Prolog - 8 lat wcześniej

83 6 5
                                    

I'm a survivor

I'm not gon' give up

I'm not gon' stop

I'm gon' work harder

I'm a survivor


Kobieta nagle zesztywniała na nagły dźwięk kroków na klatce schodowej. Podniosła gwałtownie głowę, nasłuchując i gdy tylko się upewniła, że jej podejrzenia są słuszne, pobiegła do pokoju swojej córki, bez pukania otwierając drzwi.

Jej córka podniosła swoje ciemnobrązowe oczy znad książki na matkę. Wtedy jeszcze nie były aż tak głębokie, jak będą za kilka lat. Wtedy też nikt by nie powiedział, że jest urodziwa. Tkwił w niej jednak potencjał i to nie tylko w kwestii urody.

Dziewczynka już miała ofukać swoją mamę, za wtargnięcie do jej pokoju bez pukania, ale widząc wyraz twarzy kobiety, od razu zmieniła nastawienie. Zamiast tego zadała krótkie pytanie:

— Co się dzieje?

— Musisz się schować — powiedziała szybko kobieta, odgarniając kosmyk równie brązowych włosów z twarzy swojej córki. Dokładnie się jej przyglądała, zapamiętując jej twarz, podejrzewając, że może być to ostatni raz, gdy to się dzieje.

— Co się dzieje? — Dwunastolatka powtórzyła pytanie, oczekując wyjaśnień.

— Do mieszkania zbliżają się ludzie. Bardzo niebezpieczni ludzie. Musisz się schować i gdy tylko znajdziesz odpowiednią okazję, uciec.

— Gdzie? — Jej ton był równie niespokojny co jej matki.

— Zaraz ci pokażę. Chodź, nie mamy czasu.

— A co z tobą? — W głowie miała jeszcze tysiąc innych pytań, ale to wydawało się jej najistotniejsze w tamtym momencie, gdy to matka ciągnęła ją w stronę szafy. Gdyby to była normalna sytuacja, dziewczynka pokusiłaby się o jakiś komentarz, ale w tamtych okolicznościach wydawało się to nieodpowiednie.

— W szafie jest drugi tył. Tam się schowasz. Siedzisz tak cicho, jak jeszcze nigdy nie siedziałaś, jasne? I tak jak mówiłam — uciekasz, gdy tylko będziesz mogła. Okej?

Dziewczynka pokiwała tylko głową, obejmując siebie samą ramionami. Wciąż mało z tego rozumiała, ale za to rozumiała wagę tego wszystkiego.

Kobieta jeszcze raz, po raz ostatni tak naprawdę, chwyciła w dłonie twarz swojej córki, uważnie się jej przyglądając. W końcu złożyła pocałunek na jej czole i powiedziała:

— I pamiętaj, że nieważne, co by się działo, zawsze cię kochałam i zawsze będę cię kochać. Będziesz pamiętać?

— Będę — odparła cicho. Kobieta uśmiechnęła się delikatnie, pocieszająco w jej stronę.

— Wspaniale. A teraz czmychaj się chować.

Ledwie tylko dziewczynka weszła do kryjówki, matka już zamknęła za nią drzwi. Kobieta zdążyła tylko odejść od szafy na wystarczającą odległość, by nie wzbudzić podejrzeń, gdy otworzyły się drzwi wejściowe.

W kryjówce było sucho, choć ciemno. Dwunastolatka intuicyjnie zaczęła szukać możliwej drogi ucieczki, innej niż ta przy pomocy szafy. Tamto wyjście nie stanowiło najbezpieczniej opcji, o ile w ogóle jeszcze stanowiło jakąkolwiek opcję. W końcu dojrzała okno i cegłówki pod nim. Ktoś ewidentnie je tam położył, by można było łatwiej dojść do szklanego otworu.

Wtedy też rozbrzmiał pierwszy krzyk jej matki. Dziewczynka intuicyjnie skuliła się w kącie, chociaż wiedziała, że nikt nie mógł jej tutaj dojrzeć ani znaleźć.

Gdy rozbrzmiał drugi krzyk, mocno przycisnęła dłonie do uszu, chcąc zagłuszyć ten okropny hałas. Nigdy nie słyszała, jak jej matka krzyczała takim krzykiem. A był to krzyk straszliwy — przepełniony bólem, a jednocześnie wściekłością i determinacją.

Dziewczynka była świadoma, że w mieszkaniu znajdowała się jeszcze dwójka obcych ludzi. Słyszała ich głosy, chociaż ich nie poznawała. Nie wiedziała też, co robią jej mamie, ale była świadoma tego, że musiały to być rzeczy okropne i okrutne.

Gdy rozbrzmiał trzeci krzyk, trzeci i ostatni, a potem nastała cisza, zrozumiała, że przyszedł czas, by uciec. Zaczynała żałować, że tak długo z tym zwlekała, wciąż trzymana nadzieją, że ta dwójka obcych ludzi zniknie, a mama do niej wyjdzie i powie, że już wszystko dobrze i znowu mogą być razem, tylko one dwie. Teraz było już za późno na nadzieję.

Ułożyła cegłówki w kształt schodów. Okno nie było wysoko, a dziewczynka, była na tyle sprytna, że dotarcie do niego i otworzenie go zajęło jej chwilę. Po kolejnej chwili była już na zewnątrz, po drugiej stronie budynku, nie od drogi, a od podwórza.

Mając w głowie słowa swojej mamy, zaczęła biec przed siebie, jakby gonił ją sam diabeł.

Gdy kilka dni później policja zauważyła dwunastoletnią dziewczynkę, brudną i głodną, wałęsającą się po ulicach Londynu, od razu zainterweniowali. Od zabrania jej do domu dziecka uratowała ją elegancko ubrana młoda kobieta.

Ledwie tylko pozbyła się funkcjonariuszy, zabrała ją do jej nowego domu, gdzie wszystko wytłumaczyła.

Jedne słowa utknęły jednak dziewczynce najbardziej i te słowa przyswoiła sobie najbardziej:

„Musisz zapomnieć o tym wszystkim, co cię spotkało. To już nie istnieje. Teraz to jest twoje nowe życie".

I tak zrobiła. W wieku dwunastu lat zamknęła za sobą przeszłość na klucz, nawet przez moment o niej nie myśląc.

Stała się tą wersją siebie, którą, przy normalnych warunkach, nigdy by się nie stała.

Million Dollar ManOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz