem się na pożarcie lwu.

-Jeżeli to nie problem...

-Oczywiście, że nie. Daj mi chwilę skoczę tylko po kluczyki do samochodu.

-Dziękuję. -uśmiechnęła się łagodnie.



-Czy to nie pora na nowy wóz? -zapytała, gdy usiedli w minivanie, który doskonale znała blondynka.

-Jakiś czas temu kupiłem nowy samochód. Ten trzymam z sentymentu, a do tego sprawdza się całkiem dobrze, kiedy trzeba przywieźć towar. -zaśmiał się cicho. -Jest praktyczny. -wzruszył ramionami.

-Opowiesz mi co u Serpents? -spojrzała na niego.

-Wydaje mi się, że wszystko dobrze. Wszyscy widujemy się raz w tygodniu, rozmawiamy. Raczej już nie jesteśmy gangiem groźnych motocyklistów, a bardziej jedną wielką rodziną. Zdarza się, że czasem ktoś zajdzie nam skórę, ale z reguły unikamy konfliktów. No może z wyjątkiem Sweet Pea. Jeżeli masz ochotę to przyjdź na jutrzejsze spotkanie, o siedemnastej.

-Dzięki za zaproszenie, ale chyba nie skorzystam. -odpowiedziała cicho.

-Rozumiem. Jak się mieszka w Nowym Jorku? -zmienił temat.

-Jest miło, całkiem mi się podoba, ale to duże miasto i szybko męczy.

-A plusy? -Jughead zawsze szukał pozytywów.

-Plusy... Jest tam mnóstwo ludzi z najrozmaitszych zakątków świata, codziennie poznajesz kogoś nowego, stajesz się bardziej otwarty. -wytłumaczyła. -A ty nie chciałbyś mieszkać gdzieś indziej?

-Nie, lubię Riverdale. -odpowiedział szybko. -Utrzymujesz stały kontakt z matką? -zapytał, gdy przejeżdżali obok rodzinnego domu blondynki.

-Tak. To znaczy nie przyjeżdżam do miasteczka, gdy nie ma takiej potrzeby. Ale odbieram telefony i z reguły odpisuję na wiadomości przerażającej mamuśki.

-Nie próbowałaś zerwać z nią kontaktu? Nigdy nie miałyście dobrych stosunków.

-Mniejszą krzywdą są te zimne, krótkie wymiany zdań. Gdybym stwierdziła, że nie chce mieć już z nią kontaktu, najprawdopodobniej bardzo szybko byłybym martwa. -obydwoje parsknęli śmiechem.



-Dziękuję za odwiezienie. -powiedziała Betty, kiedy samochód zatrzymał się przed hotelem.

-Nie ma sprawy, cała przyjemność po mojej stronie.

"Tylko Ciebie Chcę"~BugheadWhere stories live. Discover now