Rozdział 1-Czas wszystko zmienia

502 26 2
                                    

Poznając osobę, która później chce czegoś więcej niż przyjaźni, wydawałoby się,że życie może być bajką i tak jest, jednak do czasu. Pragniemy by nasze życie było jak w filmach proste bądź skomplikowane jednak mimo wszystko miało szczęśliwe zakończenie. A miłość była nieograniczona i wieczna, szczęśliwa i pełna namiętności, jednak czy to możliwe?

Pov.Toby

Od dłuższego czasu jesteśmy z innymi pastami ciągle zabiegani, rzecz w tym, że ja, Masky i Hoodie mamy dwa razy więcej zadań, ponieważ jesteśmy głównymi mordercami w tej rezydencji. Ostatnimi czasy częściej kręcą się po naszym terenie dziwni ludzie, z punktu Operatora to agenci z różnych jednostek, jednak już kilka razy pomyłką było to założenie. Od dwóch miesięcy, żyjemy w niepewności i strachu, że nasza mała rodzina zostanie rozbita i każdy straci dach nad głową czy nawet kogoś kogo kocha. Slenderman choć utrzymuje pozory poważnego i spokojnego wcale taki nie jest.

Idąc przez korytarz kolejny raz tego dnia minąłem Masky'ego. Od krótszego czasu okazuje mniej zainteresowania mną czy swoim przyjacielem, spędzamy mniej czasu, mniej rozmawiamy. Usprawiedliwiam to zaistniałą sytuacją, wmawiając sobie, że to tylko moje wrażenie. Wchodząc do swojego pokoju odłożyłem swoje toporki w kąt, właśnie wróciłem z króciutkiej misji, zdjąłem gogle i osłonę na usta,rozpinając bluzę. Udając się do łazienki, ściągnąłem ciuchy by po chwili pozwolić ciepłej wodzie spływać po ciele, po skończonym prysznicu przetarłem się powierzchownie ręcznikiem, po czym owinąłem go sobie na biodrach, opuściłem łazienkę. Skierowałem się w stronę szafy po ubrania, a wraz z moim postanowieniem do pokoju wszedł Masky

-Toby...-Zaczął spoglądając na mnie

-Masky- Odetchnąłem z ulgą-Mogłeś zapukać a co gdybym był nago?

Udałem powagę, a chłopak spojrzał w moją stronę lekko speszony

-Brałeś prysznic?-Bardziej stwierdził

-Mhm-Otworzyłem szafę w poszukiwaniu czegoś wygodnego-Co cię sprowadziło do mego pokoju?

-He?! Chciałem się przywitać, długo cię nie było i się martwiłem

Skinąłem lekko głową, choć w willi nie było mnie raptem godziny. Brunet oznajmił iż musi iść, po czym opuścił pokój, zostawiając mnie samego, poczułem dziwny brak jego obecności. Ubrałem się, po czym poszedłem na dół by wyprać swoje ciuchy, i kolejny raz w tym tygodniu słyszałem jak Hoodie unosi głos na swojego kumpla, zwykle robi to tylko w konieczności i stara się by nie słyszeli inni, więc zawsze robi to w ich pokoju, jednak teraz robił to przed kuchnią. Coraz bardziej niepokoił mnie ten fakt, opuściłem pomieszczenie z pralką i wyjrzałem ostrożnie zza ściany, na chłopaków starając się coś usłyszeć

-Uspokój się, bo będą z tego same kłopoty-Tim uspakajał przyjaciela- A potem będzie cię gryzło sumienie

-Ty się lepiej martw o...! Siebie-Dodał na chwilę milknąc- Długo tu jesteś?

Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, a w głowie chodziło pytanie, o co tym razem poszło, o co lub kogo tak naprawdę powinien się martwić Timothy? Chłopak odwrócił się lekko wystraszony, był bez maski więc dobrze widziałem jego twarz, po sekundzie zmienił swój wyraz pozwalając na twarzy rozlać lekki uśmiech. Starszy podszedł do mnie i objął swoimi ramionami, zamykając w szczelnym uścisku

-Dlaczego nie odpoczywasz po misji?

-A ty? Też byłeś na misji, prawda?-Spojrzałem z nad ramienia Masky'ego w stronę Briana

Brunet potwierdził moje założenie szczelniej zaciskając mnie w uścisku, a Hoodie się lekko skrzywił, jakby właśnie słyszał stek bzdur, co mnie jeszcze bardziej zaniepokoiło. Starszy uwolnił mnie z objęć powracając do swojej powagi jaką zwykle miewał, łapiąc mnie za rękę pociągnął w stronę schodów. W pokoju położył się na moim łóżku wtulając w poduszkę, z wolna podszedłem do łóżka i przysiadłem na jego skraju zastanawiając się o co tym razem pokłócili się chłopacy. Po chwili poczułem ciepło i bliskość drugiego ciała, które przylegało do moich pleców, dłońmi objął mnie w pasie a głowę ułożył na ramieniu, nosem smyrając mnie po uchu. Z całych tych przemyśleń zapomniałem o obecności szatyna.

~NienawiśćMiłością~TicciMask/ sezon 2Where stories live. Discover now